Chapter 4

24.1K 759 67
                                    

 Hana

- I jak?-spytała Ef siadając obok mnie na wykładzie na naszym stałym miejscu.

- W zasadzie to normalnie- wzruszyłam obojętnie ramionami.

- Normalnie?- powtórzyła piskliwie.

- Jak widzisz stoję tu i jestem cała więc nic mi nie jest.

- Hana mam Ci przypomnieć kto Cię tu przywiózł?

- Nie, doskonale to wiem, Harry Styles- powiedziałam drażniąc się z nią.

- Nie denerwuj mnie-wysyczała w moją stronę.

- Oj nic mi nie jest, powiedział, że kobiet nie bije. 

- I ty mu uwierzyłaś? 

- A dlaczego nie?- wzruszyłam ramionami. 

- Bo to gangster!-prawie krzyknęła tak, że uwagę na nas zwróciło pół sali.

- Powiedział, że nic mi nie grozi, nie skrzywdzi mnie...

- Sranie w banie.

- Ef ja nie dam się tak łatwo, nie dam sobą pomiatać albo co gorsza żeby facet mnie bił... 

- Wiem, ale tu nie chodzi o zwykłego faceta, to Harry Styles gangster, GANGSTER- powtórzyła dobitnie i głośno.

- Oh mówicie o Stylsie?-w naszą stronę odwróciła się Patricia największy pustak i idiotka na uczelni, ja nie wiem jakim cudem dostała się na to prawo.

- Jest tak seksowny, Boże żeby przynajmniej na mnie spojrzał - rozmarzyła się, a potem zwróciła swoją wytapetowaną twarz na mnie-...niestety Carter nie twoja liga- spojrzała na mnie z obrzydzeniem.

- Oh zdziwiła byś się-odpowiedziała za mnie Ef, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.

Pat popatrzyła na nas dziwnie i wróciła do piłowania sowich metrowych tipsów.

*

- Nie puszczę Cię samej- krzyknęła Ef kiedy powiedziałam jej, że po zajęciach umówiłam się z Harrym w bibliotece. Umówiłam się z nim. Jak to dziwnie brzmi. Obco. Nigdy nie umawiałam się z chłopakami, byłam brzydka i z tym faktem dawno się pogodziłam, żaden facet nie zwracał na mnie uwagi chyba, że po to żeby pożyczyć ode mnie notatki albo coś innego np. kasę. Byłam bogata, tak byłam bogata i wcale się tego nie wstydziłam. Mój tato doszedł do tego ciężką pracą i jestem mu za to ogromnie wdzięczna, a jeśli ktoś myśli, że jestem rozpuszczoną gówniarą to tylko i wyłącznie jego problem. 

-Ef, po pierwsze: będziemy w bibliotece, po drugie tam będzie pełno ludzi, po trzecie to miejsce publiczne więc mnie nie zgwałci albo co gorsza nie zabije- wymieniałam spokojnie bo jakoś nie czułam zdenerwowania nie czułam w zasadzie nic-po piąte jak Cię zobaczy obok mnie może się troszeczkę wkurzyć, a tego byś chyba nie chciała co?

- Hana dlaczego ty jesteś taka spokojna? 

- Bo myślę, że nic mi nie grozi. 

-Jezu co ja z tobą mam- pokręciła z niedowierzaniem głową chowając ją w dłoniach. 

Parsknęłam śmiechem i przytuliłam ją do siebie mocno. Cieszyłam się, że mam takiego kogoś jak ona, że ktoś się o mnie martwi i komuś na mnie zależy. 

- Będzie dobrze obiecuje.

- No to powodzenia-powiedziała kiedy wyszyłyśmy z budynku- twój czarny rycerz już czeka- kiwnęła głową w stronę Harrego który kiedy nas zauważył skinął tylko głową i czekał aż do niego podejdę.

Fight || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz