Jak mnie uratowali... cz. I

602 44 4
                                    

*Midoriya*
Radar wskazał budynek zbudowany z czerwonej cegły, który miał kilka pięter.
-Radar na pewno się nie mylił?- Zapytał Dabi zerkając przez okna.
-Na pewno jest tu Kurogiri?- Zapytała Toga.
-Nie zadawajcie głupich pytań. Trzeba iść i sprawdzić.- Mruknąłem w odpowiedzi, mówiąc jakby do siebie. Wtem ze środka budynku można było usłyszeć strzały.
-Jeżeli jest tam Kurogiri to na pewno ma kłopoty!- Zawołał Dabi wbiegając bez namysłu do budynku, ja i Toga ruszyliśmy za nim.
-Macie jakiś plan?- Zapytała Toga.
-Jasne że nie.- Odparłem wyprzedzając ich. Naszym oczom ukazał się niecodzienny widok. Zatrzymaliśmy się wszyscy a przed nami stali dwaj uzbrojeni mężczyźni którzy wystrzelali masę innych osób. Każdy miał maskę, ciemnozieloną kurtkę z kapturem i jakiś zwykły jeans.
-Poznaję ten ubiór. To jest uzbrojona agencja. Niegdyś zajmowała się skupem broni, ale teraz najwyraźniej jest jakiś zamach.- Uniosłem ręce w górę w geście poddania się, a Toga i Dabi zrobili to samo. Agencja ta była znana z tego, że członkowie byli silni i mieli niesamowitą taktykę, lecz teraz gdy widzę, że wszyscy ludzie z całego budynku zostali pokonani przez dwóch antagonistów, to nie wiadomo do czego są zdolni.
-Midoriya Izuku...- Mruknął jeden z nich i opuścił broń.
-Byłeś szefem ligi złoczyńców?- Zapytał po chwili.
-Tak.- Odpowiedziałem zdecydowanie, a oni po chwili ściągnęli maski.
-Ta dam!- Zawołali po czym rzucili maski w naszą stronę.
-Tomura! Kurogiri!- Nasza trójka zawołała naraz po czym podbiegliśmy do nich.
-Jaki zbieg okoliczności. Pojawiliście się gdy się rozprawiliśmy z agencją zbrojną.- Zarechotał Tomura.
-Ile to czasu minęło? 5 lat?- Zapytał Kurogiri ściskając naszą trójkę.
-Aż tak się stęskniłeś Kuro?- Zapytałem z lekkim uśmiechem.
-A jak miałoby być inaczej?- Odpowiedział mi pytaniem po czym nas puścił.
-Myślę, że nie trafiliście na nas przypadkowo. Czego chcecie?- Zapytał miętowowłosy.
-Chcę odnowić ligę złoczyńców.- Odpowiedziałem jednym zdaniem. Chociaż w sumie... liga nie byłaby odnowiona gdyby nie mała Yūka.
-Wiesz, że musielibyśmy odnaleźć wszystkich tak? Wiesz że niektórzy mogli wyjechać za granicę?- Kurogiri spojrzał na mnie, a ja mu podałem radar.
-Sam to skonstruowałem. Namierzy wszystkie komunikatory w promieniu 50 kilometrów. Jak się go ulepszy będzie mógł namierzyć nawet i tych w Europie.- Wyjaśniłem mu, a on się przyjrzał uważnie.
-To jak nas znaleźliście? Przecież rozwaliliśmy komunikatory.- Tomura spojrzał na nas podejrzliwie.
-Wiem Tomura że kazałeś zniszczyć, ale tego nie zrobiłem. Chciałem mieć jakąś pamiątkę.- Odpowiedział mu Kurogiri zwracając mi przyrząd.
-Bardzo się musiałeś zżyć z ligą.- Westchnął Tomura.
-Dobra wracamy. Chcę sprawdzić czy w naszym barze drzwi dalej skrzypią.- Powiedział Kurogiri.
-Nie tak prędko mglisty.- Dabi go zatrzymał gdy ten zrobił kilka kroków. -Deku liczył na to, że pomożesz mu ulepszyć radar aby namierzyć więcej osób więc bierzcie się do roboty. Im szybciej zaczniecie tym szybciej skończycie i wrócimy do baru.- Kurogiri po wysłuchaniu Dabiego podszedł do mnie.
-W tym budynku możemy znaleźć lepsze przyrządy niż coś takiego.- Pokazał na mój niedawno zrobiony wynalazek.
-Świetnie. Więc ruszajmy. - Odparłem na jego propozycję.

*Be. Ka*
Poszukiwania rozpocząłem natychmiastowo po usłyszeniu rozkazu szefa... ku*wa, że też muszę się słuchać jakiś debili. Kazali mi znaleźć Deku, ale nie pozwolili mi nawet mu przywalić, 'mam tylko obserwować', szlag. Lecz za każdym razem, gdy kusi, żeby przywalić każdemu w organizacji, to sobie przypominam... jak mnie uratowali...

*Be. Ka (6 lat temu)*
Gdy wkuuurzające gadanie psorka przerwał dzwonek oznaczający wyjście z pieprzonej budy, to zerwałem się na równe nogi. Kumple już podszedli do mojej ławki, żeby iść się poszwędać, ale mój wzrok przykuło coś innego...

Gdyby było inaczej Cz.II (bnha)Where stories live. Discover now