7

515 13 1
                                    

-Panno Black, zapraszam do odpowiedzi. - powiedziała nauczycielka od biologii. Podniosłam się z ławki i spojrzałam na kobietę. Będzie pała, nic nie umiem. Powinnam zacząć myśleć, z kim to ja za rok będę siedzieć w ławce, bo wątpię, że z Nash.

-Yyy, no wie pani.. bo ten, ja mam chore gardło i ledwo mówię. A jak tam pani kot? Franek zdrowy?

-Vanessa, nie zmieniaj tematu. Do mnie, już. - blondynka podniosła głos i spojrzała na mnie surowym wzrokiem.
Z niechęcią wstałam z ławki, uprzednio przepychając się przez Natashe, która na nic nie zwracała uwagi i rysowała serduszka w zeszycie. Stanęłam na środku klasy, patrząc na nauczycielkę. Ona mi nie odpuści, za żadne skarby.

-Wymień co znajduje się w układzie pokarmowym. - kobieta wydała polecenie i poprawiła się na krześle.
Przeniosłam wzrok na moich "znajomych" z klasy. Co za debile, udają że się uczą i patrzą w zeszyt, nie chcą mi pomóc to nie.
Przeniosłam wzrok na prawo, gdzie zobaczyłam Biebera, który patrzał na mnie bez namiętnie ze skrzyżowanymi rękoma na torsie. To dziwnie wygląda.

-No więc tam jest, yyyy jama ustna, śliniaki, gardło, żołądek. I ten, no jelito cienkie i grube, wątroba oraz trzustka. - skończyłam mówić i spojrzałam na swoje cudowne buty.

-C. Siadaj. - odparła blondynka zakładając okulary i wpisując ocenę do dziennika.
Co za szmata, mogła dać mi B, bo się starałam. Odeszłam od nauczycielki i ruszyłam w stronę ławki.

****

Weszłam do szkolnej stołówki i próbowałam wypatrzeć Natashy. Moja kochana przyjaciółka siedziała sobie i gadała z Chazem. Ugh.. nie będę jej przeszkadzać. Pójdę na zewnątrz, muszę się przewietrzyć.
Wyszłam ze szkoły i wzięłam głęboki wdech.

-Witaj kochanie. - powiedział Luke całując mnie w policzek.

-Cześć. - uśmiechnęłam się miło z zaskoczeniem na twarzy. Jeszcze się nie przyzwyczaiłam.

-Co dziś robisz? - zapytał zielonooki.

-Yyy, jadę dziś za karę do muzeum. - bruknęłam przewracając oczami.

-Aaa, no tak. To może jutro gdzieś wyskoczymy?

-Jutro też tam jadę. - odparłam patrząc w górę.

-No to trudno... Innym razem. - zachichotał poprawiając plecak.
Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam Jamesa i Biebera. Miałam się go spytać o której jedziemy do muzeum. Jeżeli nie zrobię tego teraz to zapomnę.

-Muszę już iść. - pocałowałam chłopaka i pobiegłam w stronę nastolatków.
Przepchałam się przez uczniów stojących mi na drodze i biegłam dalej. Chodziaż muszę przyznać, że z w-Efu dobra nie jestem i dobiegłam do nich cała zadyszana.
Zatrzymałam się obok Westleya i oparłam ręce o kolana.

- Tak to jest, jak pisze się lewe zwolnienia z w-fu - mruknęłam sama do siebie.
Wyprostowałam się i spojrzałam na chłopaków. James, jest ubrany w swój kujoński sweterek, czarne spodnie i w trampki z wystającymi białymi skarpetkami. On ma bardzo dziwny styl. A co do tego debila to, ma na sobie szare dresowe spodnie, czarną koszulkę z jakimś zespołem i w czarne adidasy. A, no i jak zwykle miał swoją pedalską grzyweczkę postawioną do góry.

-Hejka Westley! - objęłam niebieskookiego ramieniem i odeszłam kawałek od Biebera. - Powiesz mi o której będzie mieli być w tym muzeum? -zapytałam trzepocząc rzęsami.

-Yyy, o piętnastej. -odpowiedział trochę zakłopotany.

-To zajebiście. Siema. - odparłam i wyminęłam Jamesa.
-A ty na co się gapisz?- warknęłam do Biebera.

-Na twoją dupe. - wychrapił i odszedł idąc w stronę swoich kumpli. Co za debil.
Prychnęłam i ruszyłam w stronę wejścia do szkoły. Teraz mam religie.
Jest potwornie nudna, ale przynajmniej mamy przystojnego księdza. Ma dwadzieścia sześć lat, nosi okularki, aparat na zębach, ma zaczesane włosy na lewo i wyglada dosyć uroczo. Ale spoko ja mam chłopaka, a poza tym to nie moja liga. Chwyciłam klamkę od ciężkich drzwi i usłyszałam coś czego chyba nie miałam usłyszeć:

-Jezu ale z Vanessy dziwka. Najpierw udaje, że nienawidzi Justina.. choć ewidentnie się w nim podkochuje. To widać. A teraz jeszcze całowała Luka. No jak ta szmata mogła. - powiedziała dziewczyna w miarę cicho, ale niestety (lub stety) ją usłyszałam. Odwróciłam się i spojrzałam na nią. Ona wystraszona uśmiechnęła się i chciała już odejść razem ze swoją przyjaciółką.

-Czekaj. - warknęłam i pociągnęłam ją za cekinową kurtkę.

-Co-co-sie-sta-stało? - zapytała udając głupią.

-Powtórz to co powiedziałaś swojej przyjaciółce.

-Yyy, gadłyśmy o chłopakach. - zaśmiała się nerwowo patrząc na dziewczynę obok i "dyskretne" uderzając ją łokciem.

-Tak tak, rozmawiałyśmy o chłopakach. - potwierdziła rudowłosa poprawiając swoje włosy.

-Słuchajcie wredne suki, słyszałam co o mnie mówiłyście. Jak tak bardzo chcecie mnie obgadywać to chodziaż róbcie to tam, gdzie mnie nie ma. Jasne? - obydwie pokiwały głową, dając mi znak, że zrozumiały o co mi chodzi. -A i jeszcze jedno. Nienawidzę Biebera od małego i nigdy przenigdy mi się nie podobał. A tak na marginesie, Luke to mój chłopak. - zaśmiałam się i odwróciłam ruszając do środka liceum. Tym dwóm idiotką szczęka opadła gdy powiedziałam o Luku. Ale w sumie... Dobrze im tak.
W tym samym momencie zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec przerwy. Ugh, nienawidzę tej budy.
Niezadowolona pobiegłam truptem przed odpowiednią salę. "Na szczęście" zdążyłam i weszłam do pomieszczenia razem z uczniami. Ktoś a raczej coś popchnął mnie i wpadłam na ławkę jakiegoś debila.

-Bieber ty chuju! - krzyknęłam wstając z ławki.

-Czego się drzesz, idiotko? - zapytał przez zaciśnięte zęby idąc na swoje miejsce.

-Bez wulgaryzmów, proszę. - powiedział ksiądz idąc w moją stronę.

-Ale to on mnie popchnął. - mruknęłam pokazując palcem na Biebera.

-Vanessa, Justin, zachowujecie się jak dzieciaki w podstawówce. Kiedyś to rozumiałem, ale teraz to "lekka" przesada. Możecie mi powiedzieć dlaczego tak bardzo się nienawidzicie? - mężczyzna podniósł głos, ale cały czas mówił spokojnie.

-Nie. - odpowiedzieliśmy równocześnie.
Nikt tak naprawdę nie wie dlaczego ja i ten debil się nie lubimy. Prawda jest taka, że ugh, w piątej klasie, podkochiwałam się w Bieberze. Tak, mówię serio. Wydawał się miły, był uroczy i nie wiem czemu podobał mi się jego wygląd. Ja natomiast byłam inna, nosiłam aparat na zębach, ubierałam się jak idiota, ale cóż ubrania zawsze wybierała mi mama, więc czego się dziwić. Pewnego dnia, zdecydowałam, że powiem Bieberowi o swoich uczuciach. Ja debilka, powiedziałam mu to przy jego kolegach. I tak, zbłaźniłam się, bo on mnie wyśmiał. Popłakałam się i pobiegłam do łazienki, pamiętam jak wszyscy się ze mnie śmiali. Obiecałam sobie, że ten gnojek pożałuje. Jednego dnia znienawidziłam Biebera. Taka jest historia. Bez komentarza proszę.

-Eh, dobra siadajcie na miejsca. - nauczyciel westchnął i odszedł, idąc do biurka.

*****

Otworzyłam drzwi i weszłam do środka muzeum. Zobaczyłam, że kobieta za ladą mi się przygląda. Bez wachania podeszłam do niej.

-Dobry. - mruknęłam kładąc torebkę na ławie.

-Witam, ty pewnie jesteś Vanessa.

-No.

-Chopcy już na ciebie czekają. - odparła uśmiechając się miło.

-Yyy, dobra. A gdzie mam iść? - zapytałam

-Po schodach na samą górę.

No i do tej pory, było fajnie. Ale, że kurwa ostatnie piętro? Wiecie co jest najgorsze? Że tu nie ma windy...

I Don't Care •JB•Where stories live. Discover now