LiLi - Ziam

3K 85 16
                                    

Shot dla _Sanabi_. Mam nadzieję, że ci się spodoba. Och, i naprawdę przepraszam, że musiałaś czekać tyle czasu ❤️

Pov. Liam

– Zayn, do cholery chodź tu! – krzyknąłem do chłopaka, który ciągle siedział w łazience, i nie spieszyło mu się wychodzić.

– Mamy jeszcze czas Liam! Czemu tak na mnie krzyczysz? – wreszcie książę raczył wyjść z pomieszczenia w samym ręczniku, związanym wokół bioder.

– Mamy jakieś pół godziny kebabie. Niall już do mnie dzwonił, kiedy przyjedziemy – burknąłem wchodząc za nim do jego pokoju.

– Cóż... Jeśli pomożesz mi wybrać ubrania, to dotrzemy na imprezę szybciej – zaśmiał się.

– Dobra lalusiu, układaj te swoje pieprzone włosy, a ja coś wybiorę – westchnąłem podchodząc do szafy mulata.

Wybrałem obcisłe, czarne jeansy, t-shirt z nadrukiem zespołu AC/DC, oraz ulubioną kurtkę jeansową Zayn'a.

Kątem oka zerknąłem na mulata, który przygryzając lekko wargę układał włosy. Sam widząc to, zagryzłem swoją wargę. Cóż, praktycznie nagi Zayn, to seksowny Zayn. A ja jestem tylko trochę napalonym na niego facetem, który jest jego przyjacielem. To już tak na marginesie.

– Payne, masz gust! Myślę, że będę w tym wyglądać zajebiście! – stwierdził wyszczerzony chłopak.

– Jak zresztą zawsze – wywróciłem oczami – A teraz chodź laleczko, musimy już jechać – oznajmiłem lustrując dokładnie to, jak wygląda.

– Poczekaj, jeszcze coś! – zaczął grzebać w szufladzie, gdzie trzymał wszystkie bransoletki, i inne takie. W końcu wyciągnął z niej srebrną bransoletkę z literkami "L" i "Z" w znaku nieskończoności.

– Aw, to urocze, że nosisz bransoletkę, która ode mnie dostałeś kilka lat temu Zee – rozczuliłem się.

– Uh, to moja ulubiona, pozatym przypomina mi o tobie, i... Nieważne, chodźmy już – urwał zarumieniony i w szybkim tempie wyszedł z domu, rzucając mi klucze do auta.

Złapałem je, wcześniej oczywiście zamykając dom. Obszedłem auto, aby po chwili usiąść na miejscu kierowcy. Zaledwie dwie minuty później byliśmy w drodze na imprezę, gdzie czekali na nas chłopacy. W samochodzie rozbrzmiała wszędzie cicha muzyczka, którą był ulubiony utwór Zayn'a. Chłopak zaczął cicho śpiewać piosenkę, a ja wsłuchiwałem się w jego piękny głos.

~~~

– LiLi! Chodź ze mną zatańczyć! – usłyszałem wesoły okrzyk pijanego mulata, który zaczął mnie ciągnąc w stronę parkietu.

– Stop Zayn! Zaraz się przewrócimy – zaśmiałem się, kiedy wreszcie stanęliśmy.

– Oh, wybacz. Zresztą, złapałbym Cię, nie bój ty się – wyszczerzył się w moją stronę.

– Jasne, jasne. Bo ci jeszcze uwierzę – wystawiłem mu język.

– LiLi... Chce mi się wymiotować – mruknął, po chwili kładąc swoje dłonie na ustach, powstrzymując odruch wymiotny.

Szybko pociągnąłem go za ramię, i zaprowadziłem na dwór, pozwalając mu zwymiotować. Gładziłem jego plecy, jeszcze chwilę po dokonanym już fakcie. Chłopak wyprostował się, i zaczął bawić palcami u rąk, nagle sztywniejąc. W jego oczach pojawiły się łzy, a dolna warga zaczęła się drżeć.

– Hej, Zee co się stało? – zapytałem zmartwiony zmuszając go, aby spojrzał na mnie.

– Ja... LiLi, ja zgubiłem bransoletkę od Ciebie – wyjąkał, po chwili wpadając w moje ramiona, i zaczął płakać.

– Ciii Zayn, znajdziemy ją. A jeśli nie, to kupię ci drugą, taką samą. Tylko już nie płacz, proszę.

– Ja... Dam Ci pieniądze na drugą. Przepraszam, że zgubiłem tak ważną rzecz. Mogłem jej nie zakładać... Ale wiesz, jest od Ciebie, najważniejszej dla mnie osoby. I kiedy Ciebie nie ma, to mi o tobie przypomina, że w pewnej części jesteś obok mnie, no i poprostu... Nie umiem się z nią rozstać, czuję się wtedy tak pusto LiLi – wyszeptał.

– Aww, Zee to jest takie urocze. Nie dawaj mi żadnych pieniędzy, jesteś dla mnie ważny, i taka bransoletka, to żaden problem. Pojadę nawet jutro już o nią poprosić. Tylko wytłmuacz mi... Czemu zawsze jak jesteśmy podpici, albo pijani mówisz do mnie LiLi? –zapytałem zaciekawiony.

– Bo jestem na trzeźwo pizdą, która boi się tak ciebie nazwać, i przyznać się samemu przed sobą, że kocha swojego najlepszego przyjaciela? – wymamrotał cicho, nie patrząc na mnie. Ciągle bawił się palcami, głowę chowając w zagłębieniu mojej szyji.

– Uh, Zayn... Kochasz mnie? – zapytałem uradowany tą wiadomością.

– Ja... Tak? – wyszeptał cicho.

– Aww, ja ciebie też Zee. Nawet nie wiesz jak bardzo słońce – pocałowałem go we włosy.

~~~

– Wszystkiego najlepszego Zayn – usłyszałem szept mulata, siedzącego obok mnie.

Wiedziałem, że boli go to, jak rodzina się od niego odwróciła, kiedy dowiedziała się, że jest gejem. Chłopacy zaakceptowali nas, jednak wiem, jak bardzo Zayn'a dotyka odrzucenie rodziny.

– Zayn... Wszystko dobrze? – zapytałem. Chłopak wzdrygnął sie chowając zdjęcie do kieszeni i wycierając łzy rękawem bluzy.

– Tak LiLi... Tylko trochę tęsknię za nimi – szeptał próbując zapanować nad łzami.

Przeczesałem jego włosy i przytuliłem go mocno do siebie, pozwalając mu się wypłakać.

– Zee, jest trzecia w nocy, powinieneś spać, a nie płakać – westchnąłem. Mimo upływu czasu, co roku przechodzimy przez to samo, w ciągu kilku, ważnych dla Zayn'a dni.

– Hej, dzisiaj są twoje urodziny. Więc zakładamy na twoją słodką twarzyczkę słodki uśmiech i idziemy dalej, pokazując I'm, jak świetnego syna stracili – powiedziałem przeczesując palcami jego włosy.

– Dziękuję LiLi, nawet nie wiesz jak cie kocham – zaśmiał się cichutko mocniej się do mnie przytulając.

– Ja też Cię kocham mój uroczy chłopczyku – powiedziałem całując go we włosy.

One shoty na zamówienie Where stories live. Discover now