Znajomi

576 35 30
                                    

Gdy tata wszedł do klasy wszyscy się uspokoili. Dobrze, ich głosy i tak brzmiały jak gwałt w uszach. Stał przed klasą w prostej pozycji.

- Jestem waszym wychowawcą, Sekijiro Kan. Możecie mnie znać jako profesjonalnego bohatera, Vlad King. Uczynię z was młodych bohaterów. Jeżeli uważacie, że nie dacie rady, to wyjdźcie. Żadnych dalszych instrukcji na ten temat.

Kilka uczniów wymieniło nerwowo spojrzenia. Już się denerwóją? Odchrząknął i znowu zaczą mówić.

- Biorąc pod uwagę co robi klasa 1A, my też możemy. Załóżcie stroje gimnastyczne i przyjcie na tor.

Chwyciłam strój gimnastyczny i udałam się do szatni z dziewczynami. Niektóre wyglądały na podekscytowanych i zdeterminowanych. Szkoda, że pokonam każdą z nich.

Zarzuciłam szkolną kurtkę na mój [kolor] bezrękawnik i założyłam spodnie. Poszłam za kilkoma ludźmi na tor. Mój ojciec może być tutaj nauczycielem, ale nigdy nie udzielił mi dużej wskazówki, jak ta szkoła jest zbudowana.

Wszyscy wyszli na zewnątrz, gapiąc się na mojego tatę i tor. Tor był ogromny. Zastanawiam się ile pieniędzy wydali na taki teren.

- W porządku. Aby sprawdzić szypkość i wytrzymałość wszystkich, przebiegnięcie po tym toże pięć razy. Bez zatrzymywania się. Bez chodzenia. Jeśli zobaczę, jak idziecie lub zatrzymujecie się, dostaniecie dodatkowe okrążenie. Nie chcecie chyba być ciężarem dla swojej klasy i sprawić by was nie lubili, prawda? Przygotujcie się, powiem wam kiedy zaczniecie. To będzie wyścig. Żadnych daró. Tylko siła ciała.

Już ich nienawidzę. Ustawiłam się obok rudowłosej dziewczyny. Była dość wysoka. Posłała mi bezczeny uśmiech, gdy na nią spojrzałam.

Mój tata dał nam sygnał i wszyscy zaczęli biec. Idioci, marnują całą energię na jak najszypsze ukończenie pierwszego okrążenia. Nadałam sobie równe tempo.

Szypkoś jest jednym z moich zalet, ponieważ mój dar na tym polega. Nie mogę nikogo dotknąć w walce, jeśli nie jestem wystarczająco szypka.

Ruda dziewczyna znowu biegła obok mnie.

- Itsuka Kendo!

Naprawdę chce się przectawiać podczas wyścigu? Po prostu zignorowałam ją i biegłam dalej. Nie jestem tu poto, żeby się bawić w kolegów.

Po ukończeniu czwartego okrążenia byłam na prowadzeniu. Nie myślałam, że to będzie, aż tak proste. Pewnie, jestem trochę zmęczona, ale można by pomyśleć, że biegliśmy dziesięć, a nawet dwadzieścia kilometrów. W końcu to najlepsza szkoła w Japonii.

Tata będzie ze mnie dumny, że wywalczyłam pierwsze miejsce w klasie. We wszystkim będę pierwsza. Nie zawiodę go. Nie mogę.

Zostałam popchniąta, przez co upadłam trochę do przodu. Usłyszałam lekki, przebiegły chichot.

- Nie pytałem się, ale jak twoja ręka?

To znowu ten wariat. Walczyć z nim i odpuścić swoje pierwsze miejsce? Nie. Będę lepsza.

Mówił, mróżąc swoje szaro-niebieskie oczy.

- Przepraszam za to. Po prostu pomyślałem, że twoja ręka była trochę zimna, więc postanowiłem ci ją ogrzać.

Zgrzytłam zębami. Odwróciłam się na sekundę, aby zobaczyć, czy ktoś jest bezpośrednio za mną, nikogo nie było. Idealnie.

Zatrzymałam się na swoim torze, zmuszając go do zatrzymania.

- Słuchaj. Jeżeli chcesz żyć to przestań do mnie tak mówić, rozumiesz? Jeżeli jeszcze raz dotkniesz mnie swoimi oślizgłymi, obrzydliwymi zarazkami, napewno wytrę to w twoją koszulkę - warknęłam.

Podniósł ręce w obronie i posłał mi mały uśmiech.

- W porządku, w porządku. Wydawało mi się, że chciałaś być pierwsza, która ukończy wyścig, prawda? Szkoda, że dziewczyna o imieniu Shiozaki właśnie nas minęła. Lepiej się pospiesz - uśmiechną się.

Machnęłam głową na dziewczynę z winoroślami, która szykowała się do ukończenia wyścigu jako pierwsza. A to drań. Pobiegłam tak szypko jak mogłam, ale nie mogłam być już pierwsza. Gdyby nie ta błąd lalka Ken, zaimponowałabym wszystko, łącznie z moim ojcem.

Skończyłam.

Druga.

To brudne słowo.

- Wow! Dobra robota! - powiedziała, Kendo? Tak się chyba nazywała.

Mówiła do mnie, tytanowego kolesia i łaski z winoroślami. Wszyscy skończyliśmy w pierwszej trójce.

- Hej, czekaj! Masz takie same nazwisko jak Sensei Kan! Jesteście spokrewnieni?! - zapytał dziwnobrwisty.

Oto coć, czym można się pochwalić. Położyłam ręce na biodrach i uśmiechnęłam się.

- Zgadza się, to mój ojciec. Lepiej wszyscy uważajcie na mnie, w końcu jestem córką bohatera, kto wie, co będę wstanie wam zrobić w walce.

W ogóle nie wydawali się być poruszeni przez moje drwiny. Czy oni są powaleni?

- Hm. Mówi, ktoś kto zajął drugie miejsce. Nie widzę w tobie nic potężnego.

Ten blądyn. To dupek. Jest najmniej lubianą przezemnie osobą, a dziwnobrwisty w zasadzie też, bo krzyczy mi do ucha, kiedy mówi.

- Monoma. To nie było miłe! Wszyscy mamy cel, a jest nim bycie bohaterem. Nie mósimy się stawiać na wyszych miejscach, jesteśmy w tej samej klasie - Kendo zbeształa go.

Ją lubię najbardziej, chociaż nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Ja już jestem na wyszym poziomie niż oni wszyscy.

Tata wszedł, odkładając dziennik.

- Jestem pod wrażeniem was wszystkich. Jednak wszyscy musicie pracować ciężej z swoimi ciałami. Silne ciało to silniejszy dar. Pamiętajcie o tym. Przebierzcie się i wrócie do klasy. Następnie wyjaśnię zasady.

~Time Skip~

Zanim się zoriętowałam dzień w szkole dobiegł końca. Słońce zachodziło, a ja czekałam pod szkołą. Tata naprawdę się nie śpieszy, prawda?

- Wow, dostaje lekkiego déjà vu.

Poważnie? Czy ten dupek nie ma lepszych rzeczy do roboty niż zadzieranie ze mną?

- Odejdź. Nikogo nie ma w pobliżu, by zobaczyć, jak guszę cie w następnej minucie. Może zechcesz trzymać się zdała ode mnie - ostrzegłam go.

Westchną i wyciągną rękę.

- Przepraszam, że nadepnołem Ci na rękę. Chcę, żebyśmy byli znajomymi. Co ty na to? - Uśmiechną się.

Nie wiem, czy żartuję, czy nie.

Powoli pokręciłam głową i zaśmiałam się lekko.

- Myślisz, że chcę mieć jakikolwiek związek z takim draniem jak ty? Jesteś głupi, jeśli tak myślisz. To ja będę patrzeć na ciebie z góry i na wszystkich innych za kilka lat. Będę najlepsza z najlepszych i nie potrzebuje nikogo do pomocy.

Jego twarz trochę zbladła, ale wrócił do siebie, gdy skończyłam moją wypowiedź.

- W takim razie powodzenia, samotniku

Spojrzał na samochód przed nami.

Wsiadłam do samochodu, przygotowując się do powrotu do domu.

- Znalazłaś jakiś przyjaciół, [Twoje imię]? - zapytał mój tata.

W szkole może brzmieć profesjonalnie, ale kiedy jesteśmy sami, jest w trybie oficjalnego taty.

- Nie potrzebuje przyjaciół, żeby odnieść sukces.

Oparłam się o fotel samochodu. Westchną i potrząsną głową.

- Pewnego dnia zmienisz zdanie, [Twoje imię].

Nie, nie zrobię tego.

------------------------------------------------------

<Zastanawiam się, żeby spróbować własnych sił i napisać one-shoty, co o tym myślicie?>

Zepsuty || Neito Monoma X ReaderWhere stories live. Discover now