- Co? Przecież to nie możliwe! - krzyknęłam wstając z ławki.- Pozwól, że ci to wytłumaczę. - spojrzał na mnie i złapał mnie za rękę.
- Dobra. - usiadłam z powrotem obok chłopaka.
- Więc, zacznę od początku. Twoja mama oddała mnie do okna życia, kilka dni po urodzeniu. Kiedy miałem siedem lat, zostałem zaadoptowany. Zawsze pytałem o moją prawdziwą mamę, ale nikt nie wiedział jak miała nawet na imię. Więc zacząłem ją szukać jak miałem piętnaście lat, a kiedy ją znalezłem ona zachowała się okropnie. Powiedziała, że mnie nie chce, bo ma już ciebie i że nawet mnie nie kocha. Wtedy stwierdziłem, że skoro ona mnie nie chce to ja jej tez nie potrzebuje. Założyłem rodzinę, mam wspaniałą żonę i córeczkę, ale niedawno przypomniało mi się że niedługo kończysz osiemnaście lat, więc chciałem cię poznać.
- To ty mnie śledziłeś? - zapytałam niepewmie.
- Tak, musiełem się upewnić, że to ty. Ale teraz już pójdę. - mruknął wstając i poprawiając bluzkę.
- Nie, czekaj. Napiszę do Natashy, że już nie przyjdę. Chcę cię poznać. Skoro jesteśmy rodzeństwem. - uśmiechnęłam się do niego i wyjęłam telefon. Napisałam krótką wiadomość do przyjaciółki i postanowiliśmy, że przejdziemy się na plażę.
Rozmawialiśmy o wszystkim i nadal jestem w szoku, że mam brata. Wiem, że obiecałam mu, że nie powiem nic mamie, ale muszę dowiedzieć się dlaczego to zrobiła. Nawet ja bym tak nie zrobiła. Wiem, że skończył studia medyczne i mieszka w Los Angeles, ma dwumesięczną córeczkę, która ma na imię Lucy. Powiedził mi też, że bardzo chce żebym kiedyś przyleciała do niego. Podobno jego żona chce mnie poznać i w ogóle to jestem w szoku, że ma dwadzieścia pięć lat i ma już żonę i dziecko.
- A powiedz jak tam w szkole? - zapytał idąc i chowają ręce do kieszeni w spodniach.
- Hah, yyy.. dobrze?
- Dobrze?
- No mam mały problem z hiszpańskim. - rzuciłam.
- Haha, ja jak byłem w twoim wieku to miałem problem z matematyką.
- Jesteś doktorem, na sto procent byłeś kujonem. - parsknęłam śmiechem razem z chłopakiem.
- Może trochę... Ale bez przesady. - mruknął.
- Black! - krzyknął ktoś za mną, a ja słysząc barwę głosu automatycznie przyspieszyłam łapiąc brata za ręke i mówiąc mu, że musi iść szybciej.
- Isak, szybciej.
- Dlaczego? - zapytał przyspieszając.
- Black, Black, przede mną nie uciekniesz. - powiedził Bieber zatrzymując się przede mną i schodząc ze swojej deskorolki.
- Czego chcesz? - warknęłam patrząc na brunetka naprzeciwko mnie.
- Kto to? - spytał mierząc wzrokiem chłopaka obok.
- A co ciebie to obchodzi? Książkę piszesz? - splunęłam i wyminęłam Biebera.
- Isak miło mi. Jestem.. bratem Vanessy. - ciemnooki przedstawił się podając rękę temu debilowi. Bieber ze zaskoczoną miną uścisał dłoń mojego brata.
- Justin.
- Może przejdziesz się z nami? - zaproponował Isak, a ja od razu zaprzeczyłam.
- Nie! Spierdalaj stąd Bieber. Idź do jakieś dziwki czy coś... - powiedziłam patrząc na bruneta.
- Hah, to zaczeka. Przejdę się z przyjemnością. - uśmiechnął się wrednie i razem z ciemnookim ruszyli do przodu.
- Kurwa. - mruknęłam pod nosem. Czemu on musi byc tak gdzie ja jestem? To jakaś klontfa?
Oboje rozmawiali ze sobą połowę drogi. Bieber opowiadał mu, że jest kapitanem w drużynie i cały czas się chwalił... Mam go tak dosyć. Nienawidzę go.
***
ESTÁS LEYENDO
I Don't Care •JB•
FanficVanessa od zawsze miała hobby jedzenia dobrej pizzy przy serialach, na drugim miejscu było dokuczanie jej wrogowi numer jeden. Nigdy nie spodziewała się po nim, że zaproponuje jej taki układ. Między ich uczuciu nienawiści, a porządniem stoi cięka n...