25]

1.2K 105 17
                                    

Hej, Misie. Ja chyba naprawdę wyszłam już z wprawy. Odnoszę wrażenie, że się wypaliłam. Mam tylko nadzieję, że uda mi się pociągnąć tę historię do końca.

pm]

Koc, który okrywał Louisa powoli przestawał dawać mu wystarczającą ilość ciepła. Z minuty na minutę robiło mu się coraz chłodniej, i nawet gorące kakao, które gorące już nie było, nie pomagało mu. Powinien wrócić do domu, bo jeszcze się przeziębi, szczególnie, że wieczór zamieniał się w noc, ale na razie potrzebował pobyć sam ze swoimi myślami, w ciszy, bez kłócących się Hailey i Ethana i Harry'ego, który wlepiał w niego swoje troskliwe spojrzenie. Powoli zbliżali się do końca urządzania domu, dziś skupili się na kuchni i standardowo Louisowi nie wolno było niczego dźwigać. Skoro tak, to chłopak opuścił pomieszczenie i wymknął się na swój ukochany taras na dachu, z cudnym widokiem na oświetlony Londyn.

Ten dom miał wszystko czego mógł potrzebować, piękny, przestronny taras, jeszcze nie urządzony, więc będzie mógł zrobić to po swojemu, dwie łazienki, dzięki czemu nie będą musieli się kłócić czy śpieszyć, ogród, gdzie będzie rosło to, co posadzi na wiosnę, a wokół cisza i spokój, sąsiedzi oddaleni o setki metrów. Louis zaczynał myśleć o zwierzaku, o jakimś słodkim piesku, który będzie wychowywał się razem z ich dzieckiem, ale przedyskutuje to z Harrym dopiero za jakiś czas.

A przyszedł tutaj by uspokoić myśli co do Lottie. Martwił się o siostrę. Przez cały dzień dzisiaj esemesowali ze sobą, ale niczego konkretnego od niej nie wyciągnął. Nieustannie uciekała od tematu lub odpowiadała wymijająco, nie chciała tak łatwo wyrzucić z siebie tego, co ją tak bolało. Louis wiedział, że było to dla niej bardzo bolesne, skoro wciąż nie umiała przełamać się, by o tym mówić. On robił dokładnie to samo. Jeśli coś bardzo go zraniło, to dusił to w sobie, póki nie pękło. Często też milczał, dlatego, że nie potrafił ubrać w słowa tego co czuł, było to tak intensywne, że nie sposób to opisać, mimo że rozrywało od środka, tłumiło wszystko inne, co było ważne. Czasem myślisz tylko o tym, nie umiesz skupić się na niczym innym, odbiera ci to chęci do czegokolwiek, sprawia, że wegetujesz i zastanawiasz się co możesz z tym zrobić, a jednak nie umiesz o tym mówić. I jest to jedno z najgorszych uczuć na świecie; połączenie bólu i bezradności.

Louis był przekonany, że jego siostra właśnie to przeżywa, a on zaczynał czuć się podobnie, bo nie miał pojęcia jak jej z tym pomóc. A w rzeczywistości nie da się tak łatwo pomóc, nieważne jak bardzo się chce, po prostu nie. Człowiek na początku musi sam uporać się z tym, przeanalizować, dojść do jakichś wniosków, odetchnąć i dopiero będzie gotów, by ktoś zrobił krok w jego stronę, wyciągnął rękę. Jeśli jest wyjątkowo silny to z czasem zapomni, otrzepie się i pójdzie dalej, w innym wypadku czas jedynie uśmierza ból, ale go nie usuwa. Z każdym kolejnym dniem będzie choć odrobinkę łatwiej, nie mniej nie da się od tego uciec w stu procentach, pamięć na to nie pozwoli, więc to nie zniknie całkowicie, a czasem nawet będzie wracać. W takich chwilach najważniejsze jest, by temu nie ulegać, nie załamywać się, a pogodzić z tym i robić wszystko by jak najrzadziej i najmniej boleśnie w nas uderzało.

I właśnie tego Louis się nauczył, oczywiście nie sam. Harry był tym, który wyprowadził go na dobrą drogę. On pomógł mu uporać się z bolesną przeszłością, która czasem pukała do jego drzwi. Wtedy tylko witał się z nią, pozwalał, aby weszła na pięć minut, a potem oznajmiał, że gdzieś się śpieszy i grzecznie ją wypraszał. Gdyby nie Harry to pewnie nadal dusiłby się w swoich łzach. Z jego pomocą i wsparciem, dzięki temu, że był obok nie pozwolił, aby zabiło go to, nie dopuścił, by jego serce zostało złamane, bo dał sobie czas i nie był w tym sam. I Lottie również nie będzie sama.

- Hej, Lou - odezwał się Harry, wychodząc na taras. - Co tutaj robisz? Zimno jest - zganił go, ale widząc jego zmartwiony wyraz twarzy poprzestał na tym i zamiast dalszych reprymend usiadł obok niego i wciągnął część koca na swoje uda.

- Myślę - odpowiedział po chwili. Zerknął na Harry'ego i posłał mu mały uśmiech, nie wiedział dlaczego, chyba po to, by pocieszyć samego siebie.

- O Lottie? - dopytał Harry, by się upewnić, bo domyślił, ze to o dziewczynę chodzi. Od kiedy odezwała się Louis praktycznie non stop chodził zamyślony. Na jego pytanie przytaknął krótkim skinięciem głowy. - I co wymyśliłeś? - zaśmiał się cicho. Nie miał pojęcia o tej sytuacji. Louis nie chciał mu mówić, dopóki nie będzie znał treści, ale uznał, że było to daremne, a może nawet poczuje się lepiej, jeśli napomknie nieco. Harry potrafił znaleźć złote rady na wszystko, więc możliwe, że i tutaj będzie umiał pomóc, nie samej Lottie, ale chociaż Louisowi.

- Ona ma jakieś problemy - westchnął wreszcie i zerknął na Harry'ego z żalem w oczach. - W sumie... nawet nie wiem co to jest. Po prostu... w pewnym momencie, jak wczoraj rozmawialiśmy, - zaczął wyjaśniać - rozpłakała się, tak bez powodu. I nie chce mi powiedzieć o co chodzi.

- Pewnie to dla niej trudne - skomentował Harry, dostrzegłszy pierwsze podobieństwo pomiędzy Lou, a jego siostrą: jeśli coś się dzieje - milczą.

- No właśnie - zauważył Louis z wyrzutem. - Dlatego mnie to martwi. Gdyby to była jakaś błahostka, to powiedziałaby od razu. A widzę po niej, że bardzo to przeżywa - rozwinął temat. Bardzo zaniepokoił się tym, że kiedy mówił o sobie i Harrym w oczach Lottie pojawiły łzy, jednak nie wzruszenia, a wyraźnego smutku, może nawet bólu. Pozwoliło mu to sugerować, że mogło chodzić o miłość lub tego typu sprawy.

- To raczej jakieś problemy sercowe - odparł Harry, bez namysłu. Pamiętał doskonale pierwsze zauroczenie Ryana, pierwszy związek Hailey (jakże fatalny), pamiętał również swoje nieudane "miłości", wiedział więc mniej więcej, jak sytuacja wygląda. Z relacji Louisa mógł właśnie to przypisać siostrze Lou.

- Myślisz? - dopytał Louis, zadzierając głowę na Harry'ego zapatrzonego w gwieździste niebo. Mężczyzna myślał intensywnie, równie przejęty dziewczyną, jak jej brat. Przecież była prawie rodziną, mimo że jeszcze jej nie poznał.

Promise me you won't forget to smile [sequel tough shit!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz