Sprzeczność - Muke

2.2K 73 14
                                    

Shot dla Juliaris00 ❤️. Mam nadzieję, że ci się spodoba, i wybaczysz mi tyle czasu, że musiałaś na niego czekać!

Pov. Luke

Siedziałem z Sierrą na kanapie w moim i Michael'a domu. Dziewczyna uparła się, że dzisiaj wyjątkowo spędzimy naszą randkę w domu, ale oczywiście moim, no bo przecież to ja zaprosiłem ją na randkę.

Sama wybrała jakiś romans, którego tytułu nawet nie pamiętam. Kazała mi przynieść jakieś przekąski i picie, podczas kiedy sama przygotowała kanapę, film i całą resztę. Ja w tym nawet nie miałem prawa głosu!

W takich momentach jednak żałuję, że wygoniłem Michael'a z domu. Mógłbym skrycie do niego napisać o pomoc, a on na pewno wymyśliłby coś kreatywnego, żeby mi pomóc. Kocham go za to.

Właściwie chyba nie ma w nim rzeczy, która by mnie od niego odrzuciła. W szatynce jest wiele takich rzeczy.

Michael zawsze mnie ratuje z opresji, w takich wypadkach jak ten. Jest przy mnie, gdy go potrzebuje, dalej ze mną wytrzymuje pod jednym dachem. Znosi moje wyganianie go z domu, co z biegiem czasu wydaje się chamskie.

Cholera, to on mi pomagał umówić się z Sierrą, zdobyć ją, podczas kiedy ja nigdy mu nie pomogłem zdobyć jakąś dziewczynę. Nigdy nie widziałem, żeby o jakiejś komuś z nas mówił.

Moje przemyślenia i oglądanie filmu czarnowłosej przerwał głośny trzask drzwiami i ciche przekleństwo. Spojrzałem w stronę hałasów, i zobaczyłem blondyna zdejmującego z siebie kurtkę. Chłopak spojrzał na mnie i puszczając mi oczko pobiegł na górę, zapewne do swojej sypialni.

Sierra spojrzała na mnie, i wzruszając ramionami wróciła do oglądania filmu. Ja ponownie odpłynąłem myślami do Clifford'a. Z transu wyrwała mnie szatynka, całująca mnie po szyi.

Uznałem to za dobrą okazję od oderwania się od coraz to dziwniejszych myśli na temat mnie, Michael'a i naszego shipu.

Wziąłem szatynkę na ręce i zaniosłem ją do swojego pokoju, ciągle całując jej usta, które nie smakują już tak dobrze jak kiedyś. Sierra usiadła na moich biodrach całując moją szczękę, szyję, obojczyki. Dosłownie każdy skrawek mojej skóry. Coraz mniej mi się to podobało, a moje myśli uciekały w kierunku przystojnego blondyna.

Oczami wyobraźni, zamiast szatynki siedział na mnie Michael, i kręcąc kusząco biodrami. Gdy poczułem niespodziewanie przyjemne wibracje, nie wytrzymałem i dając się ponieść wymruczałem:

- Mmm, to było przyjemne Mi.

- Coś ty powiedział Luke? - szatynka wykrzyczała schodząc z łóżka.

Szybko dotarło do mnie, co się właśnie tu wydarzyło. Zerwałem się na równe nogi i spoglądałem to na dziewczynę to na swoje buty nie wiedząc do końca jak to mam właściwie wytłumaczyć.

- Jeśli to twoje wytłumaczenie, to ja wychodzę. - Sierra rzuciła tylko we mnie moją bluzę, którą mi zdjęła i wyszła z domu.

Załamany usiadłem na brzegu łóżka i przetarłem twarz dłońmi. Cholera, co to było? Czemu przed moimi oczami był Clifford, a to mnie cholernie nakręcało?

W przypływie desperacji poszedłem do Michael'a i wpadłem do jego pokoju, rzucając się mu na łóżko i chowając twarz w poduszce chłopaka.

- Co jest Luke? Słyszałem jak Sierra krzyczała, a potem wyszła z domu. Pokłóciliście się? - chłopak zadawał kolejne pytania gładząc uspokajająco moje plecy.

- Nie do końca. Chyba jestem gejem Mi. Ogarniasz? Ja jestem chyba gejem. Ja, Luke Hemmings. - zacząłem znowu dramatyzować.

- Luke, powoli, bo nic nie rozumiem. O co ci chodzi? - blondyn westchnął i położył się tak, jakby się do mnie przytulał.

- Sierra chciała seksu, a ja zamiast niej wyobraziłem sobie pewnego chłopaka, i powiedziałem jego imię. I to mnie cholernie nakręciło! Ta wizja z tym chłopakiem!

- To nic strasznego, żyjemy w XXI wieku, bycie gejem jest już powszechne, nic się nie dzieje. Lepiej się prześpij, a jutro pogadamy na spokojnie. - stwierdził sięgając po kołdrę i przykrywając mnie nią.

- Dobrze wiesz, że nie mam zamiaru się ruszać z twojego łóżka, prawda? Plus ty tu jesteś, a jesteś świetną poduszką Mi. - śmieje się, za chwilę zamykając oczy.

Mój oddech się po kilku minutach umiarkował, a ja zapewne wyglądałem jakbym spał. Michael pochylił się nad moich uchem i składając tam ledwo wyczuwalny pocałunek wyszeptał:

- Nawet nie wiesz, jaką nadzieję mi teraz zrobiłeś. Kocham cię już za długo Luke, dłużej niż powinienem.

Poczułem jak na mój policzek spływa łza, która zaraz znika, starta przez blondyna. Otwieram oczy i uśmiecham się.

- Nie płacz Mi. Nadzieja umiera ostatnia. A kto wie, może z tego, co czuje teraz powstanie coś większego, hm?

One shoty na zamówienie Where stories live. Discover now