23. Musimy

2K 119 31
                                    

Weronika i jej perspektywa

Odkąd Bianka nie daje znaku życia codzienne życie ekipy zmieniło się o 180 stopni. Nagrywki przestały być dla nas przyjemne, ponieważ nikt nie ma na nie ochoty. Z Matim nie da się normalnie pogadać. Rozmowa z kimkolwiek jest na podstawie mhm i gestykulacji. 

- Martwię się o Trombę - powiedziała Kasia mieszkając łyżeczką w kubku. 

Jak na zawołanie zszedł z góry. Z worami pod oczami i ledwo do życia. 

- Hej Mati jak tam? - zaczęła Marta na co on wzruszył ramionami. 

- Chcesz może z nami posiedzieć trochę? Dawno nie gadaliśmy - powiedziałam na co on zaprzeczył ruchem głowy i poszedł do góry. 

- Jest źle i to bardzo - stwierdziłam - musimy zacząć działać. On traci nadzieję. 

- Przecież widziałaś co się działo na komisariacie. Nie przyjmą zgłoszenia bo mają ważniejsze sprawy. 

Bianka i jej perspektywa

- Czemu nie jesz? - zapytał patrząc na mnie z drugiego końca stołu. 

- Nie jestem głodna - warknęłam bardziej łapiąc rękawy od bluzy. 

- Musisz, chyba nie chcesz aby dziecko było niedokarmione - powiedział podsuwając mi pod nos koszyczek z chlebem. 

Wzięłam jedną i zaczęłam smarować ją masłem. Robię to tylko dla dziecka. 

- Kupiłem Ci nową kartę. Masz już ją włożoną do telefonu. Nawet tej starej nie szukaj - powiedział podając mi zabrany kilka dni przed tym telefon. 

Do południa było tak jak przez te kilka dni. Nikt nic nikomu nie robił, nie przeszkadzał. Po południu Przemek musiał wyjść na dobre 2 godziny w sprawach służbowych, więc pomyślałam czy nie uciec. 

Pomińmy to że zamknął dom najszczelniej się da. Jego odjechanie spod domu motywowało mnie do działania i zaczęłam jak najszybciej zabierać się za przygotowanie do wyjścia a właściwie ucieczki. 

- Dobra, raz się żyje - powiedziałam łapiąc za zapasowy klucz, który schował pod materacem swojego łóżka. Otworzyłam drzwi i jak najszybciej wyszłam z tego piekielnego domu. Skierowałam się szybko na pierwszą lepszą ulicę i zaczęłam iść w stronę miasta. Szłam tak póki nie zatrzymał się pewien samochód a jego kierowca pokazał abym wsiadła. 

Bez zastanowienia otworzyłam drzwi od auta i do niego wsiadłam. Chociaż nie powinnam. 

- Dziękuję bardzo - powiedziałam zamykając drzwi.

- Nie ma sprawy - powiedział znajomym głosem, a ja odwróciłam wzrok w lewą stronę. Gorzej trafić nie mogłam.

- Co ty sobie myślałaś!? - zapytał przywierając mnie do ściany w wiatrołapie - nie uciekniesz ode mnie. Nie ma takiej opcji. 

Spojrzałam prosto w jego oczy. Nie widziałam już tam Przemka, którego przed laty pokochałam, a któremu teraz wybaczyłam. 

- Dlaczego to robisz? - zapytałam nadal patrząc w jego szare źrenice. 

- Robię to tylko po to by mieć Cię przy sobie - powiedział dotykając mojego policzka. 

- Zdziwisz się jak wpadnie tu Mateusz z resztą - powiedziałam lekko się uśmiechając. 

Złapał mnie gwałtownie za żuchwę, mocną ją ściskając. 

- Posłuchaj mnie. Nikt Cię nie znajdzie. Już o to zadbałem - powiedział puszczając moją obolałą żuchwę i odszedł w głąb domu.

- Mati pośpiesz się - powiedziałam szeptem. 

Wujaszek i jego perspektywa

- Trzeba z nim porozmawiać - powiedział Karol - to nie jest ten Tromba sprzed tygodni.

- Ale chociaż jest z nią jakiś kontakt? - zapytałem Pateckiego. 

- Nie. Karta jest niedostępna - powiedział znowu kończąc połączenie.

- Dość tego. Jeszcze dziś jadę na policję. Muszą do chuja to przyjąć - powiedział Karol rzucając papiery na stół. 

- Pogadacie z Trombą? - zapytała Weronika wyłaniając się zza ściany - martwimy się z dziewczynami o niego. 

- Jasne, zaraz do niego idziemy - powiedział Karol uśmiechając się leciutko do dziewczyny. 

Zebraliśmy się i ruszyliśmy na górę, by porozmawiać z przymulonym Trąbką. 

- Puk puk, można? - zapytał Karol otwierając drzwi od jego pokoju. Dał nam tylko gest ręką byśmy wchodzili. 

Siedział w tej samej pozycji co zawsze. Na skraju łóżka z zdjęciem w ręce. 

- Mordo, chcieliśmy pogadać. Wiemy jak Ci ciężko - zacząłem spokojnie siadając obok niego.

- Nie wiecie - powiedział cicho - nic nie wiecie. To nie Wam zniknęła nagle dziewczyna, która pod sercem nosi Wasze dziecko. Nie Wam. 

Wstał z łóżka i podszedł do okna patrząc w nie. 

- Musimy iść na policję. Musimy działać, Mati - powiedział Karol patrząc na niego.

- Po co tam pójdę? Po to by za 5 minut wracać bo powiedzą że nie mają czasu? Nie dzięki.

- Nie wyjdziemy szybko. Będziemy siedzieli tam ile trzeba by przyjęli zgłoszenie - powiedziałem. 

Odwrócił się w naszą stronę i odłożył ramkę ze zdjęciem na biurko. 

- Jeżeli mamy to załatwić, załatwmy to teraz - powiedział biorąc swój telefon. Szybko ruszyliśmy za nim, przy okazji łapiąc kluczyki od czerwonego Opla. Nie pozwoliliśmy mu prowadzić, jeszcze by spowodował wypadek. 

*****

- Niech Pani zrozumie. Zaginęła moja dziewczyna, która jest chora a na dodatek jest w ciąży. Musicie to do kurwy przyjąć! - Mateusz uniósł się z nerwów. Widziałem całą jego złość na jego twarzy. 

- Proszę hamować słownictwo - upomniała go policjantka - przyjmiemy to tylko i wyłącznie ze względu na to, że jest zagrożenie życia dwóch osób. Zapraszam do gabinetu. 

Mateusz od razu pognał za nią, a my zostaliśmy na korytarzu. Nie ma sensu wchodzić tam w trójkę. Mateusz jest Biance najbliższy.

Składanie zaginięcia trwało dłużej niż myśleliśmy. Dopiero przed godziną 21 czyli prawie po 3 godzinach wyszliśmy z komisariatu. 

- Ulżyło Ci stary? - zapytałem zapinając pasy i patrząc w lusterko. 

- Nawet nie wiecie jak - powiedział głęboko oddychając. 

Bianka i jej perspektywa

Siedzenie w tym domu i to z nim powoli doprowadza mnie do załamania. Tak bardzo bym chciała by to wszystko się już skończyło...

- Wstawaj, mamy gości - powiedział wchodząc do mojego pokoju. 

Nie buntowałam się. Wstałam i zaczęłam iść za nimi. 

- Uśmiechaj się. Masz udawać zadowoloną moją dziewczynę - warknął wchodząc do salonu. 

- Dzień Dobry - powiedziałam wymuszając uśmiech. Jego ciocia jak i wujek byli naprawdę dobrymi ludźmi. 

- Witaj dziecko, dawno się nie widzieliśmy - powiedziała jego ciotka przytulając mnie. 

- Opowiedzcie, jak znów się zeszliście.

Czekali na odpowiedź, której nie znałam. 

- Wiesz ciociu, stara miłość nie rdzewieje - powiedział Przemek obejmując mnie. Jego uścisk nie jest taki jak Mateusza....

- Nawet mamy nowinę, spodziewamy się dziecka - powiedział szczęśliwy jak nigdy.

Jedynym prawdziwym ojcem będzie Mateusz nie ty...

ᴘᴇʀ ꜰᴀᴠᴏʀᴇ, ʀᴇꜱᴛᴀ | ᴇᴋɪᴘᴀ ꜰʀɪᴢᴀWhere stories live. Discover now