27.Ulubiona ławka

1K 55 24
                                    

   Następnego dnia, po naszej nocce z Allison, pojechałyśmy do szpitala odwiedzić Petera. Po drodze kupiłam mu urocze balony w kształcie kotów, bo on je uwielbia. Allison za to, kupiła mu piękne, żółte słoneczniki. Gdy jechałyśmy autobusem, wpadłam przypadkiem na Matthewa, który nawet mnie nie zauważył... Był on z jakąś dziewczyną. 

- Wszystko w porządku? - Przyjaciółka od razu zauważyła po mojej mimice twarzy, że nie jest.

- Tak tak, po prostu się mega zdziwiłam, że Matt mnie nawet nie zauważył... - Allison mnie przytuliła, idąc do szpitala. 

- Nie zwrócił uwagi po prostu.

- Ale po prostu ten idiota pisał do mnie ostatnio czy pójdę z nim na randkę!

- Pewnie ta jebana Lilka go zmusiła, na przeszpiegi czy coś. 

- Pewnie tak. - Ruszyłyśmy pewnym krokiem do szpitala. 

***

Jesteśmy przed szpitalem. Peter leży w jednym z miejskich szpitali, który moim zdaniem jest okropny. Wchodząc do środka od razu poznajesz, że to szpital. Nie jest tu kolorowo by jakoś umilić czas osobom przebywającym tutaj. Idąc korytarzem, widzę jak zielona farba odpada ze ściany. 

- Dzień dobry. - Uśmiechnęłam się do pielęgniarki, która odwracając się miała niezadowoloną minę.

- Dobry, do kogo ty przyszłaś? - Okej, nie zna mnie, ale jesteśmy na " TY ".

- Do Petera. Do Petera Novaka. - Pielęgniarka przewracała kartki tak szybko jak błyskawica. 

- Nie tak prędko, Potter. - Odezwała się Allison i obie zaczęłyśmy się śmiać. 

- Pan Novak leży w sali 12. - Dziękuje stara jędzo.

Idziemy wąskim korytarzem ku sali Petera. Przed drzwiami spotykamy jego przyjaciela, Jacoba. 

- Hej Jacob... - Powiedziałam strasznie nieśmiale. - Jak się czuje Peter?

- Ty masz jeszcze czelność pytać jak się czuje Peter? Wyjdź stąd! - Popatrzyłam na niego pytająco.

- Ale czemu? Jakby, co ja zrobiłam? - Pojawiły mi się łzy w oczach. Wiem, że nie jesteśmy razem, ale halo, to mój przyjaciel.

- Spytaj Matthewa, znasz go chyba, prawda? - Co? Czyli Matthew to zrobił?

- A co ma Matthew do Petera? - Jacob zesztywniał.

- A co ma pobicie do Petera? MATTHEW TO ZROBIŁ MARY! - Zszokowało mnie to.

- To niemożliwe! Oni się nawet nie znają, nie miałby powodu!

- Spytaj Petera jak wydobrzeje... Powie ci co mu ta szmata Matthew powiedziała. A teraz idź. Może jeszcze go dogonisz, bo był tu z jakąś loszką swoją.

 Puściłam balony i inne rzeczy, które przyniosłam dla Novaka. Wybiegłam, a Allison zaraz za mną.

- Mary, zaczekaj na mnie! - nie zamierzałam czekać, biegłam przed siebie, tam gdzie jest moje ukochane miejsce, do parku na moją i Noah ławkę. Niestety ktoś już siedział na tej szczególnie ważnej dla mnie ławce, ale postanowiłam, że usiądę na drugiej połowie, bo to jest naprawdę moja ulubiona ławka. Siedzę i płacze, najchętniej bym się pod ziemie zapadła. Jak Matthew mógł to jemu zrobić!? Nie miał powodu, a oni się nawet do kurwy nędzy nie znali! 

 Nagle dostałam SMS. Wyjmując telefon z kieszeni, wypadł mi on na ziemie. 

- Cholera jasna! - Byłam tak wściekła jak nigdy jeszcze.

Nagle osoba, która siedziała na drugiej połowie ławki się do mnie odezwała.

- Coś się stało? - Znałam ten głos, znałam go doskonale. Odwróciłam się i ujrzałam te cudowne zielone oczy oraz piękne brunatne włosy. Był to we własnej osobie Noah Schnapp. 

- Nie, nic się nie stało, dziękuję że pytasz, Noah - Uśmiechnęłam się lekko do niego, a on to odwzajemnił. Pamiętam przez ten uśmiech nasze pierwsze chwile... Butelka, Jaeden i impreza... 

---------------------------------------------------------

Dużo osób czekało zapewne. Przepraszam za tak długą nieobecność, mam nadzieję, że mi to przebaczycie. Jak wam się spodobało to zostawcie gwiazdkę! 
XOXO 
~ Autorka 

Zapraszam wszystkich czytelników, na moją drugą książkę " Journey of Fire ", na której będę bardziej aktywna i rozdziały będą regularnie.

YOU AND ME • ~Noah Schnapp~•Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang