22

428 11 2
                                    


- Co? Przecież to nie możliwe! - krzyknęłam wstając z ławki.

- Pozwól, że ci to wytłumaczę. - spojrzał na mnie i złapał mnie za rękę.

- Dobra. - usiadłam z powrotem obok chłopaka.

- Więc, zacznę od początku. Twoja mama oddała mnie do okna życia, kilka dni po urodzeniu. Kiedy miałem siedem lat, zostałem zaadoptowany. Zawsze pytałem o moją prawdziwą mamę, ale nikt nie wiedział jak miała nawet na imię. Więc zacząłem ją szukać jak miałem piętnaście lat, a kiedy ją znalezłem ona zachowała się okropnie. Powiedziała, że mnie nie chce, bo ma już ciebie i że nawet mnie nie kocha. Wtedy stwierdziłem, że skoro ona mnie nie chce to ja jej tez nie potrzebuje. Założyłem rodzinę, mam wspaniałą żonę i córeczkę, ale niedawno przypomniało mi się że niedługo kończysz osiemnaście lat, więc chciałem cię poznać.

- To ty mnie śledziłeś? - zapytałam niepewmie.

- Tak, musiełem się upewnić, że to ty. Ale teraz już pójdę. - mruknął wstając i poprawiając bluzkę.

- Nie, czekaj. Napiszę do Natashy, że już nie przyjdę. Chcę cię poznać. Skoro jesteśmy rodzeństwem. - uśmiechnęłam się do niego i wyjęłam telefon. Napisałam krótką wiadomość do przyjaciółki i postanowiliśmy, że przejdziemy się na plażę.

Rozmawialiśmy o wszystkim i nadal jestem w szoku, że mam brata. Wiem, że obiecałam mu, że nie powiem nic mamie, ale muszę dowiedzieć się dlaczego to zrobiła. Nawet ja bym tak nie zrobiła. Wiem, że skończył studia medyczne i mieszka w Los Angeles, ma dwumesięczną córeczkę, która ma na imię Lucy. Powiedził mi też, że bardzo chce żebym kiedyś przyleciała do niego. Podobno jego żona chce mnie poznać i w ogóle to jestem w szoku, że ma dwadzieścia pięć lat i ma już żonę i dziecko.

- A powiedz jak tam w szkole? - zapytał  idąc  i chowają ręce do kieszeni w spodniach.

- Hah, yyy.. dobrze?

- Dobrze?

- No mam mały problem z hiszpańskim. - rzuciłam.

- Haha, ja jak byłem w twoim wieku to miałem problem z matematyką.

- Jesteś doktorem, na sto procent byłeś kujonem. - parsknęłam śmiechem razem z chłopakiem.

- Może trochę... Ale bez przesady. - mruknął.

- Black! - krzyknął ktoś za mną, a ja słysząc barwę głosu automatycznie przyspieszyłam łapiąc brata za ręke i mówiąc mu, że musi iść szybciej.

- Isak, szybciej.

- Dlaczego? - zapytał przyspieszając.

- Black, Black, przede mną nie uciekniesz. - powiedził Bieber zatrzymując się przede mną i schodząc ze swojej deskorolki.

- Czego chcesz? - warknęłam patrząc na brunetka naprzeciwko mnie.

- Kto to? - spytał mierząc wzrokiem chłopaka obok.

- A co ciebie to obchodzi? Książkę piszesz? - splunęłam i wyminęłam Biebera.

- Isak miło mi. Jestem.. bratem Vanessy. - ciemnooki przedstawił się podając rękę temu debilowi. Bieber ze zaskoczoną miną uścisał dłoń mojego brata.

- Justin.

- Może przejdziesz się z nami? - zaproponował Isak, a ja od razu zaprzeczyłam.

- Nie! Spierdalaj stąd Bieber. Idź do jakieś dziwki czy coś... - powiedziłam patrząc na bruneta.

- Hah, to zaczeka. Przejdę się z przyjemnością. - uśmiechnął się wrednie i razem z ciemnookim ruszyli do przodu.

- Kurwa. - mruknęłam pod nosem. Czemu on musi byc tak gdzie ja jestem? To jakaś klontfa?
Oboje rozmawiali ze sobą połowę drogi. Bieber opowiadał mu, że jest kapitanem w drużynie i cały czas się chwalił... Mam go tak dosyć. Nienawidzę go.
***

I Don't Care •JB•Donde viven las historias. Descúbrelo ahora