Rozdział 33

5.6K 837 487
                                    

Keva zdecydowanie zasiedziała się u George'a, ale jemu wcale to nie przeszkadzało. Opowiadał jej o tym, jak będzie wyglądało wesele, o tym, że złoty miał być kolorem przewodnim, co sprawiło, że Keva już zaczynała myśleć o swojej kreacji.

- Ten złoty się w ogóle wziął od Złotego Znicza. Quidditcho świry oboje - wyjaśnił George, wstając od stołu, przy którym dotąd siedział z dziewczyną i podchodząc do lodówki.

- Quidditch nie jest taki popularny w Ameryce - powiedziała Keva, opierając się na dłoni. - Przez to nigdy nie grałam, a latam całkiem dobrze.

- Nie? To trzeba to nadrobić! Ja byłem pałkarzem prawie całą moją karierę w Hogwarcie - powiedział George dumnie, kładąc dłoń na piersi. - I... Powiem to trochę nieskromnie, ale podobno byłem ciut lepszy niż mój bliźniak.

Tę ostatnią opinię George usłyszał niegdyś od Jordana. Lee komentował wszystkie gry i twierdził, że znacznie częściej wymieniał George'a, gdy chodziło o odbijanie tłuczków.

- Co ty robisz? - Keva na moment oderwała się od tematu, prostując się nagle, gdy zauważyła, że wyciąga z lodówki różne produkty.

- Obiadokolację dla nas - odparł George z uśmiechem, czując, że w brzuchu już mu burczało.

- Hej, to ja ci pomogę... - Keva już wstawała, by do niego podejść, ale on uniósł dłoń.

- Nie, nie, nie, gość nasz pan. Zrobię mój popisowy makaron. Callie mówi, że to jedyne, co umiem ugotować, ale umiem.

- No dobrze... Ale jak będziesz potrzebował pomocy, to mów. - Keva usadowiła się z powrotem, a George pokiwał głową z zadowoleniem. - Swoją drogą, to jestem pod wrażeniem z tym pałkarzem, jak dla mnie to najtrudniejsza pozycja... Musiałeś być dobrze zbudowany, nie?

- Wypraszam sobie, ja nadal jestem dobrze zbudowany - powiedział oburzony George, choć było to częściowym kłamstwem. Od dawna nie latał ani nie ćwiczył, więc jego forma uległa pogorszeniu, a młodzieńcze mięśnie już zanikły, pozostawiając po sobie tylko nieznaczne ślady. Zaczął się zastanawiać, czy nie powinien do tego wszystkiego wrócić, jak chociażby Bill, który przez cały czas był w formie - choć on przez wilkołacze cechy miewał aż nadmiar energii...

- Dobra, dobra, nic nie mówiłam. - Keva zaśmiała się, unosząc ręce. - Ja kiedyś miałam fioła na punkcie sportu, ale się zapuściłam.

- Tak? - zapytał zdumiony George, zerkając na nią przez ramię. Keva wyglądała mu na ostatnią osobę, która by cokolwiek ćwiczyła, a jednak z każdą chwilą zaskakiwała go coraz bardziej.

- A co ćwiczyłaś?

- Mugolskie sporty. Lekkoatletykę. Bieganie, skok w dal, takie tam... Jestem mała, więc niby lżejsza, ale z drugiej strony nogi krótkie...

- Czyli też jesteś dobrze zbudowana - stwierdził George, przy czym uśmiechnął się tak, że wolał się jej nie pokazywać od przodu.

Keva nie wierzyła w to, o czym rozmawiali. Z jednej strony temat był normalny, a z drugiej jak dla niej w jakiś sposób... Intymny? Mimo wszystko, on był dla niej momentami tak szalony, że czuła się przy nim swobodnie nawet w takiej rozmowie.

- Już dawno nie, choć trochę chciałabym do tego wrócić. Wyglądałam wtedy lepiej - przyznała trochę smutno, przejeżdżając dłonią przez włosy, a George odwrócił się do niej przodem. Wziął głęboki wdech i stwierdził, że jak już miał być pewny siebie, to przez cały czas.

- Nie wiem, jak wtedy wyglądałaś, ale teraz wyglądasz bardzo ładnie - powiedział, nie wierząc w zasadzie, że tak pewnie to z siebie wydusił, ale był z tego powodu szczęśliwy. Nie chciał, by kojarzył się jej z byciem beksą.

Owce też śmieszkują • George WeasleyWhere stories live. Discover now