-Ja już nie mogę... - powiedziałam będąc już na samej górze. Tym co powiedziałam zwróciłam uwagę chłopaków. - To co mamy robić? - zapytałam podchodząc bliżej.-Mamy tu dbać o czystość i pilnować, żeby nikt nie dotykał eksponatów. -odezwał się James, tłumacząc mi co mam robić.
-Yyy, czyli będzie nudno. - mruknęłam przewracając oczami.
- Nie mieliśmy uczyć historii? - burknął Bieber.
- Mieliśmy, ale pan dyrektor stwierdził, że z waszym podejściem i wiedzą za dużo nie zdziałamy. Dobra, chodźcie. - powiedział niebieskooki, schodząc na niższe piętro. Ej, to nie fair. Ja przed chwilą tu wchodziłam i omal nie dostałam zawału serca.
Wzięłam głęboki wdech i poszłam za nastolatkiem.Każdy z nas dostał jakieś zadanie. Ja pilnowałam żeby nikt nie śmiecił (jedyna rzecz która tu śmieciła to Bieber). Poruszałam się po muzeum i obserwowałam obrazy wiszące na ścianach. Na tym czymś są jakieś plamki i to niby było Picasso... Mhm, chyba jakaś chińska podróbka. Zobaczyłam dziewczynkę, która rzuciła papierek na ziemię i dalej stała obok wystawy LEGO czy coś.
Szybkim krokiem do niej podeszłam.-Podnieś ten papierek. - powiedziałam nagle na co mała blondynka podskoczyła.
-To nie mój. - wyparła się odrazu. Jak kurwa nie, skoro przed chwilą widziałam. To najgorsza kara na świecie.
-Widziałam jak go rzuciłaś na podłogę. - odparłam ostrzejszym tonem. Dziewczynka popatrzyła na mnie ze szkilistymi oczami, a ja od razu wiedziałam co się szykuję. -Nie nie nie. - próbowałam ją uspokoić ale się nie dało. Bachor wybuchł płaczem.
-Co się dzieję? - Bieber wychylił się za ściany i podszedł do dziecka i uklęknął przy nim. -Mała co się stało? -zapytał troskliwie i z lekkim uśmiechem.
-Nio, bo ta.. dziewczyna na mnie krzyczy. - powiedziała po cichu przytulając ramię chłopaka.
-O ty małpo... - warknęłam mają ochotę zabić tą kłamczuchę.
-Black, co ty jej zrobiłaś?
-Ten mały smarkacz, rzucił papierek na ziemię i nie chciał go podnieść. - rzuciłam krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-I to jest powód, żeby na nią krzyczeć? - spytał patrząc na mnie złym wzrokiem.
-Nie okrzyczałam jej. Ona kłamie. - prychłam przewracając oczami i patrząc na lewo. Ta mała gówniara jeszcze bardziej zaczęła płakać. Jestem przekonana że robi to specjalnie. Dlatego nienawidzę dzieci.
- Alex! - krzyknęła jakaś kobieta, a dziewczynka szybko wyrwała jej się z ramion Biebera i pobiegła w jej stronę. - Co tu się stało? Dlaczego ona płaczę? - zapytała na oko trzydziestolatka, patrząc raz na mnie raz na tego gnoja po prawej.
-Ja muszę siku. - odparłam szybko i ruszyłam w przeciwnym kierunku.
******
Cały dzień minął spoko. No może oprócz kary, bo później Bieber wydarł na mnie mordę.
No teraz właściwie to leżę na podłodze i przeglądam jakieś fajne stylizacje. Mimo, że w Miami przez cały rok jest ciepło, to muszę zaopatrzyć się w ubrania o jesiennej kolorystyce.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Zamknęłam laptopa i szybko zobaczyłam kto to.-Jezu, czego? Zajęta jestem. - powiedziałam widząc matkę w przejściu.
-Kolacja jest. - odparła patrząc na mnie.
-Smsa nie mogłaś wysłać? - rzuciłam wstając z dywanu i idąc w stronę jadalni.
Kobieta idąc obok mnie dziwnie mi się przyglądała. Spojrzałam na nią, nie wiedząc o co jej chodzi.-Co?
-Jesteś podobna do mnie. - odparła łapiąc się poręczy obok schodów.
-Nie strasz mnie...
Czy u was jak jecie to słychać tylko wasze mlaskanie i nic więcej? U mnie jest tak zawsze. To takie denerwujące, a zarazem fajne. Przynajmniej się o nic nie czepiają. Ale kiedyś codziennie, pytali mnie jak było w szkole, czy mi smakuje, czy zrobiłam lekcje. A teraz oprócz czepiania się nie ma nic. Zero rozmów.
Wzięłam głęboki wdech i uniosłam wzrok na tatę.-No.. ten, dobre to. - powiedziałam pierwsze co przyszło mi do głowy.
-Jak tam kara w muzeum? - zapytał mężczyzna, patrząc na mnie.
-Całkiem okej, no może oprócz takiego bachora... Ale poza tym, to spoko. - odpowiedziałam na pytanie ojca i dokończyłam swoją porcję.
-W niedzielę rano, jedziemy do ciotki Allison. Zapewne nie jedziesz z nami więc, jak coś to wracamy dopiero w środę. - rodzicielka zabrała głos odkładając nóż i widelec.
-Okej. - rzuciłam wiedząc, że jak wyjadą będzie fajnie.
-Masz chodzić do szkoły. - dodał tata rozpinając guzik pod szyją.
-Ale mamo, nie będę mogła zostać w domu? - spytałam udając grzeczną.
-Pomyślimy nad tym.
Uśmiechnięta ruszyłam do pokoju. To będzie udany weekend. No prócz soboty, bo idę do Biebera na kolację...
***
Weszłam do liceum jak zwykle spóźniona. Podbiegłam do mojej szafki i szybko wyciągnęłam podręcznik od hiszpańskiego. Zamknęłam ją nogą, przez co na cała szkoła wiedziała że się spóźniłam. No bo kto w czasie lekcji najwięcej hałasuje? No oczywiście, że ja.
Na końcu korytarza była moja sala więc zanim tam dojdę minie trochę. Normalnie jestem leniwa a, że jest rano to już w ogóle. Powolnym krokiem podreptałam pod klasę.
Otworzyłam drzwi, które uprzednio zamknęłam i ruszyłam do swojej ławki, czując na sobie wzrok wszystkich. Ale już się do tego przyzwyczaiłam.-Przepraszam za spóźnienie. - powiedziała nauczycielka akcentując ostatnie słowo.
-O, pani też? - odwróciłam się w jej stronę i kontynuowałam. -Mam nadzieję, że wypiła pani rano kawę, zanim zacznie drzeć na nas pizdę. - odparłam z wrednym uśmieszkiem. Jak ja jej nienawidzę. W tle usłyszałam jeden śmiech, bo wszyscy inni ze strachu siedzieli cicho.
-Vanessa do dyrektora! I ty też Bieber! - krzyknęła wkurzona uderzając w biurko. Współczuję reszcie klasy. Nie lubię ich serio, ale współczuję Natashie.
-Ale ja z jakiej racji? - zapytał się Bieber wstając z krzesła na którym siedział.
-Z takiej, że się śmiałeś.
-Ja pierdole, ale w tej budzie patologia. - warknął nastolatek idąc w stronę wyjścia z sali. Obaj stanęliśmy już przed salą, a brunet trzasnął drzwiami. Parsknęłam głośnym śmiechem, on popatrzał na mnie i przewrócił oczami.
-Z czego rżysz? - zapytał zdenerwowany, ja opanowałam śmiech i wyprostowałam się.
-Mają teraz na tej lekcji przejebane.
-Tak jak my i nie wiem co w tym śmiesznego. Powinnaś teraz raczej, współczuć swojej przyjaciółce. Ale nie robić z siebie debilki. - warknął będąc bardzo blisko mnie. - A nie, ty już nią jesteś. - szepnął i ruszył w kierunku gabinetu dyrektora.
-Bieber luzuj gacie...
![](https://img.wattpad.com/cover/124862976-288-k660758.jpg)
YOU ARE READING
I Don't Care •JB•
FanfictionVanessa od zawsze miała hobby jedzenia dobrej pizzy przy serialach, na drugim miejscu było dokuczanie jej wrogowi numer jeden. Nigdy nie spodziewała się po nim, że zaproponuje jej taki układ. Między ich uczuciu nienawiści, a porządniem stoi cięka n...