29

446 13 4
                                    


Rzuciłam się na duże łóżko i sięgnęłam po telefon. Miałam napisać Smsa do mamy jak dolecimy. Zresztą zrobiła się jakaś dziwna, cały czas do mnie pisze czy wszystko dobrze itd. Denerwuje mnie to, ale cieszę się, że jest tak jak było kiedyś.

- Stara! Musimy iść do pokoju Chaza i Biebera! - powiedziała Natasha wbiegając do "mojego" pokoju. Okazało się, że nasz cały apartament ma pokój przejściowy no i w nim śpi Nash i Sean, a ja mam tak jakby osobny pokój. I mam takie duże łóżko, które swoją drogą jest mega wygodne.

- Po co? - zapytałam nadal nie patrząc na dziewczynę.

- Mają coś co ci się spodoba.

- Czyli? - wstałam z łóżka i zerknęłam na szatynkę. Ona lekko poruszyła nosem, a ja już wiedziałam o co jej chodzi.
- Nash... że tak na wycieczce? Teraz? A co jak ktoś się skapnie?

- Luzuj, zresztą idziemy zapewne na stok, a to doda nam energii. - nastolatka uśmiechnęła się do mnie w dwuznaczny sposób i wyszła z pokoju.
Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam do walizki, którą otworzyłam. Oczywiście wysypało się z niej pełno jedzenia. Poszukałam w niej spodni na śnieg i kurtkę, która miała nie przemakać. Wzięłam rzeczy i poszłam do przyjaciół.
Jeszcze nie zamierzałam się przebierać, bo niewiadomo co będziemy robić.
Rzuciłam ubrania na mały fotel i zdecydowałam, że poczekam przy drzwiach na Natashe, która była w łazience.

- Pójdę na dół i później powiem wam co będziemy robić. - odezwał się chłopak leżący na łóżku i przeglądający coś w telefonie.

- A co jak spyta czemu nas nie ma? - spytała się dziewczyna gasząc światło w innym pomieszczeniu.

- Coś wymyślę. - rzucił.

- Okej, to chodź już. - mruknęłam wychodząc z apartamentu.
Zaczekałam na szatynkę, bo jak zwykle musiała poprawić włosy i jak na złość to ona wie jaki oni mają numer pokoju.
Ruszyłam za przyjaciółka do windy. Chwile poczekałyśmy i wsiadłyśmy do małego pomieszczenia. Poczułam jak telefon w kieszeni zaczął mi wibrować. Wyjęłam go i zobaczyłam smsa od mamy. Napisała, że jak przyjadę to będzie na mnie czekać niespodzianka. Zaśmiałam się cicho pod nosem i odpisałam tylko krótkie 'okej'. Moja mama jak ma przygotowaną jakaś "niespodziankę", to nic nie powie, wiec nie ma sensu żebym o cokolwiek pytała.
Opuściliśmy windę i szybkim krokiem doszłyśmy pod drzwi nastolatków. Natasha złapała za klamkę, ale ku jej zdziwieniu drzwi były zamknięte. Postanowiła zapukać, a ja oparłam się o ścianę za mną.

- No wreszcie. - powiedział Chaz otwierając drzwi i pozwalając nam wejść do środka.
Rozejrzałam się dookoła i otworzyłam usta. Ich pokój jest większy od naszego i o wiele ładniejszy. Maja tak jakby "salon" z dużym telewizorem i nie małą sofą. My mamy zwykłą kanape z małym zepsutym telewizorkiem.
- Częstujcie się. - rzucił Chaz.
Postanowiłam usiąść na sofie obok przyjaciółki.

- Nie żałuj Bieber. - bruknęła nastolatka do Biebera gdy ten wysypywał biały proszek z małego woreczka na ekran swojego telefonu i zaczął układać z niego pasek.

- Skąd wy to w ogóle macie? - zapytałam, bo nie wiedziałam jak mogli przemycić prochy przez odprawę.

- Nieważne. - powiedział Bieber patrząc na mnie. - Też chcesz?

- No raczej.

- Dojebane. - jęknęła dziewczyna mocno podciągając nosem i powoli wstając.
Przybliżyłam się trochę do Biebera, a on powtórzył tą samą czynność co parę chwil temu. Spojrzałam na ilość narkotyku i trochę się zdenerwowałam, ponieważ liczyłam na więcej.

- Ty sobie chyba teraz ze mnie żartujesz. - spojrzałam na brązowookiego, a on na mnie.

- Co za dużo to nie zdrowo. - odezwał się nastolatek zamykając woreczek i chowając go do majtek. Zniesmaczona pokręciłam głową, ale wiem, że to najlepsze miejsce do schowania tego typu rzeczy.
Nachyliłam się i za pomocą zrolowanego banknota, wciągnęłam cały biały proszek nosem. Odchyliłam głowę i po kilku sekundach się wyprostowałam

- Macie więcej? - spytała przyjaciółka opierając się o szafkę.

- Być może. - rzucił Bieber wstając.

- A podzielisz się?

- A co będę mieć w zamian?

- A co chcesz? - dopytała, a ja już wiedziałam do czego ta rozmowa dąży. Usta bruneta wykrzywiły się w bezczelnym uśmiechu.

- Nie ma mowy! - powiedziałam głośno, zwracając tym uwagę każdego w pokoju.
- Nie będziesz mu obciągać. - podeszłam do dziewczyny i złapałam za rękę chcąc już wyjść z tego pomieszczenia.

- Kto powiedział, że ona ma to zrobić. - odezwał się śmiejący Chaz.

- Ja tym bardziej tego nie zrobię.

- Macie szczęście, że cię lubię Natasha. - brunet nie odwracając się, wsadził rękę do spodenek, a jak kto woli.. do majtek i wyjął z niej saszetkę z białym proszkiem. Wręczył go dziewczynie, a ona szybko schowała go do stanika.

- Dziękuje. - odpowiedziała i wyszłyśmy z pokoju. Drzwi się zatrzasnęły, a wraz z nimi w mojej głowie rodziły się coraz głupsze pomysły.

- Kto pierwszy przy windzie ten król! - krzyknęłam i razem z przyjaciółka zaczęłyśmy szybko biec.

***********

- Góry są piękne, zobaczcie na widoki. - rozmarzyła się nauczycielka idąc i pokazując na krajobraz. - Uważajcie bo jest ślisko. - dodała.

- Słyszałaś Black? Nie wypierdol się. - krzyknął Bieber, idąc z kolegami i z Rose na samym tyle. Nie zareagowałam, ponieważ nie chce się z nim kłócić. Nie wiadomo co mogę teraz zrobić. A nie chce wzbudzać podejrzeń.
Po krótkiej chwili i fali śmiechu Biebera, usłyszałam głośny upadek. Odwróciłam się i gdy zobaczyłam bruneta, który leżał na lodzie, zaczęłam śmiać się najgłośniej jak umiałam.

- Karma to suka, Bieber. - rzuciłam pokazując mu środkowy palec. Jego przyjaciele zasugerowali coś, gwizdając. On wyraźnie wkurzony, wstał i otrzepał się z śniegu.

Pan Nevton, postanowił, że zejdziemy z gór i pójdziemy do miasteczka. Rozejrzeć się, rozpoznać teren. Powoli wszyscy ruszyliśmy szlakiem na dół. Spojrzałam na Natashe, która była przede mną i rozmawiała z jakimiś dziewczynami. Potem na Seana, który również był zajęty bajerując jakaś dziewczynę, którą kojarzyłam z klasy.

- Jeśli będziemy szli tą drogą długo to coś czuje, że moje buty ulegną zniszczeniu. - bruknęła blondynka, idąc równym tempem ze mną. Cicho się zaśmiałam i spojrzałam na Samante.
Była ubrana w grube bordowe spodnie, kurtkę do kompletu i czarne buty, które na moje nie nadawały się do chodzenia po górach.
- A ty co się nie odzywasz. - zapytała mrużąc oczy.

- Nie wiem, jakoś tak wyszło. - rzuciłam.

- Czy ta wiesniara nie wie, że rudy gryzie się z żółtym? - odwróciła się do tyłu.
Miała na myśli Rose. W sumie mam w dupie to jak ludzie się ubierają. Nie patrzę na to, bo wiem jak ja czasami się odpierdole jak wyglądam, ale tu akurat muszę przyznać racje Sam. To połączenie kolorystyczne jest okropne.

- Uświadom jej to. - parsknęłam ironicznie.

- Ej! Rose! - krzyknęła dziewczyna, a ja zareagowała głośnym śmiechem.

- Tak? - odezwała się rudowłosa nastolatka. Na jej uroczy głos miałam ochotę zwymiotować. Próbuje udawać słodką, ale słabo jej to wychodzi, bo dla mnie jest żałosna.

- Wiesz, że rudy wyglada okropnie z żółtym? - wyprzedziłam ją. Zaskoczyłam rudą, bo przeważnie jestem dla niej miła, ale teraz powoli zaczyna mnie wkurwiać.

- Wow i to jest dziewczyna Justina i nawet jej nie obroni. - mruknęła po cichu na mnie patrząc.

Hm, czemu Sam nie mogła być taka wcześniej? Jak będzie taka jak teraz to, może nawet się polubimy.

I Don't Care •JB•Where stories live. Discover now