17#

317 34 48
                                    

esperance - nadzieja

Dwie i pół godziny później stałem przed drzwiami mieszkania rodziców Michaela, czekając aż blondyn skończy ckliwe pożegnania z rodziną, szczególnie z najmłodszymi dziećmi.

Blondyn nie zjadł prawie nic, nie wypił też żadnego trunku, podczas gdy ja zjadłem za nas dwóch, w szczególności wypieków licznych ciotek i babć Michaela, które polubiły mnie w momencie kiedy wdałem się z nimi w rozmowę o serialach i filmach. Okazuje się, że nie tylko jestem gejem, ale też romantykiem, jako, że znalazłem wspólny temat ze starszymi kobietami, które zachwycały się "Dumą i uprzedzeniem" oraz starą jak świat "Modą na sukces", której co prawda nie oglądałem, ale dużo słyszałem.

- Wreszcie świeże powietrze - Michael westchnął wychodząc na zewnątrz. Poprowadziłem go do mojego samochodu, zaparkowanego tuż pod blokiem.

- Źle się dzisiaj czułeś? - zapytałem, w momencie, kiedy blondyn wsiadł do auta, trzaskając głośno drzwiami.

- Nie, dlaczego?

- Mało zjadłeś.

- Aż tak przejmujesz się moim zdrowiem?

- Wiesz, że tak - mruknąłem, uruchamiając silnik - Zawieźć cię do domu?

- W sumie to... Nie chcę wracać do mieszkania.

Uniosłem do góry brwi, zaskoczony wpatrując się w Michaela, który utkwił wzrok w swoich kolanach.

- Nie myśl sobie, że... No wiesz - wymamrotał, lekko sepleniąc - Po prostu boję się, że natknę się na Camilo. A nie do końca chce się z nim dzisiaj widzieć i psuć sobie święta.

- Chcesz spać u mnie? - to pytanie padło z moich ust, niczym w zwolnionym tempie. Wkraczaliśmy na grząski grunt.

- Jeśli nie masz nic przeciwko.

- To twoja decyzja - wyjechałem na ulicę, nie wiedząc co innego miałbym zrobić z rękami. Najbardziej chciałem teraz spleść palce z tymi blondyna, lub po prostu opleść jego szyję i całować go do rana.

- Tak, chcę.

Spełniłem jego prośbę bez żadnego komentarza, choć wiele takowych cisnęło mi się na usta. W końcu co z jego chłopakiem, który może teraz czekał na niego w mieszkaniu?

Lecz kimże ja byłem, żeby kwestionować prośbę osoby, którą obdarzyłem uczuciem?

Tak też skończyliśmy u mnie w mieszkaniu, zalegając na kanapie przed wyłączonym telewizorem. Pilot leżał pomiędzy nami, tworząc niejaką granicę pomiędzy naszymi ciałami, jakby coś musiało nas odseparowywać, by powstrzymać nasze dłonie od spoczęcia na własnych ciałach. Żaden z nas nie kwapił się do sięgnięcia po pilota od telewizora. Chyba woleliśmy chwilę ciszy i spokoju, po kilku godzinach wśród zgiełku i dziecięcych śmiechów.

Cisza wcale nie musi być krępująca. Czasami to właśnie ona pozwala nam na sekundę prawdziwego odpoczynku od rzeczywistości i natłoku myśli czy słów.

- O czym myślisz? - zapytałem cicho, nie chcąc zburzyć wewnętrznego spokoju.

- Poniekąd o tobie - uniosłem brwi, uśmiechając się krzywo, przez co Michael wywrócił oczami i klepnął mnie w ramię - I o rodzicach.

- O nie, zła kombinacja - pokręciłem głową, roztrzepując moje blond loki.

- O czym rozmawiałeś dzisiaj z moim tatą? - przygryzłem wargę, nie wiedząc jak odpowiedzieć na pytanie blondyna.

espoir▪mukeHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin