39. " Czego oczy nie widzą, temu sercu nie żal. "

12.6K 921 76
                                    

WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM :P

Z daleka przyglądałam się euforii Harry'ego. Widać było, że tych dwóch mężczyzn wiele dla niego znaczyło. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten widok. Lubiłam patrzeć na szczery uśmiech bruneta.

Nash podszedł do mnie wesołym krokiem i wesoło podgwizdywał pod nosem.

- Wracamy do domu, mała - objął mnie w pasie i mocno do siebie przycisnął. Kiwnęłam potwierdzająco głową. Nie chciałam go denerwować. Chciałam, żeby wszyscy wokół mnie byli szczęśliwi.

- Twoja dziewczyna nie będzie o to zazdrosna? - pokazałam ręką na nasze złączone ciała. Reakcja chłopaka przewyższyła moje oczekiwania. Gwałtowny śmiech wytrącił mnie z równowagi, a sama straciłam na chwilę równowagę.

- Nie bądź głupia. Czego oczy nie widzą, temu sercu nie żal - poklepał mnie po ramieniu i mocniej mnie objął, gdy poczuł, że nie jestem pewna jego słów. Nagłe poczucie bezpieczeństwa wypełniło moje ciało nadzieją. Wiedziałam, że Nash był dobrym człowiekiem, dlatego jego wsparcie było dla mnie zbawienne w tej sytuacji. - Harry chyba trochę o nas zapomniał.

Skierowałam wzrok w stronę wcześniej wspomnianego chłopaka. Śmiał się w najlepsze, zapominając o tym, gdzie się znajduje. Louis i Zayn nie ukrywali swojej radości, trzymając chłopaka w mocnym uścisku. Poczułam bolesny ucisk w klatce piersiowej, gdy pomyślałam o utracie Harry'ego. Ogólnie cała ta sytuacja powrotu do domu była dla mnie obca i taka nierealna. Nie chciałam zostawiać za sobą tych pięknych wspomnień. Przyzwyczaiłam się do myśli, że mieszkam na wyspie. Pokochałam to miejsce za klimat i chwile tutaj spędzone.  Wiedziałam, że pomoc znajdzie nas po jakimś czasie, jednak nie spodziewałam się, że nastąpi to tak szybko.

Całe moje ciało bolało niemiłosiernie mocno. Ból, który przytrzymywałam w swoim środku, powoli wydostawał się na zewnątrz. Zimne poty oblały moje czoło, a lodowaty dreszcz przeszył mój kręgosłup wzdłuż szyji po kość ogonową.

- Źle się czuję - wymamrotałam, wtulając się w koszulkę Nasha. Zimna reka chłopaka zetknęła się z moim rozgrzanym czołem. Czułam, że to nie było tylko zatrucie żołądka. Tu rozchodziło się o coś więcej. Chodziło tu o moją psychikę.

- Chcę wam kogoś przedstawić - usłyszałam niski głos należący do Harry'ego. Wyostrzyłam swój wzrok, by zobaczyć twarz chłopaka. Był uśmiechnięty od ucha do ucha. Jego radość działała na mnie kojąco w mentalnym bólu, który budował się w mojej głowie. - Nazywa się Tyler, jest moją dziewczyną.

Cała trójka podeszła do naszej grupki. Odsunęłam się od Nasha w momencie, kiedy Harry podał mi swoją rękę. Przyciągnął mnie do siebie i złapał w kojącym uścisku. Spojrzałam na twarze chłopaków, na których malowała się lekka konsternacja. Złapali ze sobą kontakt wzrokowy i od razu ich mimika twarzy wykazała inne emocje.

Podeszli do mojej osoby i przywitali się ze mną oficjalnie.

- Myślę, że pora juz na nas - ciemnoskóry chłopak wskazał ręką na helikopter, w którym siedział jedynie pilot. Trzymał rękę na mikrofonie, drugą dłonią przytrzymując jedną ze słuchawek.

Teraz już wszyscy będą wiedzieli o naszym powrocie.

- Jesteś gotowa? - Harry przysunął swoje ciało do mojego i złożył delikatny pocałunek na moim czole.

- Dla ciebie zawsze.

Koniec części pierwszej.

Podzielicie się ze mną opinią o całej tej książce? Chociaż kilka zdań :D
Chciałabym się dowiedzieć, jakie uczucia towarzyszyły wam tej części.

Może jakiś fragment podobał wam się najbardziej?  :P

DRUGA CZEŚĆ "ROZBITKOWIE" BĘDZIE DOSTĘPNA NA MOIM KONCIE W ZAKŁADCE "DZIEŁA"  ZA JAKIEŚ 3 MINUTY ZAPRASZAM SERDECZNIE XD :D


Rozbitkowie // h.s. 🔚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz