Balon - Lashton

917 52 6
                                    

Shot dla kuriatka02 ❤. Huh, moja wena uciekła w las razem z nadzieją na powrót 1D, więc przepraszam, że tyle musiałaś czekać. Staram się nadrabiać wasze zamówienia, ale żyjąc na samych energetykach, bez weny, jest naprawdę trudno! xx

Luke trzasnął drzwiami samochodu, w prawej ręce obracając kluczyki od auta. Nacisnął lekko przycisk, zamykając tym samym swoją dziecinkę. Westchnął ciężko, przeczesując palcami swoje lekko przydługie, blond loki.

Skierował się w stronę ogromnych, przeszklonych drzwi od laboratorium, gdzie można było znaleźć przeróżne hybrydy. W zależności od upodobniań: znajdowały się tam kocie, psie, lisie, czy nawet wilcze hybrydy. Cholera wie, jakie jeszcze mogli tam przetrzymywać.

Od dawna było wiadomo, że nie traktowali ich tam najlepiej, bo było według wielu wprost nieludzkie, jednak trudno było cokolwiek zmienić, posiadając nawet ogromne pieniądze. Ci ludzie byli złem, złem które psuje cuda.

Hemmings, znany jako bogaty biznesmen, z naprawdę ogromną sumą na swojej karcie, wszedł do środka, kierując się prosto do recepcjonistki, siedzącej za białą, szeroką i cuchnącą środkami czystości ladą. Spojrzał przez krótką chwilę na długowłosą brunetkę, z czarnymi okularami na nosie.

- Byłem umówiony na odebranie Ashtona - lisiej hybrydy. Miałem zapłacić tutaj na miejscu. - mruknął, nie zaszczycając ją więcej swoim wzrokiem.

- Ach tak, pan Hemmings. Drugie piętro, pokój nr 15. To coś praktycznie nie mówi i robi się na wszystko czerwony. Może go Pan zabrać z jakimikolwiek jego rzeczami. Resztę wyrzucamy, więc żeby później nie było tu powrotów po nie. To tyle. - nie wysiliła się nawet na miły ton, patrząc cały czas na ekran komputera.

- Płacę kartą. - mruknął jedynie, pomijając zwracanie jej uwag.

Kobieta wyciągnęła terminarz. Mężczyzna przeciągnął po pulpicie kartę, dokonując tym samym płatności.

Nie wymawiając już ani jednego słowa i nie wykonując żadnego spojrzenia ponownie w tamtą stronę, skierował się prosto na miejsce, które kobieta mu wcześniej podała. W ciągu trzech minut stał pod drzwiami, ze złotym numerem "15".

Zapukał delikatnie z grzeczności, a następnie otworzył drzwi i powoli wszedł do środka. Jego wzrok sam powędrował w prawą stronę, gdzie znajdowało się łóżko, a na nim siedziała skulona postać.

Stawiał kolejne kroki w stronę Ashtona do momentu, kiedy nie stanął przed łóżkiem, które wyglądało na niezbyt wygodne, wręcz okropnie niewygodne.

Ukucnął przed chłopcem, uśmiechając się delikatnie. Ostrożnie położył dłoń na jego lewym kolanie, mając na uwadze, że hybrydzie może się to nie spodobać.

- Cześć, jestem Luke. Zabieram Cię stąd, dobrze? Weź stąd co tylko zechcesz, porozmawiamy w samochodzie, okej? - mówił powoli, patrząc cały czas w parę ciekawskich oczek bruneta.

Wilczek pokiwał nieśmiało głową, wstając z łóżka i zbierając swoje ubranka i zabawki. Wziął też kredki i blok, a nawet kolorowanki. Nie zapomniał także oczywiście o panie misiu, który był jego przyjacielem. Ashton go kochał, nie miał nikogo oprócz tego pluszaka.

- Czy to już wszystko, kochanie? - dwudziestoczterolatek zapytał, skanując wzrokiem pomieszczenie.

- T-tak proszę pana. - przytaknął nieśmiało.

- Mów mi Luke, proszę. Nie jestem żadnym panem. - uśmiechnął się delikatnie, a młodszy pokiwał już po raz trzeci swoją głową.

~~~

- Ash! Odłóż to, proszę. Nie wolno. - westchnienie opuściło usta Hemmings'a, kiedy pocierał skronie.

- Przepraszam Luke... Ja tylko chciałem zobaczyć, tam są różne rysunki i... - hybryda urwała, nie wiedząc jak się wytłumaczyć.

- Okej, okej, nieważne. Po prostu nie dotykaj moich papierów, dobrze? Nie mogą się zniszczyć, zwłaszcza oryginały. - upomniał, podchodząc do chłopaka.

Ashton pokiwał żwawo głową, wyciągając ręce do góry. Blondyn zrozumiał aluzję, uśmiechając się i biorąc bruneta na ręce.

- Będziemy się dzisiaj uczyć pisać, dobrze? Nauczymy cię pisać najważniejsze rzeczy, takie jak nasze imiona, wiek i takie tam. - skrócił, niosąc wilczka do salonu.

Posadził go na szerokiej, szarej kanapie w ich salonie, siadając zaraz obok. Irwin pokręcił noskiem, postanawiając wdrapać się mu na kolana, rozsiadając się wygodnie i łaskocząc uszkami brodę blondyna.

- Już siedzi grzecznie księżniczka? Skoro tak, to bierzemy zeszyt, ołówek i zaczynamy. - zarządził, sięgając po te rzeczy dla swojego ucznia, następnie biorąc dla siebie plik kartek i długopis.

Za poduszkami miał schowane kolorowanki i kredki, wiedząc, że jeśli teraz by je pokazał, brązowooki nie skupiłby się kompletnie, ignorując niebieskookiego do momentu, w którym ten by na niego nie krzyknął lub podniósł głos. Da mu je, oczywiście, ale jak już skończą.

- Okej, umiesz już pisać literki, prawda? - zapytał retorycznie, dostając w zamian krótkie "tak" - To teraz spróbujemy napisać twoje imię.

Luke pisał powoli i starannie każdą pojedynczą literkę, jednocześnie literując małemu imię. Następnie złapał za małą rączkę drugiego i pomógł mu pisać, uśmiechając się do niego delikatnie.

Po kilku próbach chłopiec bez problemu sam pisał, ciesząc się. Później przyszła kolej na imię Hemmings'a, a jeszcze później na nazwiska ich dwójki. Kłamstwem by było powiedzenie, że Ashtonowi z łatwością przychodziło pisanie "Hemmings", jednak starał się, jak tylko mógł, w końcu tu chodziło o Luke'a, to było bardzo ważne!

Dokładnie półtorej godziny później, dwudziestoczterolatek stwierdził, że wystarczy i wrócą później na naukę matematyki. Szesnastolatek pisnął uradowany, bo Lu zawsze pozwalał mu wtedy bawić się jego palcami, pomagając liczyć.

- Bardzo dobrze ci idzie kochanie. Jeszcze trochę i będziemy mogli cię uczyć trudnych rzeczy, aż będziesz miał dość. - zachichotał, całując hybrydę w głowę.

- Nie tu Luke. Chcę buzi w usta! - zarządził, wskazując paluszkiem na swoje wargi.

- Mhm, ale obawiam się, że jak cię pocałuje, to znowu wylądujemy w sypialni, potrzebując "trochę innych balonów". - zachichotał, przytaczając słowa drugiego, kiedy pierwszy raz zobaczył prezerwatywy.

- Nie śmiej się! Ja naprawdę nie wiedziałem co to! - oburzył się, podnosząc oklapnięte do tej pory uszka.

- Dobrze już dobrze, chodź tu Ash. - przyciągnął go do siebie, całując i uśmiechając się jednocześnie.

~ Nika

One shoty na zamówienie Where stories live. Discover now