18]

2.4K 137 50
                                    

Hej misiaki. Rozdział nie jest sprawdzony, także bardzo bym prosiła, abyście dali mi znać jeśli znajdziecie coś nie halo. Nie mogę doczekać się waszego zaskoczenia na to, co zaraz przeczytacie i wydaje mi się, że niektórych rzeczy powinniście już się domyślać.
Tak dla przypomnienia ig @promisemeofficial_, tt @ flawlesslewie.
Miłego czytania :)

pm]

- Zabiję go - burknął Louis, opadając plecami na zimną ścianę. Hetero para, spodziewająca się dziecka szybciej niż oni, zerknęła na niego w zaciekawieniu, a Harry zaśmiał się pod nosem. Jego ręka wylądowała pocieszająco na udzie chłopaka, a usta na policzku.

Siedzieli na korytarzu prywatnego gabinetu Jeremy'ego. Za pięć minut będą wchodzić do środka, a Nialla jeszcze nie było, mimo że Louis skłamał i powiedział, że wizytę mają na za piętnaście szósta, a nie o szóstej, żeby był wcześniej, a on i tak się spóźniał, nawet podwójnie. To nie do pomyślenia. Louis był wściekły. Jeszcze przed chwilą tęsknił za nim i nie mógł się doczekać, aż się spotkają. Teraz nie chciał na niego patrzeć.

- Pewnie coś go zatrzymało - tłumaczył Harry. Dłonią przesuwał po udzie Louisa, chcąc zadziałać na niego jakoś uspokajająco. Z dnia na dzień chłopak stawał się coraz bardziej rozdrażniony, coraz łatwiej można było go zdenerwować czy zranić i Harry'emu wyczerpywały się już pomysły jak temu zaradzić. Zawsze przydatne były czułości, jednak teraz to one działały na niego jak płachta na byka. Harry czuł się bezradny.

Dziś rano Louis dosłownie naskoczył na niego w łóżku, gdy Harry chciał się do niego przytulić jeszcze zaspany, że jakim prawem w ogóle go dotyka, że nie otrzymuje od niego żadnego wsparcia, bo dwie godziny temu wyrzygiwał sobie żołądek do kibla, a Harry nawet nie przyniósł mu wody, ani nie zrobił herbaty. "Zrobiłeś dzieciaka to bierz w tym udział, do cholery", niemalże krzyknął, strącając dłonie Harry'ego ze swoich ramion.

- Kochanie, ale ja spałem, mogłeś mnie obudzić - westchnął zrezygnowany Harry. Czasem naprawdę nie potrafił poradzić sobie z wybuchami Louisa. Przeżył już przecież pięć ciąż, ale z Louisem było chyba najgorzej. Nie umiał do niego mówić, nie umiał na niego wpłynąć, nie umiał do niego dotrzeć, bo Louis zawsze obracał wszystko przeciwko niemu. Może to dlatego, że prawdziwie się kochali.

- To właśnie, kurwa, te twoje dźwiękoszczelne ściany - warknął, po czym wstał z łóżka i zamknął się w łazience na pół godziny i Bóg (o ile istnieje) tylko wie co on tam robił. Harry nawet nie prosił, by się uspokoił, wiedział, że potrzebował trochę podramatyzować i wiedział, że za tym wszystkim kryją się tylko i wyłącznie zmiany jakich Louis doświadczał podczas ciąży.

Ale na śniadanie zrobił mu placuszki z twarożkiem, z jabłkiem w syropie klonowym z cynamonem i Louis już nie był zły.

- Nawet go nie tłumacz - obruszył się Louis i spojrzał na Harry'ego przymrużonymi oczami. Zerknął na zamknięte drzwi, z jakąś nadzieją, że może Niall jeszcze przyjdzie. - Chuj głupi - burknął, splatając ramiona na piersi. Harry poczuł jak robi się czerwony na twarzy ze wstydu przed parą naprzeciwko nich.

- Louis! - syknął i chciał go zbesztać, ale drzwi od gabinetu Jeremy'ego otworzyły się. Wyszedł młody chłopak, młodszy od Louisa, trzymał się za duży brzuszek i z uśmiechem oznajmił, że Louis i Harry mogą już wejść.

- Naprawdę go zabiję - mamrotał jeszcze Louis, gdy wchodzili do gabinetu, a Harry nie zdążył zatkać mu ust dłonią. Jeremy spojrzał na niego z uniesioną brwią.


Co? To że ledwo kończył mu się drugi miesiąc ciąży znaczy, że nie mógł jeszcze odczuwać jej skutków? Oczywiście, że mógł, bo właśnie je odczuwał. Od miesiąca już wie, że zostanie tatą, ale poza nim (no i Harrym i dzieciakami) nikt tego nie zauważał, a Louis potrzebował, by wszyscy widzieli. Potrzebował tych czułych uśmiechów od przechodniów, potrzebował przepuszczania w kolejce, potrzebował, by w pracy przynosili mu posiłki i pytali o zdjęcie USG albo czy dzidziuś już się rusza. Potrzebował mieć duży brzuszek, żeby Harry pomagał mu siadać i wstawać, potrzebował czuć ruchy dziecka i patrzeć na rączki odbijane na jego skórze. A jedyne co otrzymywał to ciągłe rzygi, bóle głowy i wzdęcia. Nie takiej ciąży chciał. Miał prawo być wściekły.

Promise me you won't forget to smile [sequel tough shit!]Where stories live. Discover now