25. Jesteś

2.3K 136 58
                                    

Bianka i jej perspektywa

Tracenie nadzei jest najgorsze.

Minęły dwa tygodnie od rozmowy z ekipą.

Nic się nie zadziało.

Zero policji. Zero kogokolwiek z ekipy.

Zero możliwości pogadania z nimi.

Siedzi na tej dupie dwa tygodnie i nawet nie wyjdzie. Jeszcze wykorzystał biedną ciotkę do robienia zakupów.

Moje teorie w głowie są najgorsze.

Albo nie dotarli jeszcze do tego miejsca, albo coś się stało i przestali. Nie wierzę że tak po prostu by odpuścili sobie taką wskazówkę.

Krzychu i jego perspektywa

- Gdzie się wybierasz! Zostajesz! - krzyknął Wojtyca  stronę Tromby - za dużo już odjebałeś.

- Nie powstrzymacie mnie! Muszę jechać! - powiedział schodząc z góry.

- Kurwa nie rozumiesz co do Ciebie mówię? - zapytał Łukasz - wkurwiłeś mnie i wkurwiasz mnie jeszcze bardziej. Było trzeba nie lecieć do Marcysi! Pocieszenia szukałeś?

- Łukasz spokojnie - zacząłem.

- Zamknij się. Nie do Ciebie mówię. No może raczysz odpowiedzieć? - zapytał krzyżując ręce.

Był cicho jak mysz pod miotłą.

- Tak myślałem. Jedziemy Krzychu - powiedział a ja udałem się za nim.

Ruszył za nami.

- Trzymajcie go. Naprawdę zaraz nie wytrzymam i jebnę mu - powiedział zdenerwowany na maxa Wojtyca.

Wystarczył jeden Patecki by zatrzymać Trombę przed wyjściem z domu za nami.

Skierowaliśmy się do czerwonego Opla, po czym jak nsjszybciej zniknęliśmy z pola widzenia reszty domowników.

*****
- Dobra, odjeżdża - powiedziałem pokazując na wsiadającego do auta szatyna.

Namierzenie jego komórki nie było ciężkie. Znalezienie starego kumpla i prośba o pomoc była najprostrza częścią.

- Idziemy - powiedział Łukasz wysiadając z samochodu.

Lekkim stukaniem palców o drewno, przywołał Biankę do drzwi wejściowych.

- O Boże to wy... To naprawdę wy - powiedziała rzucając się na nas.

- Nie mamy czasu Bianka, bierz rzeczy i jedziemy do domu ekipy - powiedział Łukasz odsuwając się od niej.

Szybkim ruchem zniknęła za ścianą dzielącą wiatrołap z resztą przedpokoju.

Nie zajęło jej to długo. Pojawiła się po 5 minutach z telefonem i kilkoma ubraniami w ręce.

- Jedźmy, mam dość tego miejsca. W ogóle, jak Mati? - zapytała. 

Tak bardzo nie chciałem jej okłamywać...

- Mati jak to Mati. Chodzi trochę przybity, ale myślę że jak Ciebie ujrzy od razu poprawi mu się humor - Łukasz kłamał jak z nut. 

Nie powiemy jej przecież że jej własny chłopak zdradził ją z ex, która go zostawiła. 

**

- O matko - powiedziała Weronika upuszczając torebkę - ty jesteś! 

Rzuciła się na Biankę i trzymała w uścisku z dobrą minutę. Każdy do niej podszedł oprócz Mateusza. 

Udaliśmy się na kanapę, by usiąść i na spokojnie porozmawiać. 

Z góry zszedł nagle on. Co gorsza z nią. Mateusz Trąbka pojawił się przy boku z Ryskalą. 

Bianka popatrzyła na niego. Nie zauważył jej. Wyszedł za dziewczyną, odprowadzając ją do drzwi, ona dała mu przelotnego buziaka w usta i wyszła. 

Odwrócił się i zaczął iść w naszym kierunku. Zastygł w miejscu. Patrzył się na mało nie płaczącą dziewczynę zszokowany. Jak mógł jej nie zauważyć. 

- Wróciłaś... Tak bardzo się martwiłem, bałem, tęskniłem - powiedział podchodząc do niej. 

Nadal na niego patrzyła, lecz już z łzami. 

- Widzę, że zdążyłeś pogodzić się z byłą - zaczęła - co może jeszcze powiesz że była przypadkiem?

- Nie, posłuchaj mnie - powiedział ale ona wybuchła. 

- Nie! Jeżeli masz jedną, nie bierz się za drugą. 

- Ale to był tylko przelotny seks! - powiedział wyznając całą prawdę.

- Nic mnie w tym momencie nie zdziwi. Mogę Ci tylko powiedzieć jedno. Idź do niej a mnie zostaw w spokoju. 

Wstała z kanapy i skierowała się do swojego pokoju, a ja za nią. 


**************************

Jeszcze jeden. Następnym rozdziałem zaczniemy miesięczny maraton:D 

ᴘᴇʀ ꜰᴀᴠᴏʀᴇ, ʀᴇꜱᴛᴀ | ᴇᴋɪᴘᴀ ꜰʀɪᴢᴀUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum