3

641 17 8
                                    


Wchodząc do szkoły głośno trzasnęłam drzwiami, ale to nie dlatego, że byłam zła tylko dlatego, że tym cholernym drzwiom zepsuło się to coś co odpowiada za wolne zamykanie. Kilka osób spojrzało na mnie z zaciekawieniem, a ja patrząc a nich przewróciłam oczami.

Zatrzymałam się na środku korytarza usiłując znaleźć w torebce telefon. Wyciągnęłam z niej kilka rzeczy i trzymałam je w dłoni, ale niestety moja ulubiona płynna pomadka wypadła mi i z cichym odgłosem upadła ma podłodze. Cicho przeklnęłam pod nosem i już miałam się po nią schylić, ale brunet był szybszy i zrobił to za mnie.

- Dzięki. - powiedziałam gdy Luke wrzucił mi kosmetyk do torebki.

- Masz tam tego sporo. Jako to wszystko się tam mieści? - zapytał zielonooki zaglądając do środka. Zaśmiałam się i schowałam poprzednie przedmioty do listonoszki.

- Ledwo. - odparłam.

- Co robisz dziś po południu? - spytał uśmiechając się i podchodząc krok bliżej.

- Raczej nic, a co?

- Robię dziś mały wieczór filmowy i pomyślałem sobie, że może chciałabyś wpaść? Znaczy możesz wziąć ze sobą Natashe.

- Jasne. Chętnie wpadnę. - oznajmiłam i poprawiłam pasek na ramieniu od torby.

Jego uśmiech na ustach nie przestawał być widoczny, a jego loki bezwładnie opadały mu na czoło. Zielone oczy były skierowane na mnie, a koralowe wargi lekko rozchylone i musze przyznać, że mam małą ochotę je pocałować.
Biała dopasowana bluzka świetnie opinała jego bicepsy, a krótkie dresowe spodenki odejmowały mu lat.

- Ja znikam, to do zobaczenia. - szybko musnął mój policzek i odszedł w stronę chłopaków z drużyny.

Uśmiechnęłam się do niego, ale tego nie zobaczył, bo zrobiłam to dopiero gdy stał już z przyjaciółmi. Nie chcą stać jak słup ruszyłam do szafki. Po drodze kilka osób się ze mną przywitało, ale nie odpowiedziałam im, bo żadnego z nastolatków nie znałam. Wpisałam kod i otworzyłam metalowe drzwiczki. Wyjęłam niepotrzebne książki z torby i zostawiłam tylko historie. Zatrzasnęłam kłódkę i powolnym krokiem zaczęłam zataczać się pod odpowiednią sale.

Wyjełam telefon i chciałam napisać wiadomość do Natashy gdzie jest, ale przerwała mi to osoba na którą wpadłam. Już miałam się odezwać, ale zobaczyłam zaspanego Biebera. Nawet chyba nie zaczaił, że na niego wpadłam. Po poczochranych włosach można było stwierdzić, że dopiero wstał, a podkrążone oczy były spowodowane tym, że prawdopodobnie ruchał się z jakąś dziewczyną do późnych godzin i nie spał za dużo.
Na sobie miał granatową bluzę, która była rozpięta i ukazywała biały t-shirt, czarne joggery i ciemne sportowe buty pasowały do całego zestawu idealnie.

- Czeeego chcesz? - wymamrotał ziewając.

- Nic, a co miałabym chcieć? - zapytałam kładąc rękę na biodro.

- Gapiłaś się. - na jego ustach pojawił się mały uśmiech. Przewróciłam oczami i miałam zamiar go wyminąć, ale on zrobił krok w tą samą stronę co ja. Zirytowałam się i ruszyłam w prawo, ale brunet znowu zrobił krok i przeszkodził mi z w przejściu. Spojrzałam na niego pytająco i zmarszyłam brwi.

- Długo się gapiłaś, obczajałaś mnie. - sugestywnie poruszył brwiami, a ja parsknęłam i odsunęłam się od niego, bo zauważyłam, że przestrzeń między nami była bardzo mała.

- Jestem śpiąca i po prostu się zapatrzyłam. - mruknęłam zaplatając ręce na piersiach.

- Tylko winny się tłumaczy. - puścił mi oczko i ruszył przed siebie. On jest idiotom. Skończonym debilem. Nie obczajałam go, po prostu mam taki nawyk przyglądania się ludziom.

I Don't Care •JB•Où les histoires vivent. Découvrez maintenant