Rozdział 52

3.6K 608 116
                                    

Kolejne spoilery WSW/Jeża/Juchy/ZG i Oczu Ropuszych.

~

- Tak jak myślałam, jest tu o tej bitwie, w której brali udział Scamanderowie... - mówiła Keva, z fascynacją czytając informacje zawarte na tabliczce. - Cóż, George, to jest chyba dobry moment, żeby ci się przyznać, że kiedyś byłam psychofanką Newta Scamandera.

- W sensie tego magizoologa? - zapytał George, choć dobrze znał to nazwisko.

- No... Fascynowałam się magicznymi zwierzętami w szkole, a jak się dowiedziałam, że jego najstarszy syn chodził do Ilvermorny, to mi totalnie odbiło. Wiedziałam o nim wszystko. I zbierałam różne wydania Fantastycznych Zwierząt. Teraz mi już trochę przeszło, oczywiście... Ale nadal kocham zwierzęta i nadal go podziwiam.

- A wiesz, że Bill i Charlie przyjaźnili się w szkole z jego wnuczką? - zapytał George, nie puszczając jej dłoni, gdy ona prowadziła go do kolejneh tabliczki. - Czy tam prawnuczką. W sumie nadal się przyjaźnią. Noelle Scamander...

- Prawnuczką - poprawiła go Keva. - I naprawdę? Kurczę, ale bym chciała ją poznać i pogadać... Choć pewnie ludzie nieustannie ją tym męczą, to może lepiej nie...

- Teraz już chyba nie. Z tego co pamiętam, ona ma już i męża, i córkę... - George zamyślił się, po czym pstryknął palcami. - Tak, na pewno ma córkę, bo Flora chodzi z nią czasem na spacery. I ta mała ma na imię jakoś... Jade?

- A nie przypadkiem Jenna? - zapytała Keva, zatrzymując się, by spojrzeć George'owi w oczy. Widział, że te jej świeciły wręcz z ekscytacji, zresztą już kolejny raz tamtego dnia... I pomyślał, że naprawdę mógłby to widzieć częściej.

- O, Jenna, bingo. Skąd wiedziałaś?

- Bo tak ma na imię żona Newta! - odpowiedziała Keva radośnie. - Czyli mała dostała imię po swojej praprababce. Ojejku, ale się cieszę, nawet jak to nie moja rodzina...

- Hej, ale to w sumie jak się tym interesowałaś, to miałaś jakieś magiczne zwierzaki? Bo żółwie są dość... No... Niemagiczne jak dla mnie.

Uśmiech Kevy zniknął natychmiast, a ona sama wydała z siebie głośne, ciężkie westchnięcie.

- Rodzice mi nie pozwalali, a potem mój były narzeczony - mówiła, podchodząc ostatecznie do nowej tabliczki. - Nikt z nich nie chciał słyszeć o magii. I tak cud, że mam Louisa.

- Co? - George popatrzył na nią z oburzeniem. - To co to za narzeczony w ogóle?

- Hm, były - mruknęła Keva, wzdrygając się nieco, jednak wciąż czytała.

- Ale nie, Keva, posłuchaj, musisz mieć teraz jakiegoś magicznego zwierzaka. Przecież teraz nikt cię już nie powstrzymuje.

- Ale mam Louisa, a tu musiałabym wybrać też coś niezbyt przykuwającego uwagę, bo wciąż mieszkam wśród mugoli... O patrz, tu właśnie piszą, że w bitwie walczył też brat Newta, jego przyszła żona, a także Jacob Kowalski, czyli dziadek mojego nauczyciela. A wiesz, że córka Kowalskiego wyszła właśnie za najstarszego syna Scamanderów?

George nie za bardzo chciał w tamtym momencie słuchać o historiii Scmanaderów, bo był zajęty wkurzaniem się na to, że Keva nigdy nie mogła mieć wymarzonego zwierzaka. Z drugiej strony, nie chciał jej potencjalnie denerwować na randce, więc stwierdził, że może wróci do tego tematu później.

Keva chciała przeczytać każdą tabliczkę w tamtym pomieszczeniu, a George zupełnie jej w tym nie przeszkadzał, przeciwnie - posłusznie chodził za nią do każdej kolejnej, starając się jej słuchać. Nie wierzył, że to robił; gdyby Hermiona zaproponowałaby mu coś takiego, zapewne powiedziałby jej, że uderzyła się w głowę. Wtedy jednak ani na moment nie puszczał dłoni Kevy, a to całe chodzenie po muzeum nawet mu się podobało.

Owce też śmieszkują • George WeasleyWhere stories live. Discover now