Rozdział 29

6.1K 905 765
                                    

Jadalnia również bardzo spodobała się Kevie. Była połączona z kuchnią i oszklona, dzięki czemu z niej też można było widzieć morze. Z każdą chwilą cieszyła się coraz bardziej, że jednak przyjęła zaproszenie Flory.

- Wolicie to, co będę jadł ja, czy to, co Flora? Bo w naszym domu od jakiegoś czasu są po dwa obiady - powiedział rozbawiony Bill, podchodząc do kuchenki.

- To znaczy? - zapytała Keva, niespodziewanie bardzo zaangażowana we wszystko, choć jeszcze kilka chwil wcześniej była bardzo niepewna.

- Ja stek, a Flora danie dietetyczne i zdrowe dla dziecka - wyjaśnił Bill.

- Dla dziecka? Następnego? - zapytał zszokowany George, na co Flora popatrzyła na niego z niedowierzaniem.

- Matki karmią jeszcze piersią, George. Chyba powinieneś to wiedzieć - wyjaśnił Bill, rzucając mu niedowierzające spojrzenie.

- Nie mam dzieci - odparł George w ramach obrony, siadając przy stole.

- Ale Fred i Callie mają. To tak, jakby ty też - wtrącił ze śmiechem, odwracając się z powrotem do kuchenki.

Keva przełknęła ślinę, niepewnie usadawiając się przy George'u, bo mimo wszystko jego znała najlepiej. Poprosiła o to nieznane "danie dietetyczne", a w tym samym momencie Flora wróciła do kuchni i natychmiast podeszła do swojego męża.

- Kochanie, pokaż mi tę bliznę - powiedziała, patrząc ze zmartwieniem na bandaż.

- Ale już jest dobrze, naprawdę.

- Dobrze, dobrze, ja wiem, tobie zawsze dobrze, mhm. - Flora mimo wszystko wyjęła różdżkę, by zdjąć bandaż, podczas gdy George przewrócił oczami.

- Oni tak cały czas do siebie gruchają, z góry przepraszam - szepnął do Kevy, na co ta zaśmiała się krótko. Te słowa na moment podniosły ją na duchu.

- To w sumie słodkie, że mają taką relację. Pozazdrościć - wyszeptała w odpowiedzi, bo w istocie im tego strasznie zazdrościła. Znowu posmutniała, starając nie patrzeć się na małżeństwo, więc skupiła swoją uwagę na George'u siedzącym obok niej.

- W zasadzie to dziękuję ci za ten wyjazd. Było fajniej niż się spodziewałam - przyznała, odrzucając burzę swoich loków na tył głowy. - Choć nie wtedy, jak chciałeś skakać.

George zaśmiał się.

- Nie ma za co. Możesz zawsze z nami jeździć, będziemy tam teraz częściej - zaproponował z ekscytacją, bardzo radując Kevę, ale jednocześnie trochę ją zawstydzając.

- Bez przesady, nie chcę robić kłopotu.

- Nie robisz, Keva - przekonywał, a gdy użył jej imienia, to zrobiło się jej jeszcze milej. Ostatnio bardzo rzadko je słyszała.

Oboje byli tak zajęci rozmową, że nie zauważyli Freda siadającego naprzeciw nich i uśmiechającego się wymownie. Z transu wyrwał ich głos Flory:

- Keva, wolisz herbatę? Kawę? Wodę? Bo ci dwaj to pewnie Ognistą...

- Wypraszam sobie - burknął oburzony Fred, unosząc ręce. - Ja jestem odpowiedzialnym ojcem. Herbatę bym wolał.

- Kawę, jeśli można... Z mlekiem? - odparła Keva niepewnie, kolejny raz nie chcąc się za bardzo narzucać.

- Pewnie, mleka ci u nas dostatek - odparła Flora, wymijając Billa, by sięgnąć po kubki.

- To ja też kawę - powiedział George, a wtedy bratowa i bliźniak zmierzyli go zdumionym wzrokiem. Fred przez całe swoje życie, które go znał nie widział, żeby ten pił kawę, nawet w żarcie. Bill, także zdziwiony, spojrzał na żonę pytająco, a ta wzruszyła ramionami, śmiejąc się pod nosem.

Owce też śmieszkują • George WeasleyWhere stories live. Discover now