45

392 13 1
                                    


Pov Vanessa

Przekroczyłam próg drzwi wejściowych, a moje nozdrza wypełniły się zapachem kurczaka. Odruchowo oblizałam usta i weszłam w głąb domu. Położyłam torbę na drewniany blat i zdjęłam buty, niechlujnie zostawiając je przy wyjściu. Następnie postanowiłam, że pójdę do kuchni i dokładnie sprawdzę co rodzicielka gotuję na obiad. Przy okazji pogadam z nią o tym o czym chciała pogadać rano.

Wszędzie panowała cisza. Zupełnie jakby nikogo nie było. Miałam porozmawiać z mamą i chce to już mieć za sobą, bo zapewne chce prawić mi jakieś morały. Dawno już tego nie robiła i nie chce żeby zaczęła robić to ponownie. Szczególnie, że nie mam dziś dobrego humoru. Od rana znacznie się zmienił. Teraz jestem zdenerwowana, sfrustrowana i mam ochotę coś zjeść oraz się położyć.... ale mam dziś się uczyć z Seanem. Chcę to mieć już za sobą.

W pomieszczeniu do którego weszłam nie było nikogo. W oczy rzuciła mi się mała żółta karteczka leżąca na kuchennej wyspie. Z daleka nie mogłam dostrzeć co jest tam napisane, dlatego podeszłam bliżej robiąc jakieś cztery kroki. W wiadomości było napisane, że mama pojechała z Youki na zakupy.

Westchnęłam i obróciłam się patrząc na płytę indukcyjną. Była na niej marchewka z pietruszką i smażone pałki z kurczaka. Chwyciłam rondel i stwierdziłam, że nie ma sensu żebym brała talerza i widelca. Położyłam naczynie ma blacie obok i zaczęłam jeść obiad. Dla kogoś może być to obleśne, a dla mnie to normalne.

Usłyszałam dźwięk powiadomienia w telefonie. Jedną ręką wyjęłam urządzenie z tylnej kieszeni spodni i nie przestając jeść zerknęłam na wyświetlacz. Patrząc na to kto napisał prawie zadławiłam się marchewką. Przewróciłam oczami i odłożyłam iphonea na bok. Nie będę mu odpisywać, bo wystarczająco mnie dziś wkurzył. Po chwili Przyszło drugie powiadomienie. Z ciekawości spojrzałam i parsknęłam pod nosem.
"odpisz i nie ignoruj mnie wiesz, że tego nie lubię.."
I zaraz następny sms. "jeśli nie odpiszesz to przyjdę do ciebie :)". O jeszcze jeden, "wychodzę z domu". Wreszcie stwierdziłam, że odpiszę. "SPIERDALAJ". Odeszłam od jedzenia i ruszyłam do salonu. Jeszcze zanim zapomniałam napisałam do Seana pytając czy przyjedzie o osiemnastej. Od razu odpisał, że postara się zdążyć. Uśmiechnięta położyłam się na łóżku i włączyłam telewizję. Surfowałam po kanałach aż znalazłam coś bardziej interesującego od telenoweli, a mienowice mam talent. To zawsze poprawia humor.

Oglądając jak ludzie robią z siebie idiotów myślałam tylko o słowach Biebera. Że nigdy nie bedziemy razem. Sam mówił, że będziemy. Ten chłopak nie wie czego chce. Mam to w dupie, że chce żeby zostało tak jak jest teraz. Może ma rację mówiąc mi, że nie chce być w związku bo boi się, że mnie skrzywdzi, ale no kurna...w sumie nie potrzebnie robię sobie nadzieję. Powinnam się ogarnąć i udawać, że wszystko jest w porządku. Nie będę nalegać, może sam wreszcie zrobi pierwszy krok w stronę tego żebyśmy byli razem... kiedyś.

Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Wiedząc, że to mama dalej oglądałam telewizję leżąc na brzuchu. Zmarszczyłam brwi słysząc, że od drewna nie odbijają się szpilki tylko płaskie buty. Wstałam do pozycji siedzącej i prawie dostałam zawału widząc bruneta stojącego na wprost mnie i patrzącego na mnie.

- Co ty tu do cholery robisz?! - wrzasnęłam.

- Przyjechałem cię jeszcze raz przeprosić. - odparł i zaczął iść w moją stronę.

- Człowieku, serio wkurwiasz mnie. I to codziennie jeszcze bardziej. - powiedziałam wstając z sofy.

- Daj mi jeszcze czas. - mruknął stojąc przy mnie.

- Justin..

- Naprawdę. Zaufaj mi, a zobaczysz, że nie pożałujesz. - złapał mnie za dłonie i przyciągnął bliżej siebie.

I Don't Care •JB•Where stories live. Discover now