16

492 13 8
                                    


- Boże zapomniałam, że dziś wtorek. - bruknęła szatynka zamykając swoją szafkę.

- A co? - zapytałam udając zaciekawioną, ale w rzeczywistości przeglądałam instagrama i jakoś mnie to nie obchodziło.

- No dziś, chłopaki mają trening. Bieber też. - nastolatka szturchnęła mnie łokciem i zabawnie poruszyła brwiami.

- No i?

- No i to że... - spojrzałam na nią zaciekawiona, bo nie bardzo wiedziałam o co jej chodzi. - Nie mów, że nie wiesz o co mi chodzi.

- To nie powiem. - rzuciłam idąc w kierunku szatni, dlatego że mamy teraz wf.

- Kobieto, ty jesteś ślepa czy głupia? Nie zauważyłaś, że Bieber na ciebie leci? - oburzyła się dziewczyna, a ja prawie zachłysnęłam się colą którą piłam.

- A czy ciebie pojebało do reszty? Nie obrzydzaj mnie.

- A kto był przy tobie jak płakałaś przez tamtego skurwiela? On pierwszy był przy tobie. A kto obił ryj Lukowi? - zapytała ironicznie wymachując rękoma.

- Jezu, Natasha, znowu coś sobie ubzdurałaś. Nie chcę być wredna, ale zajmij się swoim życiem. Ja nienawidzę Biebera, a on nienawidzi mnie. Na 100% nigdy go nie pokocham. Nie umiałabym.

I w tym momencie weszłam do małego pomieszczenia i usiadłam na ławkę. Nie mam ochoty dziś ćwiczyć. Szczególnie, że będzie tam Luke. Chcę być jak najdalej od niego.
Kiedy moja przyjaciółka się perzebrała poszłyśmy na hale. Było już dużo ludzi, bo chłopaki z drużyny mięli rozgrzewkę przed nami. Westnęłam i ruszyłam na trybuny.
Co jak ludzie pomyślą sobie, że mnie łączy coś z Bieberem? Musze trzymać się od niego zdala.
Dlaczego moja szkoła musi być taka zjebana? Jak spojrzę na te plastiki to wstydzę się mojej płci. Ale jak spojrzę na Biebera to nie chciałbym być chłopakiem bo też bym się wstydziła.

- Black, czemu nie ćwiczysz? - zapytał Pan Adams patrząc na mnie.

- Jest wiele powodów. - odparłam szukając słuchawek w torbie.

- Podaj jeden. - zaśmiał się i zauważyłam, że dosyć spora większość uczniów się na mnie gapi.

- Sensowny?

- Tak.

- Nienawidzę sportu. - powiedziałam zgodnie z prawdą, zerkając na ludzi kątem oka.

- Niech ci będzie. Ja nienawidzę swojej teściowej. Znam to uczucie. Kiedy idziesz gdzieś i wiesz, że czeka cię katorga... - mruknął sam do siebie, ale byłam na tyle blisko, że to słyszałam.

- Dziewyczyny kułeczka! Chłopaki możecie sobie usiąść i podziwiać. A ja idę do kantorka.

Wreszcie znalazłam słuchawki, ale były one całe zaplątane. Jak to się dzieje? Przecież jak je wkładałam to były normalne.
Chce już wakacje! To mój przed ostatni rok w tej budzie. Zanim się wyniosę to spale wszystko w cholere. Przysięgam. Niech inni sobie jeszcze pożyją, a nie zostaną debilami przez to coś. Ale w sumie nigdy nie myślałam co będę robic po szkole. Pewnie pójdę na studia. Sama nie wiem, ale nie chce o tym myśleć bo słabo mi się robi jak myślę o szkole.

- Hej wanna. - rzucił głośno Chaz siadając obok.

-No, po co tu przylazłeś?

- Nudzi mi się. - odparł opierając sie łokciami o boki krzesełek.

- Gdzie twój przyjaciel? - zapytałam znudzona, odpątując słuchawki.

- Gada z Rayanem. A ten, będziesz na imprezie szkolnej?

I Don't Care •JB•Where stories live. Discover now