Przeszliśmy kawał drogi, nie zatrzymując się na żadne postoje. Byłam wyczerpana i brak mi było jakiejkolwiek energii w moich ruchach. Czułam, że dosłownie czołgam się po ziemi.
- Znamy się tak długo, a ja nadal nic o tobie nie wiem - wypalam w pewnym momencie, kiedy orientuję się, że chłopak przede mną jest mi tak naprawdę nieznany.
- Powiedzmy, że znasz mnie lepiej niż niejeden mój znajomy - idzie przede mną, nie zaszczycając mnie nawet przelotnym spojrzeniem.
Ta odpowiedź zbiła mnie z tropu.
- Jesteś w zespole z tego, co wiem - ciągnę, ponieważ Harry wydawał się warty poznania. Nawet jeżeli muszę poznać jego drugie oblicze. - To jakiś zespół taneczny?
Staje w miejscu jak zamurowany, a ja nie rozumiem jego zachowania, przez co wpadam na niego.
Przecież to było normalne pytanie. Co nie?
Odwraca się w moją stronę i zaczyna się śmiać, a ja znowu zastanawiam się, czy on nie powinien wziąć tabletki na uspokojenie.
- Albo jesteś złym słuchaczem, albo na początku naszej znajomości nie słuchałaś mnie dokładnie.
- No racja. Głupia jestem. Nie wyglądasz, jakbyś potrafił tańczyć - uśmiecham się głupio, a jego radość gaśnie w oczach.
To takie piękne, że jego humor zmienia się przez jedno moje zdanie.
- Dobra, tylko się zgrywałam. Zaśpiewaj mi coś - łapię go za ramię, a on patrzy na mnie zmieszany. Chwytam za jego dłoń i złączam nasze palce. Uśmiecham się pokrzepiająco i całuję jego palce.
- Dobra, jeden raz - wzdycha i podnosi nasze splecione ręce w swoją stronę.
Słucham jego głosu jak zaklęta, jednak nie sprawiam takich pozorów, kiedy moje uszy rozpływały się pod jego świetnym wokalem.
I do tego ta chrypa...
Gdy kończy śpiewać jedną zwrotkę i refren, patrzy na mnie, badając, czy zrobiło to na mnie wrażenie.
- Brzmisz gorzej niż ja... pod prysznicem - jego mina zrzędła, kiedy usłyszał raniące słowa. Uchylił lekko swoje usta, a ja podziwiałam jego zachowanie.
- Nie podobało Ci się? - gdy słyszę jego smutny ton głosu, odechciewa mi się żartów. Spoglądam na niego i moje serce mięknie, kiedy zauważam, że ma zaszklone oczy.
Zdenerwowana podchodzę bliżej niego i łapię za jego policzek.
- Kochanie, nie było aż tak źle. Ja po prostu... - chwyta moją rękę, gdy zadziorny uśmiech wstępuje na jego usta. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że mnie nabrał.
- A mówili, że jestem złym aktorem - ucieszony przypatruje się mojej mimice twarzy, gdy z zatroskanej przechodzę w stan wściekłości.
- Haroldzie, Pieprzony Gwiazdorze, Stylesie - zaczynam, jednak chłopak zamyka moje usta swoimi.
Tym razem mu wybaczę.
CZYTASZ
Rozbitkowie // h.s. 🔚
Fanfiction- Obudź się - ktoś nachalnie szarpał moim ramieniem. Otworzyłam lekko oczy i spojrzałam na sylwetkę chłopaka przede mną. - Gdzie jesteśmy? - przeciągnęłam się, a moje ciało zaczęło mnie boleć. - Na wyspie - odpowiedział bez zastanowienia - Że co? ...