Chapter 21

18.6K 680 35
                                    

Harry

Przeczekałem niedziele. Nie mogłem usiedzieć na miejscu, chłopcy widząc w jakim jestem stanie nawet do mnie nie podchodzili. Bylem wkurwiony na Zayn'a jak nigdy ale na siebie bylem 100 razy bardziej wściekły. Sam chciałem sobie strzelić w łeb za moja głupotę. Nie spałem w ogóle, całą noc boksowałem w naszej siłowni i próbowałem wymyślić co zrobić żeby jakoś z nią pogadać.

Najlepszym rozwiązaniem wydawało mi się złapanie jej w szkole. Tam nie będzie krzyczeć i wrzeszczeć. Wiedziałem kiedy zaczyna zajęcia wiec od razu pojechałem na uczelnie i skierowałem się do dziekanatu. Oczarowałem starszą panią która pod wpływem mojego uroku wyjawiła by mi wszystkie tajemnice uczelni gdybym chciał. Powiedziała mi gdzie kierunek Hany ma wykłady i uśmiechnęła  się do mnie jak najładniej umiała. Zadowolony że mój plan idzie idealnie skierowałem  się do auli w której były wykłady z prawa karnego i na których  na pewno będzie moja Hana, nie przegapiła by zajęć jest na to za uparta i ambitna. 

Bez ceregieli i dobrych manier wszedłem do sali. Wszystkie oczy zwróciły  się w moją stronę a ja nie zwracają na to uwagi zacząłem przeczesywać ławki w poszukiwaniu Hany. Niestety nie znalazłem jej ale znalazłem Ef. Siedziała na samym środku i próbowała wtopić się w otoczenie. Wykładowca  nawet nie odezwał się słowem kiedy zacząłem iść w jej stronę. Pozycja robi swoje.

- Gdzie ona jest?-spytałem spokojnie 

- Chyba nie myślisz że Ci to powiem-odpowiedziała buntowniczo podnosząc  na mnie wzrok. 

- Gdzie ona jest!!!-powtórzyłem głośniej i ostrzej 

- Chyba sobie żartujesz-wstała  z miejsca-po tym co jej zro...

Nie dokończyła bo złapałem ją w pasie, przerzuciłem sobie przez ramie i zacząłem iść w stronę wyjścia. Kilku chłopaków podniosło się z miejsca chcąc jej pomóc ale wystarczyło jedno moje spojrzenie a potulnie wracali na swoje miejsce. Boże co za cipy z tych facetów, tak łatwo odpuszczają. Ja nie odpuszczę dopóki nie dowiem się gdzie jest...

- Co pan wyprawia?-spytał oburzony profesor-proszę natychmiast przestać

Spojrzałem wściekły w jego stronę i z Ef na ramieniu podszedłem do biurka 

- Wie Pan kim jestem?-wysyczałem przez zaciśnięte zęby a on przytaknął przestraszony głową-więc dla pańskiego dobra radził bym się zamknąć-uderzyłem w stół pięścią i odwróciłem się w stronę wyjścia

Spokojnie wyniosłem ja z sali a ona krzycząc i bijąc mnie po plecach wierzgała się na wszystkie strony. Postawiłem ją na ziemi a ona nie tracą czasu uderzyła mnie w twarz.

- Udam że tego nie było-powiedziałem spokojnie masując swój policzek

- To może zrobię to jeszcze raz żebyś zapamiętał co?-znowu się zamachnęła ale w porę złapałem jej nadgarstek uniemożliwiając jaki kol wiek ruch

- Powtórzę moje pytanie:gdzie ona jest?

- A ja powtórzę: nic ci nie powiem-wysyczała przez zaciśnięte zęby

- Ef nie denerwuj mnie 

- Jak w ogóle śmiesz tu przychodzić!-prawie krzyczała w moją stronę nie zwracając uwagi na ludzi którzy patrzyli na nas ciekawie-po tym co jej zrobiłeś!!! Boże jakim potworem ty jesteś-spojrzała na mnie pogardliwie-a ja głupia byłam po twojej stronie, pchałam ją w twoje ramiona, przekonywałam żeby się z tobą umawiała...jaka byłam głupia-jej oczy był pełne łez ale i tak patrzyła na mnie jak na największego skurwiela jakiego świat widział. O przepraszam. Ja jestem tym skurwielem.

Fight || H.S.Where stories live. Discover now