Poświęcenie

445 33 1
                                    

-Tony?- Zapytałem cicho samego siebie i spojrzałem na Dabiego i Togę. Dabi natychmiast wybiegł przede mnie i wyciągnął ręce w stronę chłopca jakby miał zaraz użyć na nim swego płomienia, lecz się zawachał i tylko stał w gotowości. Natomiast wokół mnie zebrały się iskry zwiastujące mój atak z one for all.
-Hm, Deku-kun, kiedyś ci przeszkadzało to że miałeś dwa quirk, czyż nie? Chciałeś mi oddać jedno z nich, chciałeś zrobić dobrze, jakoś mi pomóc, ponieważ ja nie mam ani jednego. Oboje się zmieniliśmy, ty w łakomego psychopatę który wszystko chce dla siebie i tylko patrzy jak wykorzystać wszystkich wokół do swojego celu, a ja jestem tym, który udowodnił ile jest wart i się nauczył jak radzić sobie samemu bez pomocy quirk i działam słusznie stawiając czoła ludziom takim jak ty.- Tony stanął wyprostowany kierując rękę w moją stronę nadal trzymając swoje bronie w formie noży. Chłopak w niczym nie przypominał swojego brata. Nadal był dosyć blady, a jego średniej długości, czarne włosy opadały na jego podgrążone oczy. To że nadal ubierał się w za duże ubrania powodowało, że wyglądał jak nieudacznik i ktoś słaby, jednak jego postura schowana pod ubraniami wskazywała, że jest silny, a jego wcześniejsze ataki i umiejętność schowania się przed wrogiem są na wysokim poziomie jak na zwykłego quirkless chłopca.
-Dabi, Toga, wy macie schwytać i unieruchomić Hero Killera, ja zajmę się Tonym. Jego też schwytamy i zaciągniemy do ligi.- Powiedziałem chłodno nie odpowiadając na słowa czarnowłosego niedołęgi.

*Tony*
Deku-kun dosyć głośno wyjawił swój plan, co sprowadziło go na straconą pozycję, mimo to wydawał się na pewnego siebie. Nie docenia mnie. Zrobiłem krok przed siebie w ich stronę, aby móc walczyć, lecz zatrzymał mnie Chizome-sensei kładąc dłoń na mym ramieniu.
-Tony, uciekaj, ja ich zatrzymam na tyle ile będę mógł.- Szepnął do mnie, a ja spojrzałem na niego. Czułem strach, że mogę go stracić, ale mimo to postanowiłem ukryć moje emocje, jak miałem to w zwyczaju robić.
-Ale sensei, nie dasz rady, oni są za silni, w szczególności Deku-kun. Schwytają cię i zmuszą abyś dołączył do ligi.- Powiedziałem starając się nadal nie okazywać strachu o to że go stracę.
-Byle żeby ciebie nie schwytali. A jak mnie schwytają, to na pewno kiedyś mnie stamtąd wyciągniesz, znam cię.- Pogłaskał mnie po głowie po czym wyszedł im naprzeciw. Ja za to spojrzałem na trójkę przeciwników. Toga miała łzy w oczach, wyraźnie nie chciała walczyć z nami... w końcu liga kiedyś była jak rodzina, Dabi bez wyrazu po prostu stał obok Deku-kun'a gotowy do wykonania każdego rozkazu, a Deku-kun patrzył wprost na mnie z psychodelicznym uśmiechem. Sensei chwycił katanę.
-Trzech na jednego.- Powiedział, a ja ruszyłem do ucieczki nie oglądając się za siebie. Biegłem najszybciej jak potrafię, a szybkości dorównuję senseiowi, więc w przeciągu kilku sekund znalazłem się za budynkiem.
-Sensei nie potrafi walczyć z więcej niż jednym przeciwnikiem... nie da rady.- Poczułem w oczach łzy. Jedyna osoba która mnie nigdy nie okłamała, jedyna osoba która zechciała się mną opiekować, jedyna osoba która mi tyle dała nie oczekując nic w zamian, jedyna osoba która mi pomogła, która mi naprawdę pomogła, ta jedyna osoba teraz walczy, żebym nie trafił w ręce złych ludzi, czemu on się tak poświęca?
-TONY, JAK NIE WRÓCISZ TO ZABIJEMY TWOJEGO SENSEIA!- Usłyszałem głos Deku-kun'a. Zatrzymałem się w miejscu, żeby to przemyśleć. On nie zabije Senseia, przecież jest mu potrzebny. Gdyby nie był mu potrzebny, to by go zostawił przecież w spokoju, ale... to nie tak, jemu chodzi o mnie, zobaczył na co mnie stać. Zobaczył jak dobrze się maskuję, jak dobrze walczę mimo, że zrobiłem jeden atak i zobaczył jak szybko potrafię biegać, zobaczył wyniki mojego pięcioletniego treningu. Czyli jest w stanie zabić senseia jak ja tam teraz nie wrócę.

Gdyby było inaczej Cz.II (bnha)Kde žijí příběhy. Začni objevovat