Rozdział 5

11.6K 1.4K 955
                                    

Fred Weasley nie byłby sobą, gdyby nie głosił wszem i wobec, że w ogóle nie denerwuje się swoim ślubem. Uważał, że stanowiło to jedynie formalność, bo ze ślubem czy bez, nie miał zamiaru spędzać reszty życia u boku kogoś innego niż Callie. Sądził też, że można było to wszystko załatwić gdzieś w zaciszu, najlepiej bez gości, strojów i wesela... Tak naprawdę zgodził się na całą wielką ceremonię ze względu na Callie. No, i też trochę ze względu na surowy wzrok swojej matki.

To wszystko jednak zmieniło się, gdy stanął przed ołtarzem (położonym na plaży, miejscu, które zresztą sam zaproponował) i zdał sobie sprawę, że gdy stamtąd zejdzie, Callie będzie już jego żoną.

- Jak się czujesz? - zapytał stojący obok George, na co Fred westchnął.

- Powiem ci... Teraz gorzej - mruknął, starając się nie patrzeć na dziesiątki gości zapełniających lekko połyskujące, pomarańczowo-białe krzesła ustawione w równiutkich rzędach. Pomiędzy nimi znajdowała się ścieżka z pomarańczowych płatków prowadząca prosto do ołtarza (a te nie rozsypywały się dzięki magii).

Pan i pani Weasley siedzieli już w pierwszym rzędzie po lewej, a obok nich znajdowały się dwa wolne miejsca dla rodziców Callie. Piąte miejsce zajmował Pomarańcza.

Po prawej siedział Harry (tylko po to, by być blisko Ginny, która stała przy ołtarzu). Dalej znajdowali się Christina i Oliver, którzy, jak nalegali młodzi, zostali honorowymi gośćmi. Pozostałe dwa krzesła Callie symbolicznie chciała pozostawić puste - specjalnie dla swoich dziadków.

Drugi rząd po lewej zajmowali już też Bill, Flora, Charlie, Leah i Percy. Po prawej - Hermiona, Ron, André, Ann oraz ciotka Muriel (ani Fred, ani Callie nie chcieli rozdzielać rzędów według tego, czyi byli to goście). Z tyłu zasiadało coraz więcej osób, w tym zarówno Lee Jordan z nieznaną młodym partnerką, jak i Claire Havenbrow z Sebastianem Stagridgem... Fred przełknął ślinę, po części nie dowierzając, że wszyscy zbierali się tam na jego ślub.

- Denerwujesz się? - zapytał George, choć doskonale znał odpowiedź: Fred nerwowo pocierał dłonią o dłoń i najwyraźniej zaczynał się niecierpliwić.

- Nie widziałem Callie od tygodnia, to wszystko jest takie... Nie do uwierzenia - wydusił w odpowiedzi, gapiąc się na swoje buty. - Cholera, ona naprawdę będzie moją żoną - dodał, patrząc na George'a wielkimi oczyma, ale z uśmiechem.

- Oj, weź się w garść - powiedziała stojąca po drugiej stronie ołtarza Ginny, na co Fred przewrócił oczami.

Spojrzał na koniec drogi, na której za chwilę miała stanąć Callie i serce zabiło mu szybciej.

To się naprawdę działo.

Tymczasem Callie stała w swoim pokoju w domu jej rodziców i przechodziła kolejną inspekcję swojej matki, która upewniała się, że każdy element jej wyglądu był idealny.

- André mógł załączyć jakąś instrukcję do tej sukni - stwierdziła Callie, schylając głowę, gdy Lauren sprawdzała upięcie welonu. - Mam wrażenie, że dodał tu jeszcze więcej tiulu od tej ostatniej przymiarki.

- Wyglądasz pięknie, kochanie - powiedział Daniel ze łzami w oczach, na co Lauren stanęła przy nim i pokiwała głową.

- Tak. Już czas - powiedziała, a Callie śmiała twierdzić, że jej oczy również błysnęły.

Callie spojrzała na swoich rodziców, odłożyła swój bukiet z pomarańczowych róż i bez zawahania przytuliła oboje.

- Mamo, tato... Dziękuję wam - wyszeptała, z trudem powstrzymując się od płaczu.

Owce też śmieszkują • George Weasleyحيث تعيش القصص. اكتشف الآن