05]

2.6K 167 83
                                    

Przepraszam Was. Ten rozdział jest tak bardzo nudny, że uhh..  W dodatku tak długo czekaliście. Ale mogę Was szczerze zapewnić, że wszystko się dopiero rozkręca. Jestem pewna, że nie spodziewacie się niczego 😎 Dajcie mi proszę znać jakie są wasze odczucia wobec tego rozdziału, może ktoś coś przewiduje.
No i przypominam o hasztagu na tt #promiseme, koncie na ig @ promisemeofficial_ i playliście na spotify, o którą pytajcie! Miłego czytania (w miarę)!

pm]

To był ich ostatni wieczór w Barcelonie. Zdecydowali się wybrać do podobno jednej z najlepszych restauracji w tym mieście, tak jak polecił im manager hotelu. Lokal był przyjemny dla oka, białe ściany pięknie komponowały się z podłogą i umeblowaniem z ciemnego drewna, a pomiędzy stolikami wbudowane były filary, każdy jeden z lampką, dającą delikatne białe światło. Oni oczywiście wybrali miejsce na tarasie, bo dzieciaki nalegały, bo byli na czwartym piętrze i cudnie było widać morze z tak wysoka, podczas zachodu słońca. Harry jednak zgodził na to tylko dlatego, że promienie słońca zawsze otulały teraz ślicznie opaloną buzię Louisa, tworząc urzekającą poświatę wokół jego błękitnych oczu. Harry był dość patetyczny, niemal całą kolację wpatrując się w Louisa, zachwycał się kształtem jego nosa, wypukłością ust, to jak rozjaśniona przez słońce grzywka układała się na jego czole, wgapiał się w jego wciąż rumiane policzki i niesamowicie błyszczące, szczęśliwe oczy, kiedy rozmawiał z jego dziećmi. Harry naprawdę był patetyczny, bo zamiast jeść jak reszta, to popijał wino i gapił się na Lou, myśląc o tym jak ogromne szczęście ma, i postara się, żeby go nie stracić. Mimo tak krótkiego czasu jakim jest sześć miesięcy, a nawet nie całe sześć, on kochał tego chłopaka nie tylko sercem, ale całym sobą i nie wyobrażał sobie życia bez niego, nie ważne jak banalne to było, bo taka była prawda.

Również patetycznie wracał wspomnieniami do ich początku, do chwili kiedy się poznali, kiedy on był zbyt pewny siebie, zapraszając na kawę nowo poznanego, bardzo nieśmiałego chłopaka, który jakby troszkę go obraził, co bardzo go rozbawiło. Wtedy Louis bał się nawet spojrzeć na Harry'ego, zupełnie zamknięty w sobie, nie umiał na spokojnie wyrazić swoich myśli i niemalże nieustannie miał łzy w oczach, bo było mu wstyd z tego powodu. Nie potrafił poradzić sobie z duszącymi go emocjami, ponieważ nigdy nie dostawał tak wiele uwagi od, prawdę powiedziawszy, obcej osoby, jaką był Harry, który chciał poznać Louisa już w pierwszych minutach ich kawo-herbaty. A spójrzcie na Louisa teraz, jest jakby kompletnie inną osobą, wciąż tą samą, ale jednak inną. Jest pewniejszy siebie, dużo pewniejszy, jednak nadal zdarzało mu się zawstydzać czy powstrzymywać słowa, ale uśmiech praktycznie nie schodził z jego buzi, i mimo że czasem zdarzało się, że niepotrzebnie obarczał winą siebie, to Harry wiedział, że chłopak już nie myśli o sobie źle i ma siebie za wartościową osobę i to było dla niego niezmiernie ważne, to że Louis pokochał siebie, przy nim.

Wciąż nie miał pojęcia dlaczego ten drobny chłopak tak go zaintrygował, bo raczej nie zwracał uwagi na dużo młodszych od siebie, takich cichych i skromnych. A jednak zrobił to, ten jeden raz, i miał ochotę podziękować za to samemu sobie. Louis był jego ciepłym światełkiem, takim promyczkiem rozświetlającym nie tylko każdy dzień, ale po prostu życie Harry'emu, sprawiał, że Harry czuł się spełniony.

- Nie będę tęsknić za tym jedzeniem - mruknął Louis, gdy kelner postawił przed nim patatas, bo to było jedyne co potrafił tutaj przełknąć. Hiszpanie jedli bardzo niezdrowo, tłusto, mało na śniadanie i dużo na obiad i Louis był bardzo na "nie". Tęsknił za płatkami na śniadanie, za zupką na obiad i jajecznicą na kolacje i nie mógł się doczekać, aż wreszcie zje normalnie, bo jego żołądek wręcz się tego domagał. Organizm Louisa źle to wszystko znosił, te temperatury, jedzenie i zawsze zbyt mała ilość cukru w jego herbacie, która nawet nie smakowała jak herbata. Jedyne co Louis tutaj polubił to miłe wieczory nad morzem i ich piękna hotelowa łazienka. No i seks. Był bardzo hiszpański.

Promise me you won't forget to smile [sequel tough shit!]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora