70. Nie Ma Innego Wyjścia

290 10 2
                                    

Po wyrzuceniu opiekunki  Olgierd i Krystian oglądali mecz. Pół godziny później do domu wróciła Maja.
M: Jestem!
O: O hej.
K: Siema.
M: O Krycha. A wy co? Znowu mecz?
O: Jak chcesz to mogę przełączyć na boks.
M: Nie, już niech będzie ta noga. A opiekunka już poszła?
O: A no właśnie. Okazała się zwykłą oszustką i narkomanką. Siedziała za pobicie i za posiadanie dragów.
M: Co? Ale jak to?!
K: Jak ją zobaczyłem to wydawało mi się, że skądś ją znam. Nie myliłem się. Zgarniałem ją kiedyś.
M: O Cholera. A gdzie Kubuś?
O: Śpi w sypialni.
M: To ja zajrzę do niego.
O: Pójdę z Tobą. Krycha, poczekasz chwilę?
K: Jasne. Leć.

Na górze
M: Śpi.
O: Słuchaj, jakoś nie mamy szczęścia do tych opiekunek, nie?
M: No. Wiesz... Tak sobie pomyślałam, że...
O: Że?
M: Że może twoja mama mogłaby się nim zajmować na zmianę z moimi?
O: No... Chyba nie ma innego wyjścia.
M: To co, zadzwonisz do niej?
O: Dlaczego ja? A nie ty?
M: A czyja to matka? Pozatym powinniście sobie coś wyjaśnić.
O: Eh, no dobra.
M: No, dzwoń.

Rozmowa Olgierda i jego mamy
P: Hej Oluś, w końcu się na mnie odobraziłeś?
O: Powiedzmy, że... Możesz przyjechać do Warszawy? Na kilka dni. Musimy porozmawiać. W cztery oczy.
P: Jasne. Przyjadę jutro.
O: Aa tylko mamy nowy adres. Wyślę Ci SMS-em.
P: Jasne. Pa
O: Na razie.

Następnego dnia rano. Godzina 6:30. Maja i Olgierd mają na 9. O 8:30 przychodzą rodzice Mai do Kubusia.
Jednak ktoś już teraz postanowił ich odwiedzić.
O: Kogo tam niesie?
M: Nie wiem. Pójdę otworzyć.
O: Nie. Ja pójdę.

Olo poszedł otworzyć drzwi
P: Jestem!
O: Co ty tu robisz?
P: No miałam dzisiaj przyjechać. Zapomniałeś?
O: No nie, ale... Miałaś przyjechać później czy coś. A nie o 6 rano.
P: Ale postanowiłam przyjechać już teraz. Będziemy mieli czas, żeby sobie pewne sprawy wyjaśnić.
O: Aa. Jasne. Wejdź. Daj tą walizkę.

M: Kto tam przyszedł?
P: No witam.
M: Dzień dobry.
O: Mamusia zaszczyciła nas swoją obecnością o 6 rano w poniedziałek.
P: Oj nie marudźcie. Wy sobie jeszcze pospijcie, a ja tutaj zobaczę wasz dom i zrobię śniadanie.
M: O co tu chodzi?
O: Sam chciałbym wiedzieć.

Półtorej godziny później Olgierd postanowił porozmawiać szczerze ze swoją mamą.
O: Słuchaj... No może faktycznie za ostro zareagowałem.
P: Nie ma sprawy. Chciałam Ci o tym powiedzieć, ale po prostu nie wiedziałam jak...
O: Zapomnijmy o tym ok?
P: No dobrze. Czyli ściągnąłeś mnie tutaj, żeby ze mną pogadać i przy okazji, żebym zajęła się Kubusiem?
O: No trochę tak, bo rodzice Mai są schorowani, a opiekunki które zatrudnialismy to nawet szkoda gadać.
P: Nie no jasne, nie ma sprawy, tylko wiesz... Ja mieszkam daleko.
O: To się do nas wprowadzisz. Mamy duży dom.
P: A Zosia?
O:  ... Wyprowadziła się.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
<475>
Jak myślicie, czy to dobry pomysł, żeby sprowadzać mamę Olgierda do Warszawy? Pozdro

Gliniarze Maja i Olgierd [Tom I] Czy Da Się To Uratować? Where stories live. Discover now