30.Nie opuszczaj mnie, proszę

653 25 32
                                    

Tydzień później.

Dzisiaj nareszcie Noah wychodzi ze szpitala. Lekarz powiedział, by zbytnio się nie przemęczał, ponieważ minie trochę czasu jak do końca wydobrzeje. Czekam na niego w poczekalni, a w moich słuchawkach leci piosenka z bajki Mulan. Uwielbiam tą bajkę i osobiście uważam, że Mulan to najlepsza księżniczka Disney'a. 

Rozglądam się po pomieszczeniu. Jest dosyć spory ruch patrząc na to, że jest jeszcze wcześnie rano. Opieram głowę o beżowe krzesło, czekając na Noah. 

Drzwi jego sali się otworzyły i ujrzałam w nich jego. Był gotowy do opuszczenia tego wstrętnego miejsca, chociaż jak mam być szczera to sam Noah też zaciekawie nie wyglądał. Miał on kilka szwów na twarzy i rękach oraz prawą rękę wraz z lewą nogą w gipsie. Noah miał sporo szczęścia, że skończyło się jedynie na złamaniach otwartych, paru siniakach oraz ranach. W tamtym momencie, gdy to auto się wykoleiło z ruchu drogowego, myślałam, że będzie po nim. 

Podeszłam do niego i wzięłam z jego kolan torbę z ubraniami, za co mi dziękuję. Podchodzę do pielęgniarki i biorę wypis Noah, a następnie wyjeżdżam z nim przed szpital, by poczekać na Finna, który przyjedzie z moją przyjaciółką, Allison. 

Patrzę w stronę bruneta, który już wcześniej na mnie zerkał. Lekko się zawstydziłam, przez co zaczęłam się dość głupio śmiać.

Idiotka.

- Z czego się śmiejesz, Herclaff? - Usłyszałam w jego głosie, że on również jest rozbawiony zaistniałą sytuacją. - Coś zrobiłem? 

- Nie, coś ty... Patrzyłeś na mnie a ja się po prostu lekko... no...eee

- Zawstydziłaś? - Chłopak się zaśmiał. 

- Tego słowa mi brakowało. - Pokręciłam głową słysząc jakie straszne rzeczy wygaduję. - Na co mój książę ma ochotę? - Noah parsknął śmiechem na moje zapytanie. - A Tobie co? 

- Zapytałaś na co mam ochotę, a przez moją głowę przeszło tyle nieczystych myśli... 

- NOAH! Dopiero co wyszedłeś ze szpitala. - Uderzyłam go lekko w ramię.

- Ałć, to bolało. A poza tym co z tego, że wyszedłem dopiero ze szpitala, Mary? 

- Wrócimy do tej rozmowy. - Skończyłam naszą konwersację dość szybko, ponieważ Finn już podjechał samochodem pod szpital. 

Pomogłam Noah wstać, a następnie wsadziłam go do samochodu. Poszłam na izbę przyjęć odwieźć wózek i chwilę potem znajdowałam się na tylnych siedzenia w samochodzie Finna.

- To gdzie najpierw jedziemy? - Zagadnął Finn.

- Do domu stary, jestem bardzo zmęczony i nie wysiedzę nigdzie z powodu tego bólu.

- Jak sobie życzysz, najlepszy. - Cała nasza czwórka parsknęła śmiechem. 

Uśmiechnęłam się w stronę bruneta i splotłam z nim nasze palce. Jest to tak cudowne uczucia mając go tuż obok siebie, nie wiem co bym zrobiła, gdyby te auto go wtedy zabiło. 

Oparłam swoją głowę na jakie ramieniu, a on opuszkiem palca pogładził mój kciuk. Nie wiadomo czemu, żadne z nas nie odzywało się w drodze do domu Noah, totalna cisza grobowa. Jedyne co potrafiłam usłyszeć, to nasze nierówne oddechy. 

Wolfhard po niespełna dwudziestu minutach, zaparkował przed domem Noah. Przełknęłam ślinę i wysiadłam pierwsza z samochodu. Rodzice Noah już czekali na nas na ganku, nie wiem czemu, ale w cholerę się stresowałam z nimi rozmawiać. Zastanawiałam się czy wiedzą, że do siebie powróciliśmy i ogólnie o całej zaistniałej sytuacji. 

YOU AND ME • ~Noah Schnapp~•Where stories live. Discover now