Kocham Cię - Omander

762 23 3
                                    

Lolz, nadrabiam te kilka miesięcy (zaległości są od lipca). Nie mam pojęcia w jakiej kolejności zamawialiście, więc jest losowa. Piszę zamówienia tych, gdzie miałam podane szczegóły, a nie tylko nazwę shipu. Jak ktoś chce się o coś upomnieć to niech pisze, a zobaczymy co się zrobi.

Pierwsza zaległość dla tautliner❤️. Nie umiem w smuty więc przepraszam :(

Pov. Omar

Wszedłem do pokoju Ander'a, rzucając na szafkę przy drzwiach plecak, i zdejmując lekko podniszczoną, brązową bomberkę. Podwinąłem rękawy od bluzki, zawijając je na zgięciach w łokciach.

– Ander?! Jestem! – krzyknąłem do młodszego chłopaka, który zapewne siedział w łazience, skoro nie leżał na łóżku, a palić nie miał nawet czego, bez mojego towaru.

– O, Omar! Jesteś już.– usłyszałem radosny głos chłopaka, który wycierał w ręcznik wciąż wilgotne włosy, wychodząc z łazienki. Uśmiechnąłem się i objąłem go od tyłu.

Zaciągnąłem się jego zapachem, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi i składając tam pocałunek.

- Jakieś pomysły na umilenie nam tego jakże okropnego poniedziałku? - zapytałem, odsuwając się od niego i rzucając na łóżko.

- Kto chodzi do szkoły, dla tego jest okropny. Ja tam spędziłem większość dnia w łóżku i nie uważam, żeby to był okropny dzień. Wręcz przeciwnie. - wzruszył ramionami, rzucając ręcznik na krzesło i kładąc się obok.

- Ciesz się, póki masz wolne, bo musisz na siebie wciąż uważać po wyzdrowieniu. Później już wrócisz do szkoły. - westchnąłem, podkładając ręce pod głowę.

- Nie narzekaj, tylko ciesz się razem ze mną, że wyzdrowiałem. Nie miało być tak... no wiesz... kolorowo. - skrzywił się, obracając na brzuch.

- Lepiej o tym już nie myślmy, to przeszłość. Skupmy się na czymś... Hm, przyjemniejszym. - uśmiechnąłem się.

- Masz towar?! - szybko usiadł, wpatrując się we mnie błyszczącymi oczami.

- Nie debilu i nie drzyj się tak. Chyba, że chcesz, żeby mnie wsadzili. Poza tym, nie dam ci żadnego towaru jeszcze przez długi czas. - wywróciłem oczami na jego nieodpowiedzialność.

- Oho, zaczął ci się włączać tryb: Omar nadopiekuńcza mama, która nie da trawki, ale sama będzie palić, żeby wkurwić. - burknął, z powrotem się kładąc. Tyle, że tym razem na mnie. Pokręciłem zrezygnowany głową, zamykając oczy.

Musiało mi się chyba chwilę przysnąć, gdyż obudziły mnie dopiero składane przez Ander'a pocałunki na mojej szyi. Mruknąłem przeciągle, otwierając oczy i zaraz pociągnąłem go za szyję, przyciągając do pocałunku. Cholernie długiego i gorącego pocałunku.

Ander oddycha ciężko, patrząc na mnie półnagi zamglonym wzrokiem. Wyciągam ręce do góry, pozwalając mu zdjąć z siebie bluzkę. Następnie oboje w cholernie szybkim tempie pozbywamy się swoich spodni i bokserek. Są zdecydowanie teraz zbędne.

Z szuflady obok łóżka wyjąłem lubrykant i prezerwatywy, aby później nie musieć się tym przejmować.

– Omar, proszę. – zastękał, wypychając biodra do przodu.

– Hm? – mruknąłem, wylewając na swoje palce zimny płyn.

– Zrób coś, proszę... Pieprz mnie już! – warknął.

Włożyłem w niego na początku dwa palce, krzyżując je. Loczek zajęczał, wplatając mi palce we włosy i ciągnąc za nie. Zacząłem ruszać palcami, po chwili dodając trzeci, a następnie czwarty palec. Ander był już na skraju, jego uda drżały, a oczy były zaszklone.

– Dojdź dla mnie. Wiem, że potrafisz to zrobić. – szepnąłem mu do ucha, naciskając mocniej palcami na jego ściankę.

Ander w odpowiedzi zajęczał głośno, dochodząc na swój brzuch. Wyjąłem z niego palce, wycierając je o pościel.

Podczas kiedy on uspokajał swój oddech, ja ustawiłem chłopaka tak, aby było nam obu wygodnie, i powoli w niego wszedłem. Odczekałem chwilę i zacząłem się w nim poruszać.

– O-Omar! Proszę! – wyjęczał, wypychając biodra do przodu.

Zacząłem się szybciej poruszać, co chwilę zmieniając kąt, aby trafić w jego prostatę. Udało mi się to niemal od razu. Loczek wykrzyczał moje imię, a jego ciało wygięło się w łuk na łóżku z przyjemności. Zacząłem trafiać ciągle w jego prostatę, doprowadzając go do kolejnego orgazmu. Cały jego brzuch lepił się już od spermy. Po kilku minutach doszedłem w nim, jęcząc jego imię.

Zamieniłem nasze ciała pozycjami. Chłopak opadł zmęczony na moje ciało. Praktycznie na mnie spał, będąc już wykończony.

Odczekałem chwilę i po tym, jak mogłem już wyjść z chłopaka, zrobiłem to, kładąc go obok mnie. Nie spodobało mu się to, bo znów się na mnie wdrapał, zasypiając na mnie. Zaśmiałem się cicho na to.

- Mhm, Kocham cię. - wymruczał, mocniej się wtulając.

- Awh, też Cię kocham. - uśmiechnąłem się i pocałowałem go we włosy.

- Dobranoc. - uśmiechnął się leniwie, będąc na granicy snu.

- Dobranoc. - mruknąłem.

~Nika

One shoty na zamówienie Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang