Wada wymowy - Ziam

1.4K 70 5
                                    

Shot dla poprostupisze❤️ Jeszcze raz przepraszam, ale nie planuje na razie żadnych wyjazdów i będę mogła może podgonić zamówienia! xxx

Zayn nie chciał tam być. Mam na myśli - on cholernie nie chciał tam być. Nie rozumiał sensu wysyłania go do szkoły - nawet prywatnej - jeśli niedługo będzie trzeba go stamtąd zabierać.

Było mu dobrze z nauką w domu. Radził sobie wyśmienicie, był bardzo zdolny. I co najważniejsze - nie bał się.

To nie tak, że Zayn był aspołeczny, nie, nie. On bardzo by chciał mieć znajomych, przyjaciół, ba, nawet chłopaka!

Jednak jego problemem było, że kiedy miał z kimkolwiek porozmawiać, jąkał się tak bardzo, że potrafił jedną sylabę powtórzyć po pięć razy, a słowa, wychodziły pojedyńczo, bądź tkwiły mu w gardle, powodując, że chłopak jeszcze bardziej się stresował, w jego oczach pojawiały się łzy, a on sam stawał się małą kulką, z której wszyscy się śmiali. To był jego problem.

Nie umiał z kimś bez problemu porozmawiać, nawet z mamą, która zawsze wtedy go przytulała, kazać wziąć głęboki wdech i spokojnie znaleźć słowie, a następnie wyrzucić jak do kosza - tyle, że z siebie. I wierzcie, to na prawdę pomagało mulatowi, jednak nikt inny oprócz niej tego nie rozumiał.

Brązowooki westchnął ciężko, zamykając swoją szafkę, tylko po to, żeby zaraz cicho pisnąć i rozluźnić ręce, sprawiając, że wszystkie książki my wypadły, tylko dlatego, że po jego prawej stronie - w którą właśnie się obrócił - ni stąd, ni zowąd, pojawił się jakiś chłopak. Malik spłonął rumieńcem, który był bardzo widoczny nawet przy jego ciemniejszej karnacji.

– Cześć, jestem Liam. Um, Liam Payne, ale można też mówić Payno, jak kto woli. A ty? – chłopak mówił tyle słów z taką łatwością, co jeszcze bardziej zestresowało Zayn'a.

– J-ja... ja um yyy... Z-Zayn. – wydukał, z trudem powstrzymując łzy, które chciały napłynąć mu do oczu, bo on znowu zapomniał słów.

– Masz na imię Zayn, tak? Dobrze zrozumiałem? – zapytał dalej uśmiechnięty, jakby nieruszony kompletnie problemem drugiego.

– T-tak. Zayn M-M-Malik. – jego warga zaczęła niebezpiecznie drżeć, a on sam na prawdę miał ochotę się rozpłakać, bo błaźni się przed tak bardzo pięknym i za pewne wspaniałym Liam'em.

– Miło Cię poznać Zayn. Oh, coś się stało? Mam na myśli, przestraszyłeś się, mogłeś się uderzyć, a twoja warga drży i po prostu... Może się zamknę? – zaśmiał się cicho, drapiąc się trochę niezręcznie po karku.

Zayn potrząsnął szybko przecząco głową, bojąc się paradoksalnie znowu odezwać. Schylił się po książki, zbierając wszystkie trzy jakie trzymał, i ponownie stanął na przeciwko chłopaka.

– J-ja... T-to jest o-okej. J-ja ch-chce... – urwał szukając słowa, którego mógłby użyć, bo cholera, on nie wiedział czego on chce.

– Porozmawiać? Tylko boisz się? – zapytał, mając nadzieję, że o to chodziło mulatowi.

– T-tak. – przytaknął dodatkowo głową, jakby brunet miał nie zrozumieć co mówi.

– Nie musisz się bać, Zayn. Poczekam jeśli będzie trzeba i tak samo pomogę Ci, jeśli chcesz. Jestem cierpliwy, a twoja jakby... wada wymowy? Jest urocza. – ponownie uśmiechnął się szeroko, mając przeczucie, że kiedyś Malik będzie mógł normalnie z nim porozmawiać.

A Zayn? Zayn był cholernie zauroczony tym chłopakiem o sarnich oczach i chciał jego pomocy. Nikogo innego - nawet mamy. Tylko Liama.

~Nika

One shoty na zamówienie Where stories live. Discover now