14]

2.5K 156 37
                                    

Miłego czytania c:

pm]

Przed wyjazdem do rodziców Harry'ego Louisa dopadł obrzydliwy stres. Możliwe, że jeszcze większy, niż kiedy mieli powiedzieć dzieciakom o ciąży. W dzień przed nie miał pojęcia co ze sobą począć. Błąkał się z kąta w kąt, bo Ethan i Hailey spędzali czas z przyjaciółmi nad wodą, korzystając z ostatnich dni wakacji, a Harry był w pracy. Zadzwonił do niego parę razy, ale Harry był taki zajęty, że rozmawiali jedynie przez chwilę, więc potem już nie dzwonił, bo nie chciał mu przeszkadzać. Później przyszedł do niego Niall, z którym jednak nie pobył zbyt długo, bo chłopak musiał iść do pracy na drugą zmianę. Ostatecznie Louis wrócił do sypialni jego i Harry'ego i zdecydował, że wreszcie się rozpakuje. Nie umiał zapobiec łaskotkom, które pojawiały się w jego żołądku, gdy tylko pomyślał, że cokolwiek co znajduje się w tym domu, jest także jego; kuchnia, kanapa w salonie, prysznic, sypialnia i ten wielki basen na ogródku. Z drugiej jednak strony czuł się z tym dziwnie, bo wcale sobie na to nie zapracował. To tak jakby przywłaszczył to sobie. Dlatego nalegał, by Harry sprzedał dom i aby kupili jakieś inne mieszkanko, bardziej w centrum. Ale kiedy dłużej tak o tym myślał, dochodził do wniosku, że nie miał prawa prosić o to Harry'ego. Nie miał także prawa do jego pieniędzy, nie mógł czegokolwiek oczekiwać. To że będą mieli razem dziecko, nie znaczy, że mógł robić listę życzeń i podsuwać ją Harry'emu pod nos. Możliwe więc, że już nie potrzebował nowego domu. Ten także był świetny. Umiał docenić to co miał. Chciał też wrócić już do pracy, by nie być zależnym.

Wszystkie jego rzeczy wciąż leżały w torbach, walizkach i pudełkach upchniętych w szafie Harry'ego, co nie było dla niego zbyt komfortowe, bo cokolwiek chciał - musiał szperać po bagażach. Wolał nie przewracać walizek za każdym razem, gdy szukał świeżej bielizny. A Harry nie odnalazł czasu, by mu pomóc, bo wolał rozwalić się z nim na kanapie i przytulać albo ciepłym wieczorem usiąść na tarasie z zimnym kakao i słuchać tej jego głupiej muzyki, do czasu aż Louis się zdenerwuje i schowa do basenu.

Przez to Louis zaczął myśleć o tym, by chodzić z dzidziusiem na basen jak tylko podrośnie, bo wiedział, że to bardzo dobre na maluszków. Kto wie, może wyrośnie na światowej sławy sportowca. Co z tego, że aktualnie jego dziecko było wielkości jagódki. Louis już snuł plany co do jego przyszłości.

- Louis, gdzie ty idziesz? - zawołał za nim Harry, gdy Louis odstawił na mały taborecik kubek z kakao, po czym podniósł się i podreptał w białych slipkach i koszulce w kierunku basenu.

Harry także odstawił swoje kakao, splótł ramiona, opierając się nimi na kolanach i z uśmiechem obserwował Louisa. Chłopak sprawdził stopą wodę, następnie usiadł na brzegu basenu i po chwili z gracją zanurzył się w zbiorniku, robiąc małe "chlup". Z całych sił starał się nie roześmiać, kiedy płynął spokojnie żabką, bo uwielbiał robić Harry'emu na złość. Mężczyzna stroił wtedy zabawne miny, tak jak jego sześcioletni synowie, gdy czegoś zabraniało się im.

- Co to ma znaczyć? - obruszył się Harry, ale na jego ustach migotał rozbawiony uśmiech. Poczucie humoru trzymało się Louisa, co bardzo cieszyło Harry'ego. Powoli kroczył do basenu, a chłopak uporczywie pływał plecami do niego, najwyraźniej chciał zbudować napięcie.

- Woda nie przepuszcza dźwięku! - odkrzyknął mu Louis, odnosząc się do The Beach Boys i głupiego "Woludn't it be nice", które Harry włączył przed chwilą, twierdząc, że to świetny kawałek na romantyczny wieczór, jak ten, po czym Louis zanurkował i wstrzymał oddech na dłuższą chwilę, by potwierdzić swoje słowa. Kiedy wynurzył się, Harry już był przy nim, gotów wcisnąć go z powrotem pod powierzchnie, jednak nie zrobiłby tego. Louis był w ciąży.

Promise me you won't forget to smile [sequel tough shit!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz