25. " Brzmisz gorzej niż ja... pod prysznicem. "

11.1K 959 24
                                    

Przeszliśmy kawał drogi, nie zatrzymując się na żadne postoje. Byłam wyczerpana i brak mi było jakiejkolwiek energii w moich ruchach. Czułam, że dosłownie czołgam się po ziemi.

- Znamy się tak długo, a ja nadal nic o tobie nie wiem - wypalam w pewnym momencie, kiedy orientuję się, że chłopak przede mną jest mi tak naprawdę nieznany.

- Powiedzmy, że znasz mnie lepiej niż niejeden mój znajomy - idzie przede mną, nie zaszczycając mnie nawet przelotnym spojrzeniem.

Ta odpowiedź zbiła mnie z tropu.

- Jesteś w zespole z tego, co wiem - ciągnę, ponieważ Harry wydawał się warty poznania. Nawet jeżeli muszę poznać jego drugie oblicze. - To jakiś zespół taneczny?

Staje w miejscu jak zamurowany, a ja nie rozumiem jego zachowania, przez co wpadam na niego.

Przecież to było normalne pytanie. Co nie?

Odwraca się w moją stronę i zaczyna się śmiać, a ja znowu zastanawiam się, czy on nie powinien wziąć tabletki na uspokojenie.

- Albo jesteś złym słuchaczem, albo na początku naszej znajomości nie słuchałaś mnie dokładnie.

- No racja. Głupia jestem. Nie wyglądasz, jakbyś potrafił tańczyć - uśmiecham się głupio, a jego radość gaśnie w oczach.

To takie piękne, że jego humor zmienia się przez jedno moje zdanie.

- Dobra, tylko się zgrywałam. Zaśpiewaj mi coś - łapię go za ramię, a on patrzy na mnie zmieszany. Chwytam za jego dłoń i złączam nasze palce. Uśmiecham się pokrzepiająco i całuję jego palce.

- Dobra, jeden raz - wzdycha i podnosi nasze splecione ręce w swoją stronę.

Słucham jego głosu jak zaklęta, jednak nie sprawiam takich pozorów, kiedy moje uszy rozpływały się pod jego świetnym wokalem.

I do tego ta chrypa...

Gdy kończy śpiewać jedną zwrotkę i refren, patrzy na mnie, badając, czy zrobiło to na mnie wrażenie.

- Brzmisz gorzej niż ja... pod prysznicem - jego mina zrzędła, kiedy usłyszał raniące słowa. Uchylił lekko swoje usta, a ja podziwiałam jego zachowanie.

- Nie podobało Ci się? - gdy słyszę jego smutny ton głosu, odechciewa mi się żartów. Spoglądam na niego i moje serce mięknie, kiedy zauważam, że ma zaszklone oczy.

Zdenerwowana podchodzę bliżej niego i łapię za jego policzek.

- Kochanie, nie było aż tak źle. Ja po prostu... - chwyta moją rękę, gdy zadziorny uśmiech wstępuje na jego usta. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że mnie nabrał.

- A mówili, że jestem złym aktorem - ucieszony przypatruje się mojej mimice twarzy, gdy z zatroskanej przechodzę w stan wściekłości.

- Haroldzie, Pieprzony Gwiazdorze, Stylesie - zaczynam, jednak chłopak zamyka moje usta swoimi.

Tym razem mu wybaczę.

Rozbitkowie // h.s. 🔚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz