W lokalu, jak zawsze, było mnóstwo ludzi. Nie zwracając na to, że goście spoglądają na mnie zdegustowani ruszyłem w stronę kuchni i pomieszczeń tylko dla personelu. Cóż, wyglądałem bardzo zwyczajnie. Był poranek, czego się spodziewali? Że tak, jak Namjoon całe dnie paraduje w garniturze? Nie doczekanie.Oczywiście Kim siedział w swoim biurze. Przeglądał jakieś papiery co chwila poprawiając już i tak za długie włosy. Wszedłem bez pukania.
— Ile razy mam kurwa powtarzać, że jeśli czegoś chcecie, to macie puk... — przerwał podnosząc wzrok. Kiedy zobaczył, że to ja od razu dodał: — Yoongi, to ty... Przepraszam, myślałem, że to któryś z tych idiotów, od kilku dni zawracają mi dupę byle czym.
— Niespodzianka? — zaśmiałem się cicho.
Chłopak odłożył długopis po czym wstał niepewnie. Zdziwiło mnie to, jak wyglądał. W szpitalu miał na sobie pomiętą koszulę i spodnie od garnituru, a tutaj? Zwykłą białą koszulkę i czarne dresy. W swojej restauracji takiego jeszcze go nie widziałem. Włosy aż się prosiły o farbę i profesjonalne malowanie.
— Coś się stało? — zapytał. Już miałem odpowiadać, gdy nagle coś mi się przypomniało.
Podszedłem do niego składając dłoń w pięść i tak po prostu uderzyłem w jego twarz. Ten, niczego się nie spodziewając, odleciał lekko w bok, przez co oparł się o biurko.
— Czekałem na to, z twojej strony. Sądziłem, że wtedy przed szpitalem będziesz chciał to zrobić — powiedział łapiąc się za krwawiący nos. Chyba trochę przesadziłem. Jimin co chwila go bił, ale ja? Pierwszy raz w życiu to zrobiłem, no może drugi, ale to już dłuższa historia.
— Nie chciałem — odparłem spokojnie siadając na jednym z granatowych foteli. — Ani wtedy, ani teraz też tego nie chciałem.
— Ta? — Przewrócił oczami sięgając po jakieś chusteczki.
— Nie lubię bić ludzi. Po prostu Seokjin poprosił, abym to zrobił. — Wzruszyłem ramionami częstując się jakimiś cukierkami, które leżały na biurku. Namjoon po usłyszeniu imienia jego pracownika jakby oprzytomniał i usiadł na swoim fotelu.
— Jak on się czuje? Jest lepiej? Już tydzień tam leży...
— Jest lepiej. Ma kilka żeber złamanych. Chciał wyjść do domu, jednak lekarze mu jeszcze nie pozwalają. Myślałem, że do niego pójdziesz.
— Chciałem, ale się bałem.
— Mhm — odparłem jedynie sięgając po kolejnego cukierka. Zacząłem powoli go odwijać, kompletnie ignorując Namjoona. Czułem jak mi się przygląda. Jakby chciał ze mnie wyczytać cokolwiek.
— Powiesz coś w końcu?
— W sensie?
— Kurwa, Yoongi — jęknął — Wolałbym, żebyś się na mnie wydarł, że jestem pieprzonym idiotą albo gorzej, niż żebyś siedział tak jak teraz i po prostu wpieprzał moje cukierki!
— Racja, jesteś idiotą.
— Nie o to mi chodzi! Spodziewałem się bardziej... Namjoon jak mogłeś być cholernym pedałem, dlaczego go pobiłeś, skoro...
— Nie kończ — Przerwałem mu wreszcie na niego spoglądając. — Wcale nie to przyszedłem ci powiedzieć.
— A co?
— Jeszcze nie wiem. Nie przemyślałem tego.
— Aha. To mam czekać, aż się namyślisz? Jejku, dlaczego zawsze musi być po twojemu? — powiedział opierając się o plecy fotela nadal trzymając chusteczke przy nosie.
CZYTASZ
Bad Artist | Yoonmin | Namjin | Taekook
FanfictionJimin chce zaczerpnąć porady u bardziej doświadczonego i starszego kolegi na temat tworzenia własnych tekstów, książek, jednak nie wszystko idzie po jego myśli. Trafia na osobę, która jest szczera do bólu, czasem aż za bardzo... Yoongiego denerwują...