30. Ufaliśmy Wam

1.7K 116 32
                                    

Od wyznania prawdy minęło kilka dni. Ekipa nie jest zbyt pozytywnie nastawiona do prawdy. W sumie co się dziwić.

Nagle przyznajemy się do czynu, który nie powinien mieć miejsca.

Byłam wściekła na Mateusza, a sama nie postąpiłam dobrze.

Wmawiałam mu że będzie ojcem dziecka, które jest jego najlepszego kumpla.

- Chyba czas się wynieść, nie sądzisz? - zapytałam siadając obok Kamila na swoim łóżku.

- Na cholerę się przyznawaliśmy.

- Spłynął z nas chociaż ciężar.

- Ale pomyśl kurwa, gdzie się podziejemy! Nie jestem aż tak zorganizowany aby lecieć na łeb na szyję i kupować mieszkanie - powiedział wstając gwałtownie z łóżka.

- Myślę, że na razie możemy pobyć u moich rodziców. Nie powinni mieć mi tego za złe.

- Nie będzie lepiej jak będziemy w moim rodzinnym domu? Nie obraź się, ale mieszkanie twoich rodziców nie jest zbyt duże.

- Możemy tak zrobić.

Nastała chwila ciszy.

- Najchętniej w życiu bym się w tym domu nie pojawiła. Odkąd tylko tu przyjechałam są same problemy.

- Co ty gadasz. Twoje pojawienie się tu było dla mnie najlepszym co mnie w życiu spotkało.

Więcej się nie odezwałam. Bałam się że palnę coś głupiego i tyle będzie z naszej miłej rozmowy.

- Zadzwonię do rodziców. Wiesz, żeby nie było - powiedział uśmiechając się w moją stronę i idąc na balkon.

W tm czasie, gdy nie było Kamila wszystko sobie przemyślałam. To co mnie spotkało, spotyka i spotka.

Przez chwilę przeszło mi przez myśl oddanie dziecka komuś, kto stara się tyle lat.

Ale, dlaczego miałabym oddawać szansę dla Krzycha na bycie ojcem komuś innemu?

- Rodzice powiedzieli że nie ma problemu. Sami wyjeżdżają do Kołobrzegu na dwa tygodnie. Mieli do mnie dzwonić czy nie zaopiekuję się domem.

- To co, nasza przygoda się kończy? - westchnęłam patrząc na niego - i to wszystko przeze mnie.

- Nie wkurwiaj mnie! Nie przez Ciebie. Oboje zachowaliśmy się nie fair, a w sumie to ja. Ty byłaś pod wpływem a ja Cię wykorzystałem.

A mogłam wtedy nie pić.

------

- Wiecie, że musicie się teraz wynieść? - zapytał z twardą miną Łukasz.

- Tak - westchnął Kamil - wiemy. Zaraz nas nie będzie. Nie musicie się już nami interesować.

- Nie o to chodzi Krzychu. Kurwa, ufaliśmy Wam a wy to zjebaliście.

- Do Ciebie też straciłem zaufanie Bianka - Kuba spojrzał na mnie srogim wzrokiem - jesteśmy rodziną kurwa, najchętniej wykluczyłbym Cię z niej ale nie jestem świnią.

- Ogłoście to jakoś widzom. Tylko zróbcie to w inny sposób niż wy się dowiedzieliście.

Kamil odwrócił się a ja za nim. Złapał swoją walizkę, tak samo jak i moją. Popatrzył się ostatni raz na ekipę.

- Zajebiście było Was poznać i spędzić z Wami te dwa lata. Cześć.

Pociągnął walizki za sobą i zamknął drzwi.

ᴘᴇʀ ꜰᴀᴠᴏʀᴇ, ʀᴇꜱᴛᴀ | ᴇᴋɪᴘᴀ ꜰʀɪᴢᴀWhere stories live. Discover now