Pierwszy raz - Blairon

1.4K 62 1
                                    

Zamówienie LeviCiasnaDupa, na które oficjalnie nie odpisałam, że przyjmuję (PRZEPRASZAM), a jednak napisałam. Za wszystkie błędy przepraszam, ale pisane o 1 w nocy z gorączką. Mam nadzieję, że Ci się spodoba xx.

– Hej, Blaise, um... To trochę - znaczy nie, wróć - bardzo żenujące, o co chcę zapytać, więc jakbyś mógł, proszę, obiecać, że nie będziesz się śmiać? – rudowłosy gryfon podniósł się do siadu na łóżku, zrzucając tym samym pelerynkę niewidkę, dzięki której dotarł do dormitorium ślizgona.

– Śmiało, pytaj. Nic nie obiecuję złotko, ale wiesz, do odważnych świat należy, czy jakoś tak. – chłopak odwrócił głowę w jego stronę, na chwilę przestając zapisywać coś na pergaminie.

– Erm... Więc jakby ci to, pieprzona gryfońska ciekawość - NIE! Wróć, nie, nie, nie, żadnego pieprzenia. Znaczy w zasadzie to tak, chodzi mi o to, znaczy, w sensie, chcia...

Nie do końca zrozumiały prawdopodobnie monolog Rona (który składałby się pewnie z jeszcze większej ilości wracania do czegoś, pieprzenia, gryfońskiej ciekawości i kolejnych, nowych odcieni czerwieni - a w zasadzie to bardziej bordu - na jego bladych, okrytych piegami policzkach) został przerwany przez wskazujący palec Blaise'a, który znalazł się na jego ustach.

– Jeśli mówiąc o pieprzeniu, miałeś na myśli to, czy już uprawiałem seks, to odpowiedź brzmi: tak, robiłem to. Nie raz, nie dwa. Ale myślę, że to nie coś, o czym chcesz słuchać moja cnotko najdroższa. – Zabini odłożył pergamin gdzieś na szafkę, również się podnosząc do siadu i patrząc w oczy zakłopotanego chłopaka. – Coś nie tak Ron? W sensie... Nie o to ci jednak chodziło? – dopytał, kiedy chłopak wciąż się nie odzywał.

– Nie, nie, nie. O to mi chodziło, po prostu... Wow, nie sądziłem, że będziesz taki bezpośredni. – gryfon wciąż uparcie wpatrywał się w swoje kolana, a jego palce u dłoni wykręcał sobie w chyba każdą możliwą stronę, pod przeróżnymi kątami.

– Czemu miałbym nie być? Seks to coś normalnego, powszechnego. Oh, zwłaszcza w tych murach, przyznaj mi rację. Zwłaszcza jeśli mówimy o pokoju życzeń i dwóch napaleńcach! – zaśmiał się krótko na wspomnienie o Harrym i Draco.

– Oh, nie przypominaj mi o tym! To miała być nasza zajebista randka, a skończyło się na tym, że weszliśmy do pokoju, w którym pełno było rzeczy, których nigdy nie chciałem widzieć przy swoim przyjacielu, który tak tylko na marginesie akurat leżał na kanapie i jęczał, będąc pieprzonym przez twojego kumpla. Nawet nie wiedziałem, że są parą! – Weasley oparł głowę o ramię swojego chłopaka, przymykając oczy, jednak wciąż się podśmiechując.

– Cóż, zawsze to my możemy się tam udać i stworzyć lepsze wspomnienia i podobnym znaczeniu. Tyle, że w naszym wykonaniu Ronnie. – puścił mu oczko, lewą dłonią zakradając się pod jego koszulę i wędrując nią w górę, w stronę sutków, żeby zaraz znów zjechać na dół - celowo zahaczając o pasek od spodni.

– Blaise... W każdej chwili może wrócić Malfoy albo ktoś inny tu wejść. Przestań, proszę. – starał, naprawdę starał się brzmieć pewnie, ale w momencie kiedy ktoś taki jak Blaise skutecznie próbuje Cię podniecić - próby idą do kosza już na samym starcie.

– Oh proszę Cię Ronnie, nie udawaj, że Cię to nie kręci. Ta świadomość, że możemy być przyłapani. Lubisz takie rzeczy, wiem to. – Zabini ułożył go ostrożnie pod sobą na łóżku, zawisając nad nim, zaraz potem zaczynając obcałowywać jego szyję, co jakiś czas zostawiając mocno widoczne plamki na bladej skórze.

– Kurwa, za dobrze mnie znasz. – niebieskooki zaplótł mu ręce za szyją i przyciągnął do pocałunku. Cholernie długiego i gorącego pocałunku.

One shoty na zamówienie जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें