28. Zabawka

2.1K 205 18
                                    

- Do zabawy - powtórzyłam sarkastycznie. Czy on sobie ze mnie kpi?!
- Dokładnie - odparł, skupiając na mnie całą swoją uwagę.
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie rozumiem.
- Oboje wiemy, że tego chcesz - spojrzał na mnie spragniony. Jego oczy wyrażały wszystko to, co chciał mi przekazać. Były przenikliwe i ukazywały niesamowity błysk.
- Niczego nie chcę - burknęłam.
Zaśmiał się tym swoim cudownym tembrem, oszałamiając mnie.
- Melody. Jesteś tylko workiem krwi, przynajmniej dla mnie, jednakże mogę spełnić jedno z twoich marzeń... - źrenice mu się powiększyły, wywołując u mnie chęć zrobienia czegoś... złego, nieprawidłowego. Zacisnęłam szczęki i skupiłam wzrok na jego ustach.
- Powiem ci szczerze, mam ciebie dość - zagryzł dolną wargę przez co zamiast wyglądać sexy, zaczął wyglądać mega sexy!
- I.. - kontynuował, ale już go dalej nie słuchałam. Patrzyłam na niego nieobecnym wzrokiem. Powinnam zareagować, ale w tej chwili po prostu nie umiałam.
*Burnts POV*
Śmiałem się w duchu, obserwując, jak Mels przymyka oczy. Już jest śpiąca, a to wszystko to wina mojego paplania. Nigdy w życiu tyle nie mówiłem do żadnej osoby! No chyba, że do Lucilly, mojej byłej dziewczyny. Prawdziwej dziewczyny. Niestety jeden z tych chrzanionych Pogromców ugodził ją kołkiem na dzień dobry. Jęknąłem zrozpaczony. Pierwszy raz od wielu lat jęknąłem. Zmarszczyłem brwi. Nagle Mel. osunęła się wzdłuż ściany i po prostu upadła. Rozbawiony podniosłem ją lekko i zwinnie przerzuciłem sobie przez ramię jej wątłą postać.
Głupia, mała, naiwna..
Zdziwiony rozejrzałem się dokoła. Kto to powiedział? Czyżby to były moje myśli?
Wypij ją. Teraz. Już!
Natarczywy głos w mojej głowie postanowił dalej drążyć swój monolog.
- Co tu jest grane..? - wyszeptałem sam do siebie, pierwszy raz od wielu lat czując niepewność.
Spojrzałem na śpiącą Melodię i od razu tego pożałowałem. Przez moje martwe ciało przeszedł ciepły prąd. Wydąłem nozdrza. Jej oszałamiający zapach krwi zamącił mi w głowie.
Jeden kęs. Co ci szkodzi?
Westchnąłem ciężko i pochyliłem się nad dziewczyną tak, że dzieliły mnie już tylko nic nie znaczące milimetry od jej szyji.
Wgryź się w jej aortę!
Już miałem posłuchać tego cudownego głosu, kiedy nagle znane mi już zielone oczy przyjrzały mi się ze strachem.
*Melody POV*
Był nade mną. Poczułam jego oddech i wtedy postanowiłam otworzyć oczy. Zamarł zagłębiony w moją szyję. Właściwie nie wiem co on robił, bo nie poczułam żadnego ugryzienia, jednak mimo wszystko fala niepowstrzymanego strachu przebrnęła przez moje ciało. Czy on...? Po zaledwie trzech sekundach odsunął ode mnie swoją głowę i opuścił ręce wzdłuż boków sprawiając jednocześnie, że upadłam z trzaskiem na podłogę. Chrup. Pisnęłam głośno. Ból! Wszechogarniający ból od stóp po głowę.
Nawet nie próbowałam wstać, tylko leżałam niczym kłoda, pojękując.
- Do swojego pokoju. Już.
Słysząc jego ostry, jak brzytwa głos wzdrygnęłam się.
- Spadaj - zamknęłam oczy, woląc nie myśleć co ze mną teraz zrobi.
- Chętnie. Tylko do tego brakuje mi.. towarzyszki - oznajmił twardo i szturchnął mnie stopą tak mocno, że przewróciłam się z pleców na brzuch.
- Spadaj - powtórzyłam głośniej.
- Powtarzasz się, a ja nie lubię, jak ktoś się powtarza - usiadł na mnie okrakiem. O dziwo, nie był wcale taki ciężki. Możliwe, że to "wada" jego idealności, a jednak potrafił zadać ból większy niż cokolwiek innego na Ziemi.
- Złaź ze mnie.. staruchu - zaskrzeczałam, chcąc, żeby albo mnie zabił, albo zostawił samą.
- Oczywiście... - odetchnęłam - .. że nie.
Tik-tak, tik-tak. Czas działał tylko na moją niekorzyść.
- Zdecyduj się czy mnie pragniesz czy nienawidzisz - wycedziłam, sama zastanawiając się nad wyborem.
- A co jeśli odczuwam obie rzeczy naraz? - zaśmiał mi się wprost do ucha przez co od razu pożałowałam, że zadałam to pytanie.
- Gdybym cię zabił - ciągnął - to jakie byłoby twoje ostatnie życzenie do spełnienia?
Zastygłam. Serce też przez chwilę przestało mi bić, a przynajmniej tak mi się zdawało. W końcu zdecydowałam się na odpowiedź.
- Żebyś zniknął.
Odczekałam minutę.. dwie.. trzy.. cztery, aż w końcu zamiast mnie skrzywdzić, poszedł. Ot, tak! Nie czułam już żadnego ciężaru przygniatającego mnie do podłoża. Uśmiechnęłam się słabo. Wygrałam. Burnts jest, jak ołówek, a ja, jak papier. Zdecydowałam więc pogrywać z nim w tą samą grę tyle, że tym razem na moich zasadach. Próbowałam wstać, jednak niestety się to nieudało. Kolejne próby też poszły na marne. Krzyknęłam z bezsilności. Nie wiem ile minut, godzin czy choćby dni minęło kiedy leżałam tak z zamkniętymi oczami, cierpiąc. Poczułam czyjaś zimną dłoń na rozpalonym czole.
- Masz gorączkę - stwierdził nie kto inny, jak Burnts.
- Co cię to.. - wychrypiałam.
- Ciii - przyłożył mi palec do ust. Otworzyłam delikatnie oczy.
- Czerwone - stwierdził, zapewne na temat moich oczu - jesteś chora, Melody.
No brawo! To ty mnie tu zostawiłeś, idioto!
Wydęłam usta swoje zaschnięte usta.
- Nie mogę wstać - odezwałam się gardłowym głosem. Szybkim ruchem wziął mnie sobie na ręce. Co dziwne, nic nie poczułam. W mgnieniu oka zaprowadził mnie do "mojej" sypialni. Kiedy ułożył mnie delikatnie na łóżku, mruknęłam "niecierpię cię"
- Gdyby mi płacono za to ile razy to słyszę - zaśmiał się chrapliwie i przyłożył swoje lodowate wargi do mojego policzka.
- Czemu.. są.. takie.. zimne? - wymamrotałam.
Spojrzał na mnie opiekuńczo i przyłożył swoją dłoń do mojego czoła.
- Jestem martwy. Trupy są zimne - uśmiechnął się delikatnie. W tym momencie moje serce zaczęło rozbijać się na kilka dużych kawałków, wpuszczając w jeden z nich jego postać. Czemu zawsze nie może być taki.. dobry?
- Greta..
- Jest bezpieczna - powiedział cicho - ogląda film.
Oczy zaczęły mi się zamykać, mgła spowiła mój umysł.
- Jaki..? - zdążyłam spytać i odpłynęłam. Obudził mnie szept Casanovy przy uchu.
- Zmierzch.
Otworzyłam szeroko oczy i podniosłam powoli rękę, aby go odepchnąć. Niestety, opadła natychmiast.
- O co ci chodzi? - podniosłam brew, nadal czując się nieswojo jego bliskością.
- Wczoraj spytałaś mnie, jaki film ogląda twoja siostra - odparł spokojnie, owijając sobie pasmo moich włosów wokół palca.
- Puściłeś jej "Zmierzch"?! Idioto, ona ma dziewięć lat! - krzyknęłam, bojąc się o jej psychikę.
Najwyraźniej był zdziwiony moim wybuchem, bo zamarł na chwilę, trzymając rękę w moich włosach.
- Chciałem, żeby pomyślała, iż wampiry są dobre - powiedział na jednym tchu.
- Nie są! Ten popierdzielony film kłamie! - wrzasnęłam, podnosząc się z łoża. Po chwili opadłam bezsilnie na materac.
- Muszę przyznać, że twoje przekleństwa mnie podniecają, ale zważywszy, że jest tu twoja siostra.. - ciągnął cicho. Aha! Czyli to, dlatego był dla mnie taki miły! Kiedy zauważyłam Gretę zrozumiałam, że on po prostu nie chce, żeby zobaczyła ten "mroczny" świat. Hmm.. czyli, jednak Burnts potrafi być troskliwy. Przybliżyłam usta do jego ucha i wyszeptałam:
- Dziękuję.

Forbidden loveWhere stories live. Discover now