⛓Killer Shadow⛓

153 15 1
                                    

Moce nazywane quirk, czyli w sumie takie dziwactwa, najróżniejsze i wyjątkowe w swoim rodzaju. Niektóre podobne, prawie takie same, ale i zdarzają się też przeciwstawne, zależy z kim się porównuje. Głęboko zakorzenione w naszych genach.

Niektórzy by oddali wszystko by zdobyć taką moc, jak to zrobił Izuku Midoriya. Jednak są też osoby które zrobiłyby wszystko by taką moc oddać, ale nigdy tego nie powiedzieli na głos, na przykład mój sensei.

Jednak jakkolwiek by się nie traktowało swojej mocy to jednak należy ona do nas. Gdy jej się za to nie posiada jak ja można popaść w depresję, zwłaszcza jak przyświecają nam wielkie cele.

Nazywam się Tony Ogata. Straciłem brata przez jego okropne kłamstwa.
Znaczy on żyje ale cóż z tego jak nie chcę go znać?

Zostałem porwany ze swojej samotni, jednak ci którzy to zrobili stali się moim drugim domem...Nic nie trwa wiecznie. Tamten dom też przepadł w momencie gdy mój sensei zginął.

Musiałem zostać zupełnie sam jak palec, ale znalazłem swoje własne zajęcie, z którego jestem dumny.

Zacznijmy od początku.

Moce nazywane quirk, czyli w sumie takie dziwactwa, najróżniejsze i wyjątkowe w swoim rodzaju. Głęboko zakorzenione w naszych genach, jednak tak jak w każdym śladzie DNA może nastąpić pewna komplikacja, choroba, nie do wyleczenia.

Rzadko jest to spotykane jeśli chodzi o quirk, ale czyż faktem nie jest to że jest najbardziej rozległym genem? Skoro takie jedno quirk może zmienić cały wygląd znaczy że DNA quirk wpływa na cały organizm.

Wyobrażacie sobie co się dzieje jak taki gen zostaje uszkodzony?

Wszyscy twierdzą że wtedy się nie ma po prostu quirk, ale to nie prawda.

Killer shadowy.

Quirk które potrafi omamić człowieka w taki sposób że nikt nie wie jaka jest ich prawdziwa natura.

Nastaje więc pytanie. Skoro takie Killer Shadowy tak mieszają ludziom w głowach, to skąd ja wiem że to skutek uszkodzenia Genów?

Przykryłem się kołdrą gdy ktoś odsłonił roletę. Okno w pokoju hotelowym miałem prosto od strony ulicy gdzie świeciło słońce.
-Daj mi jeszcze 5 minut...- Ziewnąłem jednak ktoś mnie złapał za stopy. Pisnąłem roześmiany, a gdy on pociągnął mnie w swoją stronę tak że wylądowałem na ziemi ciągnąc ze sobą kołdrę, spojrzałem na niego z uśmiechem. Czerwony cień z wymalowanym uśmiechem nadal trzymał mnie za kostki. Postura cienia zawsze była niezmienna, nigdy nie zmieniał on kształtu co mnie bardzo cieszyło. Poszarpane włosy, opaska, na czole, maska, szal, ostrza przy bokach. Miał wszystko idealnie odwzorowane, a ja czułem się jakby Stain nigdy nie zginął. Przytuliłem się do cienia senseia.
-No dobrze już już wstałem.-

Skoro takie Killer Shadowy tak mieszają ludziom w głowach, to skąd ja wiem że to skutek uszkodzenia Genów?

A uwierzycie mi jak powiem że mój Killer Shadow prędzej by oddał swoje życie za mnie niż mnie zabił?

Zastanawiałam się czy nie napisać oddzielnej książki o Killer Shadowach, taka wiecie, że nie trzeba przeczytać ani pierwszej, ani drugiej części tej książki tylko taka oddzielna, ale w sumie po co kombinować. Taki krótki rozdział napisałam bo wena mnie naszła XD ale jeszcze pomyślę czy by tego nie kontynuować

Gdyby było inaczej Cz.II (bnha)Where stories live. Discover now