Jedyne co słyszę, to krzyk pasażerów siedzących koło mnie. Cały obraz zachodzi mi mgłą. Spoglądam z wahaniem w stronę okna. Widok, który widzę, wstrząsa moim ciałem. Lewe skrzydło samolotu jest całe w ogniu.
"Prosimy zachować spokój!"
Głos stewardess rozchodzi się w powietrzu, a ludzie nadal panikują. Śmieję się z tej sytuacji, pomimo braku jakiejkolwiek kszty humoru. Jedyną osobą, która zachowuje w tej chwili spokój to ja.
Samolot pikuje mocno w dół. Ogromna fala turbulencji obiega cały pokład.
"Zginiemy"
Matka z dzieckiem na rękach rozsiewa panikę po całym samolocie. W tym momencie nawet panie ubrane w uniformy siedzą na swoich miejscach i modlą się o jakiś cud.
My naprawdę zginiemy.
Moje myśli przytłaczają cały mój umysł. W pewnym momencie czuję mocny ucisk w brzuchu. Ból przeszywa całą moją klatkę piersiową. Moment później tracę przytomność.
Pierwszy rozdział pojawi się 24/31 grudnia :D
CZYTASZ
Rozbitkowie // h.s. 🔚
Fanfiction- Obudź się - ktoś nachalnie szarpał moim ramieniem. Otworzyłam lekko oczy i spojrzałam na sylwetkę chłopaka przede mną. - Gdzie jesteśmy? - przeciągnęłam się, a moje ciało zaczęło mnie boleć. - Na wyspie - odpowiedział bez zastanowienia - Że co? ...