Chapter 8

21.3K 742 90
                                    

(+18)

Hana

Następny tydzień zleciał mi jak kilka godzin. Siedziałam cały czas w domu i zakuwałam do egzaminów. Musiałam je zdać i to na dobrą ocenę, jestem cholernie ambitna i tak łatwo się nie poddam. Dlatego nie spałam prawie wcale ciągle powtarzając te same regułki które po kilku dniach zaczęły mi się plątać i mieszać. 

Harry codziennie odwoził mnie do szkoły i bezpiecznie odstawiał z powrotem. I zawsze na dzień dobry i do widzenia obdarzał długim namiętnym całusem, ludzie którzy widzieli go pod uczelnią kiedy do mnie podchodzi i wita się ze mną zawsze reagowali tak samo, szeroko otwierając oczy i usta ze zdziwienia, a ja zauważyłam że wszyscy są dla mnie jak by milsi i bardziej uprzejmi niż zwykle, nawet Pat zaczęła się do mnie uśmiechać i przymilać. Wystarczy ze przyjaźnisz się z Harrym najniebezpieczniejszym facetem w Manchesterze a ludzie juz traktują cie z szacunkiem. Bo ja się z nim przyjaźnie prawda? Czy może to już coś więcej czego boje się nazwać?

Nie wiedziałam co o tym myśleć, kiedy jego usta odnajdywały moje czułam się jak nastolatka, w moim brzuchu pojawiało się stado motylków które dosłownie wariowały kiedy on całował moje wargi.Na każdy jego dotyk moja skóra reagowała tak samo, dreszcze wzdłuż kręgosłupa i nieznane dotąd uczucie ciepła rozlewajcie się po całym ciele. Nie potrafiłam tego wytłumaczyć, było to dla mnie nowe bardzo przyjemne doświadczenie i nie chciałam żeby się skończyło.

Dzisiaj siedziałam od 5 rano nad książkami żeby zaliczyć jutrzejszy egzamin. Na razie ostatni. Nawet nie poszłam do szkoły i zadzwoniłam do Harrego żeby po mnie nie przyjeżdżał bo dzisiaj sobie daruje.

Siedziałam od rana całkowicie sama bo tata i Maks pojechali na jakąś konferencje do Liverpoolu a Kat pojechała na tydzień do swojej rodziny pod Londynem więc miałam cały dom dla siebie. Rozłożyłam w pokoju książki w każdym możliwym miejscu i nawet nie spostrzegłam kiedy na zegarku zrobiła się godzina piąta. Uświadomił mi to dopiero dzwonek do drzwi który wyrwał mnie ze świata prawa karnego i kiedy spojrzałam na zegarek szczerze się zdziwiłam że tyle czasu już minęło a ja jeszcze nie wszystko umiem. 

Przeciągnęłam się leniwie i zeszłam na dół żeby zobaczyć kto przyszedł. Kiedy otworzyłam drzwi na moją twarz wkradł się mały uśmiech. Opierając się o framugę i uśmiechając do mnie zalotnie stał Harry. W jednej ręce miał tackę ze Starbucksa a w drugiej torebkę z logo najlepszej chińszczyzny w Manchesterze.

-pomyślałem że wpadnę i trochę odciągnę cie od tych książek-uśmiech nie schodził z jego pięknej buźki

-Harry nie mogę naprawdę jeszcze nie wszytko umiem-odpowiedziałam zmęczona

-trudno-wzruszył ramionami-zrobisz sobie przerwę

Wszedł do środka i od razu udał się do kuchni a ja poczłapałam za nim

-od której nie spisz?-spytał wyjmując z siatki dwa papierowe pudełeczka

-od 5-ziewnęłam szeroko 

-to najwyższy czas żeby trochę odpocząć 

-Harry nie...

-żadnego nie, robisz przerwę i koniec-spojrzał na mnie surowo i wiedziałam że i tak go nie przekonam.

Podał mi chińszczyznę i pałeczki i nawet się nie spostrzegłam kiedy moje pudełko było prawie psute. Nie wiedziałam ze byłam taka głodna.

-od rana nic nie jadłaś-raczej stwierdził niż zapytał

zawstydzona przytaknęłam głową

-gdzie reszta?

-tata i Maks w delegacji a Kat pod Londynem u rodziny

Fight || H.S.Onde histórias criam vida. Descubra agora