12. Sto lat Matiś

3K 178 93
                                    

Zastanowicie się co stało się po widzianych 'gwałtach' w ogrodzie przez tatę. Otóż mama wyzwała go od niewyżytych seksoholików i innych dziurawych gaci.

Szymek nadal truje tyłek Matiemu na temat jego towarzysza do zabawy, ale mój chłopak wybija mu to z głowy bawiąc się z nim.

Leżałam tak póki nie poczułam składanych pocałunków na moim nagim ramieniu.

- Dzień Dobry młoda - szepnął Mateusz wprost do mojego ucha.

- Dzień Dobry stary. Sto lat Matiś co tylko sobie wymarzysz - powiedziałam całując go prosto w usta co on pogłębił.

- To co, szybka powtórka przed śniadaniem z poprzedniego wieczoru? - zapytał ruszając brwiami.

- Debil - walnęłam go w ramię kładąc się na plecy - wyobrażasz to sobie?

- Ale co? - zapytał

- No wiesz, do końca życia dzieląc jedno łóżko z jedną kobietą, przeżywać jej zachcianki i fochy, później jeszcze dzieląc łóżko z dziećmi gdyby nie chciały same spać no i wiesz cała reszta - powiedziałam patrząc na niego.

- Jedyną kobietą, która będzie mi w tym towarzyszyć będziesz ty moja kochana - powiedział cmokając mnie w nos i przekładając rękę przez mój nagi brzuch.

- Nie chwal dnia przed zachodem słońca Trąbka.

- Nie gadaj bzdur przyszła Trąbka.

- A kto powiedział że będę chciała mieć twoje nazwisko?

- Nie wiem ja? Ksiądz z mojej parafii?

Zaśmiałam się i patrzyłam w śnieżno-biały sufit.

- Ile chciałabyś mieć dzieci? - zapytał po chwili?

- Skąd te pytanie? A poza tym o czym my wogóle rozmawiamy?

- O przyszłości kochanie, o przyszłości.

- A ty?

- Ja zadałem pytanie - uśmiechnął się. Zaspany wygląda naprawdę słodko.

- Napewno nie więcej niż dwójka.

- Trójka i będziemy szczęśliwą rodziną słoni - powiedział.

- Przejdźmy na inny temat - powiedziałam całując go w usta.

■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■

- Młody gówniaku, tego wnuka w końcu bo nie wiem na chuj zrobiłem ten domek - powiedział tata Tromby składając mu życzenia.

- Sflaczałeś do reszty. Syneczku zdrowia i szczęścia przede wszystkim. A reszta sama przyjdzie.

Poobiedni czas minął szybko. Wspaniała atmosfera i żarty ojca Matiego.

- My już idziemy, nie wyspałem się strasznie i chciałbym się położyć - pociągnął mnie za rękę.

- Ale moja synowa przecież może z nami zostać - powiedziało Romanisko.

- Potrzebna mi jest - powiedział ciągnąc mnie.

- Mówię Ci Kacha szykuj kasę na chrzciny.

Mateusz uśmiechnął się pod nosem.

- To prawda? - zapytałam gdy wchodziliśmy do pokoju. Nie odpowiedział mi tylko przywarł do ust - Ma...t.....i no - powiedział odsuwając go od siebie - niewyżyty chłopie jesteś.

- Z Tobą to ja mogę robić to codziennie.

- Zadałam Ci pytanie.

- Tak zgadłaś - powiedział znów mnie całując.

- Za dużo wypiłeś, zdecydowanie - powiedziałam znowu go odsuwając.

- Nie piłem nic. Jestem trzeźwy. Wiem że to na Ciebie czekałem młoda te 24 lata. Naprawdę.

- Chciałam iść na studia, ustatkować się, dorosnąć. Przecież jesteśmy razem dopiero dwa dni!

- Na studia możesz iść w każdym momencie, kasy nam nie zabraknie. Jesteś dorosłą dziewczyną w której widzę kobietę na całe życie. To ile jesteśmy razem nie ma znaczenia, nawet jutro mogę Ci się oświadczyć. Bibi zaufaj mi. Nie chcę by ktoś zgarnął mi Cię z przed nosa.

- Nikt mnie nie zgarnie, naprawdę.

- Szymek dał mi do zrozumienia że nie będę już nigdy w takiej formie. Kochanie, trochę zaufania.

- Naprawdę za kilka miesięcy napewno, nie teraz Mati - powiedziałam łapiąc go za policzki.

- Dobranoc - warknął wychodząc z pokoju i trzaskając drzwiami.

□□□
Wróciłam tu ponieważ jestem na etapie pisania 14 rozdziału i po prostu to jakie słowa na samym początku tam lecą to hit! To co, może jutro popołudniu dwa rozdzialiki?

ᴘᴇʀ ꜰᴀᴠᴏʀᴇ, ʀᴇꜱᴛᴀ | ᴇᴋɪᴘᴀ ꜰʀɪᴢᴀWhere stories live. Discover now