11

478 15 2
                                    


-Nie umiem malować. - warknęłam niezadowolona.

-E tam, pokaż co namalowałaś. - Natasha, spojrzała na moją pracę i rozszerzyła oczy. -No faktycznie, nie umiesz, ale wiesz, możesz podziwiać moją.

-Boże, jak ja nienawidzę szkoły.. To tylko marnowanie czasu.

-Nauczyłaś się na kartkówkę z historii? - zapytała się mnie przyjaciółką, dalej malując.

-YYYYY, a jest jakaś kartkówka?

-Nieważne.... - szatynka pokręciła głową chihotając.
***

Nie mam, zielonego pojęcia co ja jeszcze robię w tej cholernej budzie. Nie dość, że nic nie umiałam na historii, to jeszcze dziś piątek. Co oznacza, że jutro idę do Biebera. Co do niego to, wyglądał dziś jak gej. Serio. Miał czarne opuszczone spodnie, różowe gacie, białą bluzkę z jakimś żółtym napisem i białe sportowe buty. Plus do tego ta grzywka... Fujjjj.
Ja naprawdę nie wiem, co widzą w nim dziewczyny. Mogę się założyć, że hajs i popularność. Na sto procent, trzydzieści z tego to wygląd.

Obecnie siedze na ławce, iż jest przerwa. Instagram ratuje moje życie, bo dzięki niemu mogę na przykład zobaczyć jak ludzie kroją mydło lub jak gotują coś dobrego. To powoduje, że nigdy nie umrę z nudów. Nash, poszła siku i powiedziała, że musi z kimś tam jeszcze porozmawiać. Nie mam pojęcia z kim, ale tak szczerze to mam to gdzieś. Pomimo, że jesteśmy przyjaciółkami to można powiedzieć, że czasem wolimy nie mówić sobie nie istotnych rzeczy.

-Black, musimy pogadać. - odezwał się Bieber stając obok mojej ławki.

-No?

-Nie tutaj. - warknął, a jego oczy zmieniły się na ciemniejsze. Ktoś tu ma okres i to nie ja.

-Fuj, nie dotykaj mnie. - powiedziałam jak złapał mnie za ramię.

-Cokolwiek...

Poszłam za nim, aż do klasy chemicznej. Po chuja tutaj? Nie lubię tej sali, serio ona jest jakaś nawiedzona. Czy wspomniałam, że ktoś kiedyś w naszej szkole się powiesił? Nie? Później wam opowiem, może.

-Zamknij się i mnie słuchaj. - uprzedził mnie, gdyż chciałam otworzyć usta.
-Jutro przyjadę po ciebie o 18, masz wyjść przed dom, a jak spóźnisz się choć minute to... Nie ręcze za siebie.

-Coś jeszcze? - zapytałam znudzona, krzyzując ręce na piersiach i opierając się o stolik.

-Tak, ubierz coś seksownego, ale nie wyzywającego.

-Boże, ale ty masz fetysze. - prychnęłam pod nosem i spojrzałam na Biebera, wzrokiem "co się gapisz? Chcesz w ryj?".

-Podobam ci się? - spytał prosto z mostu, przekrecając głowę i chowając ręce do kieszeni.

-Nie, fuj. - odparłam z obrzydzeniem.

-Vanessa, ja podobam się każdemu.

-Być może, ale nie mi. - rzuciłam i ruszyłam w stronę wyjścia z klasy.

-Jeszcze nie skończyłem.

-Ale ja tak, paaa. - pokiwałam temu debilowi i ruszyłam w stronę łazienki.
Muszę poprawić makijaż, bo czuję, że moja twarz strasznie się świeci.
Powolnym krokiem podreptałam do damskiej ubikacji. Ludzie u nas w szkole są po prostu zjebani. Jak na nich patrzę to na pierwszy rzut oka to kujony albo przegrywy. Masakra. Zero dystansu do siebie.

Aaa miałam wam wytłumaczyć o co chodzi z tym samobójstwem.
A więc, kiedyś w roku 2000, Melody Evans, powiesiła się na środku korytarza. Niektórzy gadają, że była w ciąży z jakimiś ćpunem, a inni, że miała depresje. Prawda jest taka, że miała ona problemy w rodzinie. Ojciec, zmarł na raka, a jej matka już dwa dni po pogrzebie miała nowego fagasa. Miała jeszcze siostre, ale wyjechała ona do Berlina. Ten jej ojczym ją molestował. Przed samobójstwem, Mel napisała wszystko co przeżyła w liście, który skierowany był do jej mamy. Napisała w nim szczegółowo co robił jej ten drań i że nie radziła sobie z tym.
Znaleziono ją rano, przez naszego woźnego (tak, to od niego to wszystko wiem). Do teraz krążą plotki, że nie warto wchodzić na teren szkoły po zmroku. Na samą myśl o tym, aż mnie ciarki przechodzą. Ludzie którzy byli to w nocy, mówili, że słyszeli wołanie o pomoc i szafki same się otwierały. Nie wiem czy to prawda, ale ja wierzę w duchy i inne istoty nadprzyrodzone.
Popchnęłam drzwi od łazienki i weszłam do środka.
Podeszłam do umywalek i położyłam koło nich moją torbę. Wyjęłam z niej puder i pędzel. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do pomieszczenia. W lustrze zauważyłam, że to Samanta.
Przypudrowałam twarz i z powrotem schowałam kosmetyki.

-Vanessa, czyżby zgubiłaś Natashe? - zapytała złośliwie dziewczyna trzepocząc rzęsami.

-Nie, a ty zgubiłaś swoje poddane? - spytałam udając jej głos.

-Pff.. - dziewczyna prychnęła pod nosem i wyszła.
***

Weszłam powoli do swojego pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko.

-Kocham cię. - powiedziałam sama do siebie tuląc się do pościeli. Mogłabym leżeć tak przez całe życie. Niestety życie nie jest tak piękne. Na szczęście dziś piątek! Wreszcie się wyśpię! Tylko muszę coś zjeść.
Szybko pobiegłam na dół i zobaczyłam ojca który czegoś szukał. Jak coś to nie zamierzam mu pomóc.

-Vanessa, nie widziałaś zielonej teczki? - zapytał tata zauważając, że przeszłam obok jego gabinetu.

-Nie.

-Napewno?

-Nie wiem, to twoja gówniana teczka. Nie moja wina, że ją zgubiłeś... - odparłam wchodząc do kuchni w, której Tatiana pichciła obiad, a właściwie kolacje.
Uśmiechnęłam się do kobiety gdy zobaczyła moją obecność w pomieszczeniu. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej kawałek sernika.
Usiadłam na wyspie kuchennej i zaczęłam jeść ciasto. Jestem ciekawa co będzie na kolacje. Mam ochotę na... hmmm w sumie to lubię wszystko.

-Hej stara! - powiedziała zadowolona Natasha wchodząc do kuchni.-Wiedziałam, że tu cię znajdę. Wiecznie coś żesz.

-Jak ty tu weszłaś? - spytałam wiedząc, że drzwi były zamknięte na klucz.

-Dorobiłam sobie klucze. - rzuciła podchodząc do półki gdzie były małe kartoniki z soczkami.

-Yyy, jesteś niemożliwa. - mruknąłam pod nosem.

-A tak w ogóle to dzień dobry Tatiana. - rzekła Nash do gosposi.

-Witam panienko. - brunetka uśmiechnięła się mojej przyjaciółki.

-Coś się stało? Zwykle, nie chce ci się do mnie przychodzić.

-Stało się, ale powiem ci to w twoim pokoju. - odparła szatynka patrząc na mnie. -Bez urazu. - skierowała słowa do Kobiety obok.
**

-Ale serio? Jak? - zapytałam zaskoczona.

-No serio, ja myślałam, że się tam posram. Do teraz nie mogę w to uwierzyć, Chaz Baker zaprosił mnie na randkę! Znaczy nie powiedział, że to randka, ale to na stówę jest randka. - piszczała podekscytowana nastolatka.

-Nigdy nie idź na podwójną randkę. To okropne. A szczególnie z Bieberem, jebany zepsuł mi randkę. - mruknąłam przypominając sobie wieczór w kinie.

-Nie no co ty, ja chce iść tam sama z nim. - Natasha poruszyła brwiami w zabawny sposób na co obie parsknęłyśmy śmiechem..

I Don't Care •JB•Where stories live. Discover now