Zimno

931 66 26
                                    

Smutek.

To jedno słowo, którym mogę siebie opisać.

Mój ojciec i matka byli razem bardzo szczęśliwi. Dowiedziałam się, że zostali małżeństwem ze względu na dar, ale okazuje się, że tak naprawdę się kochali.

<To tak jak rodzice Todorokiego, częściowo>

Dzięki cudu, udało mi stać dzieckiem z idealnym darem, którego pragnęli. Ale to nie było tak, że chcieli mnie ze względu na dar. Kochali mnie.

Praktycznie mnie rozpieszczali. Wiedliśmy szczęśliwe życie. Byliśmy doskonałą rodziną. Tata był zawodowym bohaterem, a mama idealną żoną i matką.

Tak było do pewnego czasu.

.

.

.

.

W środku moja matka była smutna. Nie czuła, że jest potrzebna. Nienawidziła siebie. Nienawidziła wszystkiego w sobie.

Ale ona nas kochała. Tata o tym nie wiedział. A ja byłam za młoda, żeby w pełni zrozumieć, przez co przechodziła, a nawet czym jest depresja.

Wyglądała na szczęśliwą, miała doskonały uśmiech przy stole, kiedy tata wracał do domu. Czasami wieczory przy kolacji były wypełnione milionami rozmów. Czasami wystarczało tylko kilka słów. Było spokojnie.

.

.

.

.

Nadeszła kolej taty, aby odebrać mnie ze szkoły. Właśnie zaczełam gimnazjum. Moi rodzice byli dumni z moich doskonałych ocen i liczby przyjaciół.

Ja i tata mieliśmy dobrą relacje, jak ojciec z córką. Chciałam być taka jak on pod każdym względem. Opowiadał mi historię o złoczyńcach, których złapał, o bohaterach, z którymi pracował, i irytujących dziennikarzach, którzy zawsze zadawali mu pytania po walce.

Tego dnia dotarliśmy do ciemnego domu. Światła były wyłączone. Może mama miała ciężki dzień i chciała się przespać. To nie tak, że mamy jakieś zwierzęta do zajmowania się nimi, czy coś.

Mój tata kupił mi kartkę, którą miałam dać mamie podpisaną przez nas oboje. Była na niej dziewczynka, która w jednej dłoni trzymała dłoń kobiety, a w drugiej dłoń mężczyzny. To była rodzina.

To nie było nic wyjątkowego. To było po prostu jej uznanie. Zawsze dawaliśmy jej kartki. Czasami kwiaty. Nawet czekoladki, które uwielbiała.

W sipialni było ciemno i zimno. Pachniało okropnie. Zapaliliśmy światła.

Moja matka.

Leżącą w kałuży krwi.

Pistolet w ręku.

Martwe oczy.

Brak uśmiechu.

Po tym życie nie było już tak doskonałe.

Straciłam wszystkich przyjaciół.

Nazywali mnie złoczyńcą.

Myśleli, że to ja zrobiłam to swojej matce. Plotkowali.

Może fizycznie jej nie skrzywdziłam. Umysłowo? Nie obchodzi mnie, co ktoś powie. Nie byłam dla niej wystarczająco dobra. Mogłam być lepsza.

Tata był kompletnym wrakiem. Wziął rok wolnego od walki z przestępczością. Ale byłam tam dla niego. Chciałabym być wtedy dla matki. Po tamtym dniu nawet nie byłam wściekła.

Byłam jak skała. Nie chciałam pokazywać mu swojej smutnej strony. Nie miał nikogo poza mną.

"Ty matko bujco!"

"Twój dar nadaje się dla złoczyńcy, musisz ranić ludzi!"

"Czy Twój tata jest naprawdę z ciebie dumny?"

"Do bani być tobą!"

"Będziesz idealnym przestępcą, którego będę mógł pokonać!"

"Czarny charakter!"

Mijały lata. Chociaż nigdy nie lubiłam tych przezwisk, nauczyłam się je akceptować. Nawet nabrałam nastawienia. Jednak nigdy nie chciałam zostać złoczyńcą.

Wciąż marzę o zostaniu jednym z najlepszych bohaterów na tym świecie. Odniosę sukces dla mojego taty.

I dla mojej mamy. Jeśli ona nadal mnie obserwóje.

------------------------------------------------------

Zepsuty || Neito Monoma X ReaderDonde viven las historias. Descúbrelo ahora