21

441 10 2
                                    


Obudziłam się w bardzo niewygodnej pozycji. Kiedy otworzyłam oczy przestaszyłam się i prawie krzyknęłam, ale w porę przypomniało mi się, że wczoraj został u mnie Bieber. Zobaczyłam, że śpi w moją stronę i ma przełożoną nogę przez moją. To wszystko wyjaśnia. Spojrzałam na jego twarz, miał lekko uchylone wargi, roztrzepane włosy i kurwa dlaczego on ma takie długie rzęsy? To nie fair...
No ale wracając do niego to, wyglądał źle. Było widać, że będzie miał mocnego kaca, ale czego się dziwić jak wczoraj naprawdę dużo wypił.

- Czy ty na mnie patrzysz jak śpię? - wychrapił uchylając jedną powieke.

- Nie. - uśmiechnęłam się do niego. Czekaj, co?

- Wcale.. która godzina? - zapytał.

- Yyy. - spojrzałam na zegar który wysiał na przeciwko mojego łóżka. - Po dziewiątej.

- Chyba się zrzygam. - powiedził i szybko wyszedł z miejsca w którym spał i pobiegł do łazienki.
Po chwili usłyszałam jak zwraca całą zawartość swojego żołądka.

- Żyjesz? - spytałam nieco głośniej.

- Mh...

- Rozumiem. - mruknąłam i wstałam do pozycji siedzącej. Po jakiejś minucie, brunet opuścił łazienke i spojrzał się na mnie. - W szawce pod zlewem masz jednorazową szczoteczkę.

- Tsa, to pójdę umyć zęby. - fuknął i znowu zniknął z mojego punktu widzenia.
Postanowiłam, że wstanę i zejdę na dół. Ubrałam papcie i wyszłam z pokoju. Ruszyłam w stronę kuchni, a po drodze zerknęłam jeszcze do gabinetu rodziców. Nie było ich jeszcze, a może byli i teraz są w firmie. Nie wiem.

W ogóle to wspomniałam wam, że Tatiana się zwolniła? Powiedziała moim rodzicom, że musi lecieć do Londynu, bo jej córka rodzi i że tam raczej zostanie. Ja się tam ciesze, ale będę tęsknić za jej zapiekanką z mięsem lub szarlotką.

Weszłam do kuchni i pierwsze co zrobiłam to otworzyłam lodówkę. Wyjęłam z niej sałatkę i sok jabłkowy, położyłam to na blacie. Sięgnęłam po talerze i szklanki. Wzięłam też z górnej szafki tabletki na kaca. Jak myślicie kto mi je kupił? Tak, mój ojciec, dla mnie. Nalałam sobie picie i wypiłam całą zawartość szklanki. Nie mam jakiegoś wielkiego kaca, ale pić mi się chce. Usłyszałam za sobą kaszlnięcie i przestraszyłam się, ale szybko odwróciłam.

- A gdzie kaczuszki? - zapytał głupio się uśmiechając. A ja chciałam dać mu sałatkę i tabletkę...

- W dupie. - rzuciłam i położyłam koło niego dwa talerze. - Chcesz? - pokazałam mu warzywa w misce, a on skinął głową.
Nałożyłam sobie i podałam mu miskę. Nalałam nam sok i położyłam na blacie białą tabletkę.

- Ooo, aż tak się o mnie martwisz? - zapytał biorąc lekarstwo do ust i połykajac.

- Chciałbyś...cały czas cię nienawidzę.

- Miło.
***

Następnego dnia, miała przyjść moja matka do szkoły. Czy się boję? Trochę, już nie raz tu była. Na przykład jak biłam się z Bieberem.
Usiadłam do swojej ławki i wyjęłam z torby zeszyt oraz długopis. Czekałam na Natashe, która napisała mi, że się spóźni, bo chcę ruchać się z Chazem w samochodzie. Są takimi przyjaciółmi z przywilejami. Już tak robiła i to mnóstwo razy. Mówi, że to sto razy lepsze niż bycie z kimś w związku, ale ja się na tym nie zam.
Kiedy zaczęła się lekcja angielskiego, ja grzecznie siedziałam i udawałam, ze słucham. Tak, naprawdę myślałam o czym zupełnie innym. O hiszpańskim. Jak nie zdam to się zabije. Przysięgam. Nagle do klasy wszedł nasz wychowawca. Odrzuciłam swojej myśli i zaczęłam słuchać co on ma do powiedzenia.

I Don't Care •JB•Where stories live. Discover now