Idealny dzień [NEITO MONOMA - URODZINOWY SPECJAŁ]

181 23 7
                                    

- Neito, jeśli nie ruszysz swojego tyłka...

- Cóż [Twoje imię], perfekcja nie jest tak łatwa do opanowania.

Już od godziny czekam, aż skończy układać swoje włosy. Mamy rezerwację w restauracji z okazji jego urodzin i jeśli się nie pospieszy, to odwołają nasze miejsca.

Wpadłam do łazienki, żeby go sprawdzić. Próbował wyprostować część włosów. Głupek.

- Od jak dawna próbujesz wyprostować ten kawałek włosów? - Zapytałam, krzyżując ramiona.

- Przez cały czas, zabrakło mi żelu. Czy byłabyś tak kochana i przyniosła byś trochę dla mnie?

Naprawdę nie mógł mnie zapytać o to wcześniej?

- Nie. Spóźnimy się, jeśli nie dotrzemy na miejsce za 10 minut. Właściwie już się spóźniliśmy, zostaniemy odwołani za 10 minut.

- Ale moje włosy...

- Twoje włosy są w porządku, to tylko jeden kawałek, wyglądasz dobrze. - Przewróciłam oczami.

Westchnął, biorąc mnie za rękę.

- Dobrze, ale jeśli ludzie będą patrzeć na mnie, jakbym był biedakiem, to ich odtrącam.

- Cokolwiek. - Byłam już zirytowana.

Tak dużo za to zapłaciłam, a on nawet nie podziękował.

Zadzwoniliśmy po taksówkę, żeby po nas przyjechała, czekaliśmy w ciszy. Wyglądał na zirytowanego. Dlaczego do diabła, miał być tym zirytowany? Czy chce, żebym chwiciła go za szyję?

Miał na sobie biały garnitur, a ja czarną sukienkę. Nie zaczynaj z argumentami.

Taksówka w końcu przyjechała, mamy jeszcze pięć minut, aby tam dotrzeć. Taksówkarz wydawał się miły, rozmawiał ze mną o moim ojcu.

Z drugiej strony Neito kpił z niego cicho. Nie potrafi przestać zachowywać się jak pięciolatek, prawda?

- Twój ojciec musi być z ciebie dumny, jeszcze nie skończyłaś szkoły, a już wydajesz się być sławna. - Zachichotał.

- Tak...

- Szkoda, że nie jest twoja, możesz zająć się swoimi sprawami?

Wow. Uderzyłam go w ramię, taksówkarz został uciszony. Co za pieprzony idiota.

Dotarliśmy do celu i dałam dodatkowy napiwek taksówkarzowi, ponieważ Neito był dupkiem. Podeszliśmy do recepcji.

- Neito Monoma i [Twoje imię] Kan. - Powiedziałam.

Powoli pokręcił głową.

- Przepraszam, przyszliście za późno, wasze miejsca są już zajęte.

Zacisnęłam pięść. Czy ty żartujesz?

- Cóż, może gdybyś nie flirtowała z taksówkarzem, bylibyśmy ty wcześniej. - Mruknął Neito.

Odwróciłam się do niego, ignorując go na chwilę.

- Flirtowała? Mówisz poważnie?

- Tak poważnie, tak jak twoja brzydka sukienka, którą masz na sobie. - Szeptał.

<Monoma się boi XD>

- Tak? A co z twoimi głupimi włosami?

- Przepraszam, mamy jeszcze inny stolik dla dwóch osób.

- Świetnie.

Zaprowadzony nas oboje do stołu, który był wolny, tuż obok toalety. Usiadłam naprzeciwko irytującego blondyna.

Była niezręczna cisza. Oboje nie chcieliśmy ze sobą rozmawiać. Nie chce już tu być. Nie z nim i jego malostkową postawą.

Podniosłam torebkę i wstałam z krzesła.

- Gdzie idziesz? - Zapytał.

- Wychodzę. Baw się tutaj sam.

Odeszłam. Nie tylko było późno, ale i padał deszcz. Ten dzień może być gorszy?

Zadzwoniłam po taksówkę, by po mnie przyjechała. Mój ojciec uważa, że dobrym pomysłem było, załatwienie mi mieszkania tuż obok jego domu. To było małe mieszkanie.

Neito spakował do mnie SMS-ami. Po prostu nie będę zawracać sobie głowy na czytanie tego. Nie chce z nim rozmawiać.

Nie tylko przemokłam od deszczu, ale i zablociłam dywan. Usiadłam na kanapie i zamknęłam oczy.

Drzwi się otworzyły. Zapomniałam, że dałam mu zapasowe klucze.

- Naprawdę mnie zostawiłaś? Czy flirtowałaś z tym taksówkarzem, jak mnie zostawiłaś?

Wstałam z kanapy. Nie powinien być tym wkurzonym.

- Nie, ale powinieneś był, mnie pochwalić i nie nazywać mojej sukni, cholernie brzydką!

- Och, proszę, chciałaś, żebym nazwał to ładnym? Nic o mnie nie powiedziałaś, zignorowałaś mnie i nazekałaś! Są moje urodziny, myślisz, że chce być ignorowany?!

- Ignorowany? Zapłaciłam za ten stół, do którego nigdy nie dotarliśmy z powodu twoich głupich włosów! - Wykrzyczałam mu w twarz.

Nigdy tak naprawdę do siebie tak nie krzyczyliśmy, umawiamy się od dwóch lat. Po prostu czasami doprowadza mnie do wściekłości i już tego nie powstrzymuję.

- Tak? Moje włosy są głupie?! Pożegnaj się z nimi! - skrzyżował ramiona.

Naprawdę?

- Żegnaj! Żegnaj! Kurwa idź, nie chcę, żebyś znowu był blisko mnie, oddaj mi klucz i wyjdź. Jesteś niczym beze mnie, głupku! Za rok będziesz pracował w Burger Kingu, przyjmować moje zamówienie!

- Jestem bardziej za Mcdonalds, ale dzięki! - Krzyknął, odwracając się.

- Pfft...

- Śmiejesz się że mnie?! Ja, wielki Neito Monoma, przekręca najlepsze kotlety.

Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.

- Przestań...śmiać się...ze mnie... - Starał się nie śmiać, ale mu się nie udało.

Oboje śmialiśmy się teraz z jego głupiej uwagi.

- Czy jeszcze chcesz, bym wyszedł?

- Chce, żebyś mnie przytulił.

Uśmiechnął się, podchodząc do mnie z wyciągniętymi ramionami. Oboje byliśmy przemoczeni od deszczu.

Trzymał mnie mocno, mamrocząc ”kocham cię” kilkaset razy.

.

.

.

Dzień się skończył, więc zdecydowaliśmy się na Mcdonalds. W tych samych ubraniach.

- Wyglądasz tak pięknie w sukience, idealnie dopasowuje się do twoich kraglosci~ - Nakarmił mnie frytką.

Trzymałam go za rękę.

- Twoje włosy są pociągające. Właściwie wszystko w tobie jest pociągające. Wszystkiego najlepszego, Neito. - Uśmiechnęłam się.

- Poprzytulamy się później. Ja dostaję u ciebie wieczorem.

- W porządku. Ale nie będę dla ciebie łatwa.

- Nie chce, żebyś była dla mnie łatwa~

- Właściwie zapraszam Hitoshiego, żeby przyszedł później, to może potrwać kilka dni.

- Zamknij się. - Skrzyżował ramiona.

Zaśmiał się z niego.

- Kocham cię, głupku.

- Kocham cię, słona frytko.

_____________________________________

Zepsuty || Neito Monoma X ReaderWhere stories live. Discover now