74. Mam Pracę

292 9 5
                                    

Po incydencie ze Stanisławem Anna z Olgierdem wrócili do domu. W międzyczasie obudziła się Maja.
M: Gdzie wy byliście?
O: Można powiedzieć, że mieliśmy gościa.
M: Co? Kogo?
A: Chciałam pójść do sklepu po bułki, ale pod domem spotkałam Stanisława.
M: O Cholera, no i co?
O: No i go przegoniłem.
M: Wow. No i co?
O: No i mamy nadzieję, że w końcu da spokój Ani.
A: Na prawdę dzięki Olo. To ja już pójdę po te bułki.
O: Nie, lepiej nie. Ja pójdę. A wy mi kawkę zróbcie dziewczyny.
M: Jasne, jeszcze czego.
O: Niczego więcej kochanie.

Pół godziny później policjanci razem z Anną jedzą śniadanie.
M: Anka, wszystko ok?
A: Co? A tak, sory zamyśliłam się.
O: Na pewno? Wyglądasz na bardzo zdenerwowaną.
M: W ogóle czemu tak z rana zrobiłaś sobie taką fryzurę?
P: Dzień dobry. A co wy tak z rana śniadanie beze mnie jecie?- na dół zeszła matka Olgierda.
O: A nie chcieliśmy cię budzić, tak słodko spałaś.
P: Hahaha, bardzo śmieszne.
A: O Cholera, przecież ja jestem spóźniona.
M: Ale Anka gdzie ty idziesz?
A: Muszę lecieć, pa!
O: Pa...

2 godziny później Maja i Olgierd pojawiają się na komendzie.
K: No witam golabeczki, kawę chcecie? Jak się spało? Albo raczej jak wrażenia?
O: O co ci chodzi Krycha?
K: No jak o co? O nic. Po prostu się troszczę o was i wasz związek.
M: Dobra Krycha daruj sobie, mamy większe problemy.
K: Uhu... Problemy w raju?
O: Nie. Po prostu przyjechała siostra Majki z USA. Uciekła od męża. Znalazł ją tutaj i nachodził. To go dzisiaj rano nastraszyłem i powiedzmy, że poradziłem mu, żeby się do niej nie zbliżał.
K: Serio? Bez kitu takie rzeczy mnie omijają? Ehh. Wy to macie jednak ciekawe życie.

Po pracy Maja i Olgierd jadą do domu.
M: Jak myślisz? Gdzie szła Anka rano?
O: Wiesz co no nie mam pojęcia. Ale wiesz... W końcu dorosła kobieta, nie?
M: No tak, ale martwię się o nią.
O: Wiem, musisz z nią porozmawiać, oho, nawet za chwilę będziesz miała okazję-zobaczyl Annę podjeżdżając pod dom.

Maja, Anna i Olgierd weszli do domu. Maja postanowiła wykorzystać dogodną sytuację.
M: Ania.
A: No?
M: A gdzie ty się tak rano spieszyłaś?
A: A co? Szpiegujesz mnie i teraz chcesz sprawdzić, czy Ci powiem prawdę?
M: Nie, po prostu po tym incydencie ze Stanisławem martwię się o ciebie.
A: No dobra, powiem wam. To miała być niespodzianka, ale nie mogłam już wytrzymać.
M: No dawaj.
A: Mam Pracę!
M: Jak to? Gdzie?
A: W leśnej górze. Dostałam etat w karetce. I poznałam bardzo przystojnego lekarza.
M: Uu stara, jak się nazywa?
A: Wiktor Banach. Legenda polskiego ratownictwa. I chyba też mu wpadłam w oko.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
<454>
Hmmm... Co tu napisać... No jak myślicie, czy mam czasami poruszyć wątek Anny i Wiktora, czy może jednak lepiej, jakby Anna znowu wróciła do USA? Czekam na Wasze komentarze. Pozdro!

Gliniarze Maja i Olgierd [Tom I] Czy Da Się To Uratować? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz