Bitwy wojny

310 22 0
                                    

*Dabi*
Ingenium nie jest łatwym przeciwnikiem. Nie potrafię go trafić moimi płomieniami, ponieważ jest za szybki. Nie dość, że go nie trafię, to część płomieni wraca do mnie przez podmuch powietrza spowodowany jego szybkim przemieszczaniem się. A jakby tego było mało, to dłonie mnie już parzyły od płomieni. Nie mogę przecież przegrać, nie mogę dać się złapać. Nie wiem, czy Szef mnie wyciągnie z więzienia jak mnie schwytają. Czuję się jakbym go w ogóle nie znał. A co jak przyjdzie więcej bohaterów? Będę miał przerąbane. A może nawet umrę? Nie chcę tego.

*Tomura*
Th. Jak mam sproszkować tą całą Creati jak co chwilę przed sobą tworzy jakiś randomowy przedmiot na który się natykam. Jej quirk musi mieć chyba jakiś limit, ale ja nie mam czasu się z nią tu użerać. Do tego może teraz wymyśla jakiś plan? Może w międzyczasie tworzy coś tak wielkiego, co mnie przygniecie i nie pozwoli mi użyć quirk? Skoro jest to profesjonalistka, to z pewnością walka z nią nie należy do najłatwiejszych. Muszę ją bacznie obserwować. Czułem jak popiół ze zniszczonych przedmiotów pląta mi się pod nogami, a ja nie nadążam już z niszczeniem następnych, które są coraz większe. Ou, czyli chce, abym się zmęczył i został zasypany gratami? Nie jest dobrze.

*Toga*
Kiedyś lubiłam zabijać, miałam nawet fioła na tym punkcie, jak zarówno na punkcie noży, ale moja miłość do Izuku odmieniła mnie o 180°. Już nie chciałam zabijać, ani uczestniczyć zbytnio w misjach. Chciałam być jak najbliżej go. I udało mi się. Pięć lat był spokój, z wyjątkiem jego wypadów nocnych. Ale teraz czuję się źle. Jakby zamknięta w klatce z której nie ma wyjścia. A zamiast wyjścia, są tylko następne cele. Ludzie do zabicia. Stanęłam na samym środku korytarza i ślepo patrzyłam na ciała, które jeszcze przed chwilą błagały o życie.
-HEJ, TY!- Usłyszałam kogoś za mną, odwróciłam się i zobaczyłam...
-Kirihima-kun!- Zawołałam radośnie.
-Hej! Ty jesteś Toga! Ta której raz pomogłem! Oszustko!- Zawołał wściekle.
-Ty mi zaproponowałeś pomoc! Nie jestem oszustką!- Zawołałam w odpowiedzi równie zła.
-Zatrzymam cię tu i teraz naprawiając mój błąd!- Zawołał używając swojego quirk. Walka z nim będzie ciężka. Nie mam odpowiedniej broni.

*Eva*
Otworzyłam drzwi i weszłam bez zastanowienia do środka, co było moim błędem. Spojrzałam zszokowana na dwie osoby. Chłopiec siedział na stole, a mężczyzna siedział na krześle niedaleko chłopca.
-Z-złoczyńcy.- Mruknęłam mając nadzieję, że mnie nie zauważyli. Cofnęłam się, żeby wyjść stąd, ale we drzwi wbił się nóż. Tak mocno uderzył je, że te z hukiem się zamknęły.
-Stój mała. Jesteś dla mnie teraz jak żywa tarcza. Jeden ruch, a wbiję w ciebie nóż.- Usłyszałam chłopięcy głos. Nie mogłam go znów zobaczyć, ponieważ stałam tyłem, a bałam się ruszyć.
-Tony. To tylko dziewczynka. Puść ją... i tak nie pomoże.- Usłyszałam niższy głos niż wcześniejszy. To musiał być teraz ten groźny mężczyzna. Choć zastanowiłam się nad jego słowami. "I tak nie pomoże" z początku trochę mnie te słowa przybiły, ale teraz zrozumiałam. To złoczyńcy wołali o pomoc.

*Mamoru*
-TONY!- Zawołałem go jeszcze raz lecz nic z tego. Zatrzymałem się, żeby złapać oddech i się zastanowić co dalej.
-Proszę proszę. Kogo my tu mamy. Bohater numer jeden.- Usłyszałem głos za mną i się odwróciłem. Ujrzałem potężnego mężczyznę o długich włosach i masce w kształcie dzioba. Uderzał pięścią o pięść patrząc na mnie.
-Jesteś silny, tak. WALCZMY NA ŚMIERĆ I ŻYCIE!- Zawołał uradowany, a ja popatrzyłem na niego.
-Co tu robi osiem wskazań śmierci?- Zapytałem, a on mocniej uderzył o pięść.
-Powiem ci  jeśli ze mną wygrasz.- Uśmiechnął się, co wyglądało dziwnie w połączeniu z tą maską. Zasłoniłem twarz chustą i się uśmiechnąłem.
-Nie mogę, muszę znaleźć brata.-

Gdyby było inaczej Cz.II (bnha)Where stories live. Discover now