- Czas nauczyć się porządnie gotować
No i uczy mnie od ponad dwóch godzin, jednak z marnym skutkiem. Zdążyłam przypalić ryż, nie dogotować warzyw nie mówiąc już o sosie który miał być gesty a wyszedł rzadki jak woda.
- Chyba nie jestem stworzona do gotowania-odpowiedziałam uśmiechając się przepraszająco
- Dawaj to sieroto-oburzył się lekko widząc jak koślawo kroje pieczarki-nigdy więcej nie popełnię tego błędu
- Nie mogłeś tak od razu?-spytałam uśmiechnięta
- Gdybym wiedział że masz dwie lewe ręce, nawet bym o tym nie pomyślał
Lekko uderzyłam go w ramie ściereczką i z uwielbieniem patrzyłam jak idealnie radzi sobie z krocieniem i dodawaniem kolejnych składników. Był w tym o wiele lepszy niż ja.
Kiedy z nim jestem coraz częściej się uśmiecham, moje myśli nie są już takie szare jak jeszcze niedawno. Kay nie pozwala mi się nad sobą użalać i martwić. Zawsze potrafi mnie pocieszyć i wysłuchać kiedy trzeba. Jest zawsze przy mnie i wiem że jestem dla niego kimś ważnym, on dla mnie też ale nigdy nie będę czuła do niego tego co czuje do Harrego. A najlepsze w nim jest to że on to wie i rozumie. Czy można wymarzyć sobie lepszego przyjaciela?
Bo Kay jest moim przyjacielem, nie chłopakiem, już nie.
W dniu naszej rocznicy kiedy po wizycie u Harrego wróciłam do domu to on pierwszy przyszedł do mojego pokoju i bez słowa przytulił mnie mono. Płakałam w jego koszulkę dobra godzinę aż zaczęła mnie boleć głowa i poczułam się senna. Kiedy rano obudziłam się nadal w jego ramionach on złapał mnie za obie dłonie i czule spojrzał w oczy
-Hana wiem że ty nadal bardzo go kochasz i nie chcę być kimś kto to zepsuje, chcę żebyś była szczęśliwa a wiem, czuje, że tylko on może Ci to dać, szkoda że nie mogę to być ja ale cóż-westchnął cicho-serce nie sługa, nigdy nie robi tego co chcemy-zaśmiał się cicho a ja dołączyłam do niego czując jak łzy zbierają się w moich oczach-dlatego pamiętaj że zawsze jestem przy tobie, zawsze Ci pomogę, wysłucham i doradzę jeśli będę umiał, nawet w jego sprawie.
Nie mogłam wypowiedzieć nawet słowa, nawet nie wiem czym sobie zasłużyłam na tak wspaniałego człowieka jak on. Przytuliłam go mocno wtulając się w jego koszulkę i czując jak opiekuńczo gładzi mnie po plecach
- Czy ty właśnie ze mną zerwałeś-spytałam śmiejąc się cicho
- Tak, chyba tak-westchnął teatralnie a potem parsknął śmiechem
- W takim razie przygotuj się że nie odpuszczę Ci tak łatwo, będę jak te natrętne byłe dziewczyny które nie dają Ci żyć-powiedziałam uśmiechając się zadziornie
- Na to właśnie liczę
Teraz już jako przyjaciele siedzieliśmy na blacie w jego kuchni i zajadaliśmy cudowne risotto które przyrządził. Już miałam wkładać do buzi kolejny widelec kiedy nagle usłyszałam dobrze mi znaną melodie one republic który był jednocześnie moim ukochanym zespołem i dzwonkiem w moim aparacie. Nie sprawdzając kto to podniosłam słuchawkę do ucha
- Halo-powiedziałam z pełnymi ustami
- Hana?-ochrypły głos po drugiej stornie od razu zmroził mi krew. Spojrzałam przestraszona na Kay'a i odpowiedziałam
- Tak-przełknęłam głośno ślinę czekając co dalej
- Tu, Harry....dzwonie bo chciałem Cię zaprosić na moje urodziny w tą sobotę
Och, jego urodziny, doskonale pamiętam ta datę, ale Harry nie obchodzi urodzin, widocznie coś się zmieniło...chcę iść? Nie widziałam go od wypadku i cholernie za nim tęsknie, więc tak, chcę iść.
- Dobrze-przytaknęłam głową biorąc głęboki oddech
- Naprawdę?-spytał a w jego głosie mogłam usłyszeć radość i szok
- Tak-przyznałam cicho-do soboty
- Do soboty-odpowiedział zadowolony i rozłączył się
- Idziemy na urodziny-powiedziałam do Kay'a zeskakując z blatu
- Kogo?-spytał z pełnymi ustami
- Harrego-odpowiedziałam a Kay niemal wypluł zawartość widelca który przed chwilą włożył do ust
- Zgłupiałaś?-spytał patrząc na mnie jak na kompletną kretynkę
- Bez Ciebie nie pójdę a chcę tam iść-powiedziałam podchodząc do niego-najwyższy czas sobie wszystko wyjaśnić a to jest świetna okazja
- Chcesz żeby wpakował mi kulkę w łeb?-spytał poważnie.
- Nic Ci nie grozi przy mnie
- On mnie załatwi jeśli pojawię się obok Ciebie-powiedział oburzony.
-Powtórzę jeszcze raz: nic Ci przy mnie nie grozi, nie tknie Cię, a ja murze tam iść-powiedziałam myśląc intensywnie-czas to wszystko zakończyć.
_____________________________________________________
Hej moje piękne :*
Tak nie lubicie Kay'a o on jest tak dobry i słodki, dajcie mu szansę proszę :3
Jak myślicie co kombinuje Hana? Co jej chodzi po głowie?
Czekam na wasze opinię i dziękuje bardzo bardzo mocno za wszystkie gwiazdki i komentarze pod poprzednim rozdziałem, to bardzo dużo dla mnie znaczy :*
Miłego dnia i do następnego :*
![](https://img.wattpad.com/cover/13364823-288-k342752.jpg)
YOU ARE READING
Fight || H.S.
FanfictionJedno głupie zadanie które zmieni wszystko. Harry który wykona zadanie i Hana która staje się jego ofiarą. Czy połączy ich coś więcej, czy Harry zda sobie sprawę że jego zadanie nie ma już znaczenia, że liczy się tylko ona, czy Hana odkryje okrutną...
Chapter 47
Start from the beginning