28.Ostatnia kłoda przed szczęściem

1K 40 30
                                    

- Na pewno nic się nie stało? - Zapytał ponownie brunet o zielonych oczach. Szczerze nie wiedziałam, że to on siedzi na tej ławce... Może dlatego, że miał kaptur. A może dlatego, że go od tak dawna nie widziałam? W szkole też się nie widywaliśmy. Noah zmienił zajęcia i nie widywaliśmy się już na angielskim oraz na innych wspólnych przedmiotach.

- Na pewno, dzięki że pytasz. - Nastała cisza, w mojej głowie odbijały się tylko odgłosy krzyczących dzieci, które bawiły się obok na placu zabaw. - A co u ciebie słychać? - Zapytałam dość nieśmiało, w końcu ja i Noah nie spotykaliśmy się w ogóle przez jakieś dwa i pół miesiąca

- Jest chyba okej, a u ciebie, Herclaff? - Ugh, dawno mnie tak nie nazywał. Na początku naszej przygody ostatni raz tak od niego usłyszałam. Szczerze mówiąc poza Peterem, nikt tak do mnie nie mówi. Uwielbiam, gdy Noah tak mówi. Wręcz to kocham.

- Herclaff - Oboje zaśmialiśmy się pod nosem. - No mogło być lepiej, ostatnio doszło do zerwania mojego z Peterem. - Noah lekko uśmiechnął się patrząc na ziemie. - Teraz Peter jest w szpitalu przez Matt'a. - Noah wyszły oczy z orbit.

- Przez kogo? Przez Matthew? - Nie spodziewałam się tego, że go pamięta. - Wiedziałem, że coś nie gra z tym gościem, heh. - Pewny siebie jak zawsze.

- A ty masz kogoś na oku? Albo jesteś z kimś? - Po co pytasz jak wiesz, Mary.

- Odkąd nie jesteśmy razem, to z nikim nie byłem. - Uśmiechnął się do mnie, ale nie rozumiałam jednego, przecież on, on i Millie.

- A-aha. - Nagle przypomniało mi się jak Noah potraktował mnie kilka dni po zerwaniu... To było okropne...- Pamiętasz poniedziałek po feriach? - Noah główkował. - Ten gdzie zacząłeś mnie obrażać w sali od angielskiego i potem dostałeś w dupę od Petera. - Noah się lekko zagubił, widać było u niego na twarzy, że żałuje tego.

- Tak, pamiętam... - Nagle chłopak wstał prędko z tej ławki, jakby go prąd pokopał i odszedł w kierunku dalszej drogi w parku. Ja również się zebrałam, pobiegłam za nim.

- Noah! Stój! Co ty robisz! - Noah nadal szedł, chyba już nie chciał ze mną rozmawiać, ja wciąż za nim szłam, aż w końcu go zatrzymałam i odwróciłam w swoją stronę. Takiego widoku się nie spodziewałam. - Czemu płaczesz? - Noah się po prostu popłakał. Staliśmy na środku drogi, twarzą w twarz, patrząc się wzajemnie w nasze oczy. Nasz wzrok z dwóch różnych spojrzeń połączył się w jeden, czułam dreszcz, który po moim przechodził po  moich plecach.

- Mary, przykro mi za to jak cię potraktowałem, u ciebie w domu jak i wtedy w szkole. Gdybym nie odjebał takiej maniany, to byśmy zapewne siedzieli na naszej ławce przytuleni do siebie, bo nie byłoby żadnej kłótni. Nie byłoby po pierwsze zerwania.

- Noah, prędzej czy później i tak by do tego doszło. Nasz związek nie miał nigdy lekko, zawsze mieliśmy pod górkę z kłodami. Mój tata zabronił nam się spotykać, Abby do ciebie zarywała na przykład w szkole, przez co potem ja miałam problemy i kolejny zakaz od taty, że mamy się nie spotykać. Potem była Millie, twoja '' przyjaciółka ''. - Noah mi przerwał, że to była tylko i wyłącznie przyjaciółka, okej niech mu będzie. - Później do mojego życia wszedł Peter. Jeszcze po drodze zapomniałam o Matthew. Nasz związek też nie trzymał się na czterech nogach. Ale przeżył to wszystko i nadal potrafiliśmy się cieszyć sobą. Prędzej czy później i tak by się odwaliło coś grubego, przez co mogliśmy siebie wzajemnie stracić. W sumie patrząc ile czasu minęło od zerwania i szopki w szkole, już straciliśmy siebie. - Noah nie wiedział co powiedzieć, szliśmy do końca ulicą w parku, gdy nagle po mojej przemowie wyszliśmy na główną ulice poza park.

- Mary ja, ja nie wiem co powiedzieć. Millie była naprawdę moją przyjaciółką, przepraszam, nie wiem czemu wtedy tak się zachowałem, przepraszam za tą kłótnie o bluzę Petera, gdyby nie ta kłótnia, kto wie, może bylibyśmy razem. Przepraszam, Mary. - Noah mnie przytulił a ja jego. Staliśmy tak długo przytuleni. - Uważaj! - Noah mnie odepchnął na chodnik obok trawnika, a ja obserwowałam jak auto, które się wykoleiło uderza w Noah. On nie zdążył odskoczyć. Nie zdążył. 

- Noah! - Zebrałam się szybko na nogi i do niego pobiegłam, wyznaczyłam Panią, która ma zadzwonić po karetkę. - Noah, wszystko okej? - Nie odzywał się, był nieprzytomny. - Proszę odezwij się. - Wzięłam jego głowę na swoje kolana i przytuliłam się do niego z płaczem. - Noah, nie możesz mnie teraz zostawić, nie teraz gdy mogło zacząć się wszystko układać debilu, wiesz że pomimo zerwania kochałam Cię. Odezwij się proszę... - Nie odzywał się, kobieta, która zadzwoniła na pogotowie, odciągnęła mnie od niego.

- Napij się wody i zadzwoń do kogoś. Mam na imię Samantha, karetka zaraz będzie.

- Dobrze, dziękuje. - Nadal nie umiałam się uspokoić, wybierałam numer do Allison dygocząc i cały czas płacząc. - Allison, przyjdź na skrzyżowanie obok par-r-ku, prędko.

***

Pięć minut później przybiegła do mnie Allison, widziała jak karetka kogoś zabiera.

- Mary! Tutaj jesteś, co się stało? - Ali była razem z Finn'em. 

- Gadałam z Noah, gdy nagle auto, które jechało za szybko, wykoleiło się i uderzyło w Noah. Zdążył tylko mnie odtrącić, a sam nie zdążył odskoczyć. - Nadal nie potrafiłam mówić bez płaczu. - On mnie uratował Allison, mogłam... umrzeć. - W tym samym momencie podszedł do mnie lekarz z karetki. 

- Nic panience nie jest? Pani chłopak miał dużo szczęścia, że gorzej z nim nie będzie. - Chłopak, jak świetnie to brzmi.

- Nic, boli mnie trochę kolano, ale najważniejsze jest jego zdrowie proszę Pana. Co mu się stało? -Wstałam i poczułam mocny ból w kolanie.

- Zabieramy również panienkę do szpitala, chłopak ma złamane kilka żeber, nogę oraz rękę z lekkim przemieszczeniem. Prawdopodobnie ma też wstrząs mózgu i kilka krwawiących obrażeń. Zapraszam Panią do środka karetki.

- Panie, my ją zawieziemy. Jedźcie z chłopakiem już do tego szpitala lepiej. - Finn wziął swoje kluczyki z auta i otworzył mi drzwi bym wsiadła. - O czym rozmawialiście z Noah, że ten pielęgniarz nazwał go Twoim chłopakiem?

- Powiem wam, jak Noah wydobrzeje. - Poczułam mocny ucisk w kolanie. - Auuu, Finn zawieź mnie do tego szpitala jak najszybciej, błagam Cię. - Allison wsiadła do tyłu u przytuliła mnie, a Finn ruszył jak błyskawica. Mam ogromną nadzieję, że Noah nic nie będzie.

------------------------------------------------------------------------------------

Hej kochani moi, dzisiaj taki dłuższy rozdział, liczy on 1000 słów, bez mojego końcowego komentarza.

Przepraszam za ta długą nieobecność, rozdziały podczas ferii będa regularnie.

Szczęśliwego Nowego Roku!!
XOXO
~ Autorka

Zachęcam was do czytania mojej drugiej powieści, która będzie regularnie kontynuowana;
Journey of Fire

YOU AND ME • ~Noah Schnapp~•Where stories live. Discover now