Chapter 20

19.4K 682 30
                                    

Hana

Następnego dnia, po południu stałam na lotnisku i żegnałam się z Kat i Ef. Tej pierwszej opowiedziałam co się stało i teraz nie mogła powstrzymać łez ściskając mnie mocno i płakała w moje ramie. Ta druga też się rozkleiła mówiąc że zabije drania i będę mogła spokojnie wrócić do domu. Wycałowałam i wyściskałam je obie i ruszyłam do odprawy. Kiedy już przeszłam wszystkie formalności okazało się że do lotu mam jeszcze całą godzinę. Nie wiem dlaczego tak wcześnie przyjechałm, może chciałam uciec jak najszybciej od niego a może po prostu nie mogę się doczekać Włoch. 

Uwielbiam je, spędzam tam każde wakacje. Rodzina mojej mamy mieszka w małym nadmorskim miasteczku na Sycylii. Oprócz babci i dziadka mieszka tam jeszcze starszy brat mamy z całą rodziną i wszyscy oni mieszkają w jednym wielkim domu tuż nad brzegiem morza.Teraz kiedy nie mam sezonu turystycznego to miejsce świeci pustkami, ale tam i tak zawsze coś się dzieje. Pasujący do Włochów harmider, ruch, krzyk i śmiech są nieodłącznym elementem dnia. 

Myśląc jak ja im wytłumaczę że tak nagle przyjechałam minęła mi prawie godzina i musieliśmy iść do samolotu. Kiedy już siedziałam na swoim miejscu tuż przy oknie obok jakieś starszej miłej pary która za bardzo nie wdawała się w rozmowy zapięłam pas i oparłam głowę o fotel. Ze zmęczenia po nie przespanej nocy nawet nie czekałam do startu samolotu tylko usnęłam.

Wylądowaliśmy na małym lotnisku w Siracusie jednym z większych miast Sycylii. Kiedy przeszłam już całą odprawę i sprawy związane z paszportem umknęłam na chwile do łazienki żeby zobaczyć jak tragicznie wyglądam. Było jeszcze gorzej niż zwykle, włosy związane w kucyka, wiec nie było widać że są przetłuszczone, oczy starałam się przykryć okularami ale dobry obserwator od razu zauważy że płakałam, ziemista i zmęczona cera też o tym świadczy, nie wspomnę już o moich ubraniach. Chciałam jechać w dresie ale Ef przekonała mnie do ciemnych jeansów i wielkiej czarnej bluzy która zakrywała całe moje ciało. Chciałam się w niej schować i nigdy nie wychodzić. Wyglądałam jak wrak człowieka a to wszystko przez niego. Westchnęłam głęboko i wyszłam z łazienki. Stanęłam na środku malej hali i wzorkiem szukałam znajomej twarzy mojej kuzynki która miała po mnie przyjechać. 

Obróciłam się w stronę wejścia w którym właśnie się pojawiła. Karina, piękna długo noga z lokami po sam pas, wielkimi czekoladowymi oczami i pięknymi czerwonymi ustami jest uosobieniem każdej męskiej fantazji. Emanowała on niej pewność siebie i seksapil który przyciągał uwagę niemal każdego przechodzącego faceta. Krzyknęłam w jej kierunku a ona z pięknym białym uśmiechem na twarzy spojrzała w moją stronę ale kiedy zobaczyła jak wyglądam od razu jej wyraz twarzy się pogorszył. Trzymając w reku torebkę podbiegła do mnie i bez zbędnych słów mocno przytulia. Poczułam jak moje oczy powoli pieką i zaraz rozbeczę się na dobre. Odsunęła się o de mnie i złapała moją twarz w dłonie. 

- Bella mia-powiedziała-poradzimy sobie z tym obiecuje-chodź nawet nie wiedziała co się stało już obiecał mi pomoc i z tego wyciągnąć, za to właśnie kocham moją rodzinę, zawsze mogę na nią liczyć.

Chciałam się do niej uśmiechnąć ale wyszedł z tego niewyraźny grymas wiec tylko potwierdzająco kiwnęłam głową. Zaprowadziła mnie do  swojego fiata i włożyła walizkę na tylne siedzenie a mnie usadziła na przednim. 

- Hana-powiedziała kiedy jechałyśmy drogą-najpierw musimy się gdzieś zatrzymać i doprowadzić cie do porządku, babcia na pewno zauważy że coś jest nie tak 

- Założę okulary 

- To nic nie da

- Powiem ze to przez ta pogodę

- A może powiesz jej prawdę ?

- Nie proszę...nie dam rady-odpowiedziałam i poczułam jak pod powiekami zbierają się nowe łzy

Fight || H.S.Where stories live. Discover now